hana i piotr

piątek, 11 lipca 2014

Część XIV

Część XIV

Popołudnie Hana pomimo obolałej stopy spędziła w kuchni. Zaplanowała ugotować jakiś dobry obiad i zaprosić na niego Piotra, gdy dostarczy jej samochód. Pomyślała, że dzięki temu może coś między nimi ruszy. W końcu jak mówi stare przysłowie: „Przez żołądek do serca”.
Dochodziła już późna godzina popołudniowa, a mężczyzny nadal nie było. Przeszło jej przez myśl, żeby do niego zadzwonić, ale ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Włączyła laptopa, gdy sprawdziła pocztę elektroniczną ujrzała e-mail od Aarona. Serce zaczęło jej mocniej walić, przeczytała kilka pierwszych słów, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi.
- O hej. Wchodź proszę.- otworzyła Piotrowi drzwi.
- Trochę mi zeszło, ale wszystko się udało. – wręczył jej kluczyki do auta i dokumenty. – Wymienili ci nowy akumulator i jakieś tam sterowniki, kabelki. Tu masz wszystko napisane.
Hana wzięła kartkę papieru od mężczyzny i pobieżnie przeczytała jej zawartość. Piotr w tym czasie rozejrzał się po pokoju i jego wzrok utkwił na komputerze kobiety, szczególnie że otwarta była wiadomość i chcąc nie chcąc ujrzał imię ‘Aaron’. Jego mina nagle zrzedła.
- To mój dawny kolega z czasów studiów z Izraela.- Hana dostrzegła, że Piotr przygląda się wiadomości. I tak by nic nie zrozumiał, ponieważ napisana była po hebrajsku.
- Tak. Jasne, przecież nie musisz się mi tłumaczyć. Pójdę już.
- Nie. Poczekaj. – złapała go za rękę. – zrobiłam obiad, pyszna zapiekanka, może zjesz? Chociaż tak ci się jakoś odwdzięczę – uśmiechnęła się szczerze.
- Wiesz co dzięki, ale jadłem już coś na mieście, a poza tym trochę się śpieszę. Muszę jeszcze podjechać na chwilę to Ratownictwa Lotniczego wypełnić jakieś papiery, a jutro od rana mam dyżur w Leśnej Górze.
- No szkoda, myślałam, że zjemy razem, pogadamy…
- Muszę lecieć, naprawdę. Pa.

Kobieta nie zdążyła już nic dodać, nawet nie zapytała jak poszedł referat. Zrezygnowana i smutna sama zjadła kolacje, a później przeczytała wiadomość od Aarona. Trochę była zdziwiona, że coś do niej napisał, wolałaby, aby się nic nie odzywał.

Kolejnego dnia zaczynała dyżur od samego rana, ponieważ noga ją jeszcze trochę bolała to dziś wyjątkowo wybrała sportowy styl i włożyła jeansy, jasną, lnianą koszulkę i białe trampki, na wierzch narzuciła czarną, ulubioną skórę. Od samego rana miała pacjentki w przychodni. Koło południa znalazła czas, by wstąpić po jakieś dokumenty do lekarskiego. Gdy już tam była pomyślała, że zrobi sobie kawę. Długo nie mogła nastawić odpowiedniego programy, ani tym bardziej, żeby kawa w ogóle leciała. Próbowała coś zrobić, aby się ekspres uruchomił, ale bez efektów. Nagle do pokoju dosłownie wparował ktoś bardzo zdenerwowany.
- O, Piotr, hej.
- Hej.- podszedł do biurka i zaczął szukać jakiś papierów. – popatrzył w między czasie na Hanę- zepsuty, nie działa od rana.
- Aa, szkoda. Właśnie nie mogłam go włączyć. Trzeba iść do bufetu, może napijesz się ze mną?
- Nie. Nie mam teraz czasu. – złapał plik dokumentów i wyszedł z gabinetu.
Wychodząc wpadł na Lene, przeprosił i pognał dalej.
- Heej. – przywitała się z przyjaciółką. – Co on taki zły?
- Wiesz co nie wiem, ponoć miał jakieś ostre spięcie z Samborem. Chodzi o jakiegoś pacjenta. Nie wiem dokładnie.
- Aa.
- Kawa w bufecie?
- Wyjęłaś mi to z ust.
Lekarki poszły do siedziby pani Marii i zamówiły sobie dwie kawy. Usiadły na chwilę i korzystając z przerwy mogły spokojnie pogadać. Hana opowiedziała jej o ostatnich wydarzeniach z Piotrem i o tym, że chyba zaczyna tracić nadzieję. Bo im bardziej wydaję się jej, że się do siebie zbliżają, to potem Piotr robi dwa kroki w tył. Dzisiaj potraktował Hane jak jakąś nieznajomą, poczuła się z tym źle. Starska opowiedziała co u niej i doradziła przyjaciółce, żeby się nie poddawała. Po kilkunastu minutach Goldberg znowu wróciła na oddział do pracy. Co jakiś czas miała jakieś spięcie z ordynatorem. Doprowadzało ją już to trochę do szału, kiedy Radwan zwrócił jej uwagę, że nie poświęca zbyt dużo czasu swoim pacjentkom. Akurat Hana miała odmienne zdanie w tej kwestii. Postanowiła to przemilczeń i przeczekać. Kiedy już miała już zaraz kończyc dyżur została wezwana na pilne przyjęcie do pacjenta. Na izbę przyjęć przywieziono pacjentkę w ciąży po wypadku, z licznymi oparzeniami i uszkodzeniami wewnętrznymi. Piotr i Borys zajmowali się pacjentką, wezwali ginekologów do pomocy. Przyszedł Radwan z Haną. Gawryło podjął decyzje natychmiastowej operacji, usunięcia krwiaka, śledziony, zoperowanie urazów wewnętrznych. Bał się tylko czy dziecko przeżyje. Kobieta była w 7 miesiącu ciąży. Nie wiedział czy wywołać poród przez cesarskie cięcie czy zostawić dziecko w łonie matki. Ginekolodzy wykonali szybko USG.
- Dziecko owinięte jest pępowiną, zaraz zacznie zbierać się tam krew. Trzeba robić cesarkę, choć parametry są jeszcze słabe.
- No właśnie, dziecko może urodzić się słabe, niewydolne. – zastrzegła Hana.
- Ma pani doktor jakiś lepszy pomysł? – zapytał ostrym tonem Radwan.
- Tak. Może uda nam się laparoskopowo odplatać te pępowinę i nie trzeba będzie robić cc. Otworzymy ja i zobaczymy na miejscu.
- Myślę, że nie jest to najlepszy pomysł, możemy narazić dziecko. Z pani doświadczeniem powinna to pani już wiedzieć. – chamsko odburknął ordynator.
Hanie zrobiło się przykro przez te złośliwości Radwana. Wszystkiemu przysłuchiwał się Piotr, jednak i on nie zareagował. Nie mieli czasu, postanowiła działać.- Z moim doświadczeniem wiem, że musimy się spieszyć. – po czym zwróciła się do pielęgniarek – Zróbcie krzyżówkę, zamówcie dużo dawek krwi i musimy mieć stałe połączenie z dodatkowym neonatologiem.

