hana i piotr

sobota, 23 kwietnia 2016

Część 14

Witajcie! 

Nieśmiało zapytam, czy są tu jeszcze moi czytelnicy? ;)
Zdaję sobie sprawę, że blog odszedł w zapomnienie, ale tak jak obiecałam, opowiadanie będzie jeszcze trochę żyło. Nie wiem tylko jak intensywnie i jak długo.
Dziś przedstawiam Wam kolejną część losów naszych bohaterów. Może są tu jeszcze jacyś zainteresowani ich historią ;) 



Część 14


Minęło już kilka wspaniałych, bo wspólnych, chwil w Tel Awiwie. Cieszyłam się jak małe dziecko, dlatego że był z nami Piotr i w końcu tworzyliśmy najwspanialszą rodzinę. Chodziliśmy razem na spacery, odwiedzaliśmy rodzinę i znajomych, robiliśmy wycieczki, budowaliśmy zamki z piasku z naszą córką i jeszcze wiele, wiele innych przyjemnych czynności robiliśmy. Razem. No własnie, ale wciąż czułam, że to zaraz się skończy, że do daty powrotu mojego męża już tak blisko. Nie chciałam go stąd wypuścić, ale doskonale wiedziałam, że póki co, nie może jeszcze zostać na stałe. Pomimo wielu prób rozmów, nie udało nam się dojść do wspólnego consensusu. Wszak praktycznie wszystkie przymiarki podjęcia tematu kończyły się na kłótni. I tym razem nie nastąpił przełom. 

- Nie śpisz jeszcze? – zapytałam bruneta siedzącego na kanapie, kiedy wyszłam po dłuższym czasie usypiania Majeczki.
- Nie. Jeszcze czytam. – rzeczywiście przeglądał coś w Internecie. Nalałam sobie wody do szklanki i przysiadłam u jego boku, przytulając się do jego pleców. Poczułam bijące od niego ciepło, wręcz mocno rozgrzane ciało. Zdawałam sobie sprawę, że taki klimat Piotrowi nie odpowiada. Gorąc i duchota, nawet w nocy przy uchylonym oknie, były dla chirurga bardzo uciążliwe. Dobrze, że i tak lato się już kończy i zapewne są to ostatnie tak ciężkie dni.
- Zostaw. – wzdrygnął się robiąc unik – Jestem..
- Ale mnie to zupełnie nie przeszkadza- zaśmiałam się. Usadowiłam się za jego plecami, a ręce włożyłam pod jego podkoszulek. Gładząc delikatnie palcami po jego rozpalonym brzuchu czułam, że sprawia mu to przyjemność. Odłożył laptopa.
- Nie kładziesz się spać?
- Mm.. sen jest dla słabych. Szkoda na to czasu.
Zaśmialiśmy się oboje. Wskoczyłam na jego kolana i złapałam się jego szyi.
- Wiem, że ci ciężko przywyknąć do tego klimatu, ale już za kilka dni powinno się ochłodzić.
- No mam nadzieję, że stanie się to jeszcze przed moim wylotem. – nagle posmutniałam, co nie uszło uwadze mojego męża.
- Przecież wiesz, że muszę wracać.
- Wiem.
- I wiesz, że cię kocham. Was.
- Wiem.
- Ale?
- Ale, ciężko jest mi się z tym pogodzić? – odparłam z lekkim rozgoryczeniem w głosie w końcu spoglądając w jego ciemnozielone oczy. – Może to egoistyczne… Tak, jestem egoistką. Ale chcę cię mieć ciągle przy sobie. To tak trudno zrozumieć?
- To wróćcie ze mną.
- Nie… Nie chcę tego.
- Ja nie mogę tu zamieszkać. Mam przecież Tosię, pracę. Przecież wiesz.
- Znowu wracamy do punktu wyjścia. – westchnęłam – Chcesz tak żyć? Na odległość, kilka dni tu, telefony, mejle. Jak długo tak?
- Ale czemu masz do mnie pretensje. Ty też nie chcesz wrócić. A przecież w Polsce był nasz dom.
- No właśnie, był. – mężczyzna spoglądnął na mnie złowrogim spojrzeniem. – Przepraszam…
Wiem, że pewnie go to zabolało, bo jakby nie było, jeszcze kilkanaście miesięcy temu mieszkaliśmy razem tworząc ciepły, bezpieczny dom. Wiem jak chirurg bardzo się starał, aby niczego nam nie brakowało, jak poczuwał się w rolę gospodarza i pana domu. I wiem też, że nastąpił taki okres, kiedy przestałam czuć się w nim pewnie i bezpiecznie. Nie miałam odwagi o tym mówić, zresztą to był jeden z powodów mojego nagłego wyjazdu do Tel Awiwu.
- Chcesz powiedzieć, że nie po to uciekałaś, żeby teraz tam wracać? Tak? – dość dosadnie zabrzmiał przez co i ja poczułam jak bardzo napięta atmosfera zrobiła się między nami. Nie chciałam tego. Naprawdę!
- Mocno to ująłeś…
- A nie jest tak?
- Pamiętam wszystkie nasze chwile w Warszawie. Te lepsze i te gorsze. – chwyciłam jego dłonie – I czułam się tam super, nasze mieszkanie, nasze poranki i wspólna praca. I uwierz mi, że bardzo chciałabym, aby tak nadal było. Tylko problem tkwi we mnie. Czuję jakąś blokadę, niechęć do tamtego miejsca. Przepraszam, wiem, że może cię to boleć, ale to nie jest nic osobistego. Nie chodzi o ciebie. To ze mną jest coś nie tak. Póki co przyzwyczaiłam się do życia tutaj, w Izraelu. Nie mam siły wracać do Polski i zaczynać wszystko od nowa. Proszę zrozum to i nie naciskaj na mnie. Potrzebuję czasu…
- Czyli jest szansa, że.. – uśmiechnął się w moją stronę.
- Nie chcę ci niczego obiecywać Piotr. – ucięłam.
- Czyli póki co zostaje jak jest i zobaczymy co będzie dalej?
- Tak. – przytuliłam się do jego klatki, a tym samym pozwoliłam się objąć. Siedząc tak wtulona w miłość mojego życia czułam, że wszystko się ułoży. Czas będzie najlepszym lekarstwem.
- Ale teraz wasza kolej na przyjazd. –zauważył chirurg. – Muszę Mai pokazać tyle miejsc.
- Zdążysz. – roześmiałam się. Na koniec Piotr dostał całusa w policzek, który rozpoczął falę kolejnych namiętnych pocałunków. Tym samym, niewiadomo kiedy, znaleźliśmy się w sypialni, gdzie w romantycznej atmosferze kontynuowaliśmy rozmowę i pielęgnowaliśmy swoją miłość.







za błędy przepraszam, a proszę o może jakieś pomysły na to opowiadanie? :)

POZDRAWIAM 
alex.