hana i piotr

poniedziałek, 3 listopada 2014

Część 3

Część 3


wiem, że zarzekałam się, że  nie będę dodawać części raz na długi czas, bo jest to bez sensu, a teraz sama to robię, ale naprawdę mam coraz więcej obowiązków i nie daję rady ogarniać jeszcze tego opowiadania. Wybaczcie mi mą niekonsekwencje ;< 
Mam to opowiadanie już rozplanowane, więc jeszcze kilka części i się zakończy, więc liczę, że uda mi się to jakoś dociągnąć ;)

Kolejna część, która jest przed Wami jest trochę niejednoznaczna, zagmatwana i niedopracowana. Ale stwierdziłam, że skoro w serialu tak jest beznadziejnie, wszystko niedomówione to i ja nie będę gorsza :D Nie możecie przecież odczuwać zbyt wielkiej różnicy ;P




- Pomóc ci z tymi hormonami? – zapytał spoglądając na nieco zakłopotaną minę Hany. Od dłuższego czasu wpatrywała się w opakowanie leku.
- Nie. Dzięki. Poradzę sobie. – po chwili odezwała się dłonią pokazując by nie szedł za nią i zniknęła za drzwiami łazienki. Stojąc twarzą w stronę lustra, widząc swoje odbicie czuła się nieswojo. Docierało do niej jak bardzo jest beznadziejna, że nie może zajść sama w ciążę tylko musi podpierać się jakimiś lekami. Ale najbardziej niepokoiła ją obawa o to czy dadzą radę razem z Piotrem przez to przejść. Decydując się na to muszą wziąć pod uwagę wszystkie konsekwencje, o których akurat Hana doskonale wiedziała. Bardzo się bała kolejnego zawodu, zdawała sobie sprawę, że z kolejnej porażki się nie podźwignie. Dodatkowo czuła presję ze strony Piotra. Choć sam się do tego nie przyznawał to ona i tak wiedziała, że bardzo mu zależy mieć dziecko z nią. Tysiące myśli i jeden wielki mętlik kłębił się w jej głowie. Oparła głowę o lustro, a po jej policzku spłynęła łza bezsilności.

Gawryło siedział na kanapie z kubkiem w ręku. W ciszy głęboko nad czymś myślał. W końcu, po kilku minutach z łazienki niepewnie wyszła blondynka. Mężczyzna ocknął się i popatrzył w jej stronę. Ich spojrzenia się spotkały, ale każde z nich jednakowo milczało. Wreszcie Piotr wstał, odstawiając kubek z zimną już herbatą i podszedł do kobiety. Objął jej ramienia i zapytał z troską w głosie:
- Wszystko w porządku?
- Mhm.
Cicho odpowiedziała i przysunęła się do męża głową opierając się o jego klatkę piersiową. Ręce umieściła na jego plecach, przez co i on mocniej ją przytulił. Goldberg poczuła, że właśnie jej tego brakowało. Bliskości jej faceta. Już bardzo dawno zatracili się w swoich obowiązkach i problemach zapominając o sobie. Nie pamiętała już nawet kiedy ostatnio jakoś namiętnie się całowali, o seksie już nie wspominając. Nadeszła ją ochota, by właśnie coś temu zaradzić. Podniosła lekko głowę ku górze patrząc w ciemnozielone oczy ukochanego. Nosem połaskotała o jego nos i delikatnie musnęła jego warg. Od razu poraził ją ostry zarost chirurga, ale nie zniechęciło ją to, coraz bardziej i agresywniej pogłębiała pocałunki.
Nagle oboje poczuli dziwne mrowienie. Z niechęcią odsunęli się od siebie. Piotr wyciągnął z kieszeni telefon i odebrał. Odszedł parę kroków dalej i po chwili rzucił do żony:
- To ze szpitala. Jest jakiś problem z moim pacjentem. Muszę jechać.
- Ok. – trochę smutnym głosem odparła ginekolog, ale nie miała do niego żadnych pretensji. Doskonale wiedziała, że komplikacje u pacjentów wpisane są w ich zawód.
Gawryło ubrał bluzę i kurtkę. Dał na pożegnanie szybkiego buziaka żonie i wyszedł z domu.
- Tylko jedź ostrożnie! – poprosiła na odchodne.

Spotkali się dopiero następnego dnia, w szpitalu. Okazało się, że chirurg musiał operować co zajęło mu kilka godzin. Kiedy skończył nad ranem nie było już sensu, aby wracał do domu. Za 3 godziny bowiem zaczynał swój planowany dyżur. Postanowił odpocząć na lekarskiej kanapie. Kilka chwil przed rozpoczęciem dyżuru wstał i powędrował do swojego pacjenta, który leżał na sali operacyjnej. Wracając od niego spotkał na szpitalnym korytarzu blondynkę, o niesamowicie zgrabnych nogach.
- Hej Piotr. Co z twoim pacjentem?
- Operowałem kilka godzin. Ale właśnie od niego wracam, wybudził się, myślę, że będzie w porządku. – przetarł dłonią oczy.
- Wyglądasz na strasznie zmęczonego. Spałeś coś?
- Tak, tak. Zdrzemnąłem się trochę.
- Może jedź do domu, ktoś cię zastąpi.
- Dam radę.
- Ok. Muszę uciekać na swój oddział, zaraz mamy obchód.
Ginekolog ruszyła w stronę windy, kiedy Piotr odwrócił się i krzyknął za nią:
- Hana! – kobieta odwróciła się – W przerwie napijemy się kawy?
- Z przyjemnością. – uśmiechnęła się i pognała do swoich obowiązków.

Przechodząc korytarzem oddziału ginekologicznego w Leśnej Górze usłyszała jakieś niepokojące krzyki. Gdy wyszła zza zakrętu zobaczyła swojego szefa – Radwana, który dość głośno i stanowczo rozmawiał ze starszą kobietą. O ile można to w ogóle nazwać rozmową. Bardziej coś mamrotał z zaciśniętymi zębami. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Hana podeszła nieco bliżej.
- Krzysztof? Masz jakiś problem? Mogę w czymś pomóc?
- Nie. Idź do pacjentek. Ja zaraz wrócę. Muszę coś załatwić. – po ordynatorze nie sposób było nie zauważyć zdenerwowania, a także i arogancji w głosie w stosunku do kobiety.
Goldberg popatrzyła na niego zmieszana, kiedy lekarz złapał straszą kobietę za rękę i praktycznie siłą wciągnął do swojego gabinetu. Po chwili skojarzyła, że już gdzieś widziała tą twarz. Tak. Przypomniało jej się: to była teściowa Krzysztofa. Stwierdziła, że nie będzie się mieszać i uda się do swoich podopiecznych. Przechodząc koło gabinetu usłyszała coś niepokojącego. Nie była pewna czy dobrze wychwyciła, ale do jej uszu doleciało nazwisko jej męża. Zdziwiła się mocno. Co może mieć Piotr z tym wspólnego? Już chciała zawrócić i dowiedzieć się o co chodzi, ale pomyślała, że nie będzie teraz im przeszkadzać. Później się wszystkiego dowie. 


badumm tss.
o co może chodzić z Piotrem? 

Komentujcie - to naprawdę mnie motywuje do pisania.
Udostępniajcie - niech będzie nas więcej.
Krytykujcie - postaram się pisać lepiej. 

Piszcie - jeśli macie jakieś pytania, pomysły, zastrzeżenia.