Cała czwórka zebrała się na blok operacyjny. W trakcie, Piotr i Borys zajmowali się sprawami chirurgicznymi, Hana i Radwan sprawdzali laparoskopem w jakim stanie jest niemowlę.
- Na usg nie był wykształcone jeszcze wszystkie narządy. Widzimy, że pępowina jest tak zapętlona, że podczas porodu mogło by dojść do niedotlenienia. Musimy ją usunąć i rozluźnić. Cesarskie cięcie nie jest dobrym rozwiązaniem. Ruud, jak parametry?
- Na razie w normie.
- Co robimy ordynatorze?
- Nie wiem, możemy próbować, ale nie sądzę, że uda się to laparoskopem. Jest źle umiejscowiona. Może dojść do krwotoku.
- Może aparatem da Vinci? – wtrącił się Piotr
- Nie mam tak dużego doświadczenia w tym sprzęcie.
- Ja mam. Podejmę się tego.
Podłączyli sprzęt. Wszyscy działali w wielkim skupieniu. Gawryle udało się usunąć część groźnego krwiaka i śledzionę. Zatamowali też krwotok wewnętrzny. Hana precyzyjnie działa na aparacie z pomocą Radwana. Operacja była niezwykle trudna i mecząca. Już dawno nie działali pod taką presją. Łącznie operowali ponad 6 godzin. Wycieńczeni wyszli z bloku. Podziękowali sobie nawzajem. Nawet Radwan na koniec uśmiechnął się do Goldberg. Zrobili wszystko co mogli. Czy podjęli słuszną decyzję pokażą następne godziny. Był środek nocy, Borys i Radwan poszli do domu odpocząć. Piotr miał dyżur. Hana postanowiła pójść na oiom zobaczyć co z pacjentką. Spisywała parametry życiowe jej i dziecka, kiedy usłyszała znajomy głos:
- Byłaś świetna.
Pomimo potwornego zmęczenia lekko się uśmiechnęła.
- Ty tez. Myślisz, że się uda? Mam wątpliwości co do stanu dziecka.
- Będzie dobrze. Zrobiłaś wszystko co się dało, a nawet więcej. Idź odpocznij, ja będę nad nią czuwał.

Hana nie miała już siły jechać do domu, dlatego postanowiła odpocząć trochę na szpitalnej kanapie w lekarskim. Położyła się na chwilę i zasnęła. Zmęczenie wygrało. Po jakimś czasie przyszedł Piotr też z nadzieją, że się na chwile położy jednak zastał zajętą kanapę. Przykrył kobietę kocem i delikatnie dotknął jej ramienia. Hana troszkę się uśmiechnęła przez sen. Sam znalazł sobie koło niej miejsca i rozsiadł się na kanapie, a po chwili zasnął.


                                                  KOMENTUJCIE !

Dziękuję bardzo za ponad 5000 wyświetleń! WOW 
Przepraszam, ze tak długo nie było nexta, ale teraz postaram się, aby pojawiały się regularnie.
Przepraszam także za błędy stylistyczne i merytoryczne, gdyż nie znam się na medycynie i nie wiem czy w ogóle coś takiego może się dziać xd :D

8 komentarzy:

  1. Ajajaj to opowiadanie jest boskie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać nic ująć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Super coraz bliżej pogodzenia się. Już nie mogę się doczekać aż będzie dobrze między nimi

    OdpowiedzUsuń
  4. GENIALNE <3 Czekam na nexta. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next :-) :-) :-) :-) . Boskie nie moge sie doczekac az sie pogodza. I troche przykro jest ze piotr tak traktuje hane:((((

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że będziesz miała czas.
    Brakowało mi tej regularności.
    Tak jak już kiedyś pisałam, człowiek przyzwyczaja się do dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  7. to opowiadanie jest najlepsze na świecie! Cieszę się że teraz będą już częściej nexty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne :D jedno z najlpeszych opowiadań :D czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń