hana i piotr

piątek, 27 czerwca 2014

Część VII

Część VII


- Jak to? Nie chcesz wiedzieć co napisała?
- Jakoś nie. – Piotr kontynuował zmywanie. Wiktoria stała w miejscu i przypatrywała się mu. Nagle Piotr odłożył czyste talerze, wytarł ręce i podszedł do Wiktorii. - Daj to. Wyrwał jej telefon i usiadł na kanapie. Komórkę położył na stole. Siedział ślepo gapiąc się w urządzenie telefoniczne. Tak jakby bił się z myślami czy odczytać czy też nie. Z jednej strony wcześniej bardzo pragnął poznać prawdę, dowiedzieć się co dzieje się z jego żoną. Jednak dziś, a w zasadzie to wczoraj w nocy uświadomił sobie, że musi pogodzić się z jej odejściem i chce o niej zapomnieć, spróbować  pozbierać się. Pomogła mu w tym Wiktoria i już gdy poczuł się o drobinę lepiej, nagle dostaje wiadomość od Goldberg. Jakby nie mogła wybrać sobie lepszego momentu. Najbardziej chyba bał się tego co tam może przeczytać. Rozważał, że może napisała mu pożegnalnego smsa, albo informację o rozwodzie. Łudził się też, że może napisała, kiedy wróci, albo że go kocha. Consalida stała oparta o blat w kuchni i popijała sok. Nie chciała mu przeszkadzać, ani nalegać. Wiedziała co czuje teraz jej kolega. Pomyślała, że może lepiej byłoby gdyby wyszła, ostatecznie jednak postanowiła zostać jeszcze chwile, na wypadek gdyby potrzebował z kimś pogadać.

„Piotr, przepraszam, że wyjechałam bez słowa. Jestem w Izraelu. Nie martw się o mnie. H.”Lekarz analizował te słowa dłuższą chwilę. W końcu przeczytał na głos. Wiktoria podeszła i usiadła obok niego na sofie. Popatrzyła na niego znacząco jakby chciała, by coś powiedział. Ten jednak wstał i zaczął robić sobie drinka: - napijesz się ze mną? – zapytał. - Nie dzięki. Może ty też nie powinieneś? - To tylko jedna szklaneczka brandy.
- Zadzwonisz do Hany? - Po co? Żeby odrzuciła moje połączenie? Nie, dziękuje. Rudowłosa lekarka już chciała coś powiedzieć jednak Piotr ubiegł ją jednocześnie siadając w fotelu. - Ta wiadomość nic nie zmienia. Wiem tyle samo co wcześniej. Domyślałem się, że może jest u rodziców. Czemu nie zadzwoniła? Bała się? - Może tak, może bała się twojej reakcji. - Świetnie. Targały ją wyrzuty sumienia to postanowiła napisać głupiego smsa, żebym się nie martwił. I po sprawie. – po chwili wstał i wyszedł na balkon zapalić. Wcześniej jednak dodał:
- A niech sobie robi co chce. Ja mam dość. Wiktoria ubrała płaszcz i podeszła do niego: - Trzymaj się stary. Pójdę już. Mogę ci zaufać i zostawić cię samego?
Gawryło uśmiechnął się: - Tak, jasne. Nie martw się i jeszcze raz za wszystko dzięki wielkie. – pocałował ją w policzek – do jutra!
Siostry Goldberg siadały właśnie do śniadania, Miri zauważyła, ze Hana po raz kolejny sprawdza telefon. - Nadal się nie odezwał? - Nie. - Mogłaś zadzwonić, może zgubił telefon czy coś… - Niee, po prostu ma mnie dość. Pewnie musi sobie to wszystko przetrawić. Ja z resztą też. Miri popatrzyła na siostrę jakby nie wiedziała o co chodzi. – Smacznego – dopowiedziała Hana, tak jakby nie chciała ciągnąć dalej tematu. Po posiłku Miri pojechała do pracy, do szpitala. Hana zaś udała się na miasto, odwiedzić zakątki malowniczego Tel Awiwu.

Kolejne dni mijały bardzo podobnie. Piotr starał się jak najwięcej pracować. Na szczęście już mniej pił i nie doprowadzał się do stanu rozpaczy. Jednak nadal niedojadał, niedosypiał. Na jego twarzy pojawiły się nowe zmarszczki, miał podkrążone oczy, schudł. Hana dużo czasu spędzała z rodziną, znajomymi i Aaronem. Zdarzyło jej się nawet skoczyć na jakaś imprezkę. Ale gdy tylko była sama np. spacerowała wzdłuż morza to rozmyślała o swoim związku i zastanawiała się co zrobić. Rozważała już nawet powrót, bo trochę zaczęła tęsknic za pracą, za przyjaciółmi, za Piotrem.

Jednego wieczora, Goldberg udała się ze znajomymi na imprezę do klubu. Był tam też Aaron, jej dawna miłość. Wszyscy bawili się wyśmienicie. Tańczyli, rozmawiali, śmiali się. Hana była w doskonałym nastroju, do tego kilka drinków w organizmie dawało o sobie znak. W pewnej chwili kobieta poczuła się słabo i poprosiła Aarona, żeby wyszli na chwilę na zewnątrz odetchnąć świeżym powietrzem. Stali już tak dłuższą chwilę, Hana poczuła się już lepiej, ale nie chcieli jeszcze wracać, woleli Cieszyc się ciepłym i uroczym wieczorem. - Kiedy wracasz? – nagle zapytał Aaron. - Już za parę dni. – uśmiechnęła się. - Szkoda… - mężczyzna popatrzył głęboko w oczy kobiecie. – Wiesz, bardzo się cieszę, że mogliśmy spędzić tych parę dni we własnym towarzystwie.
- No tak. Mi też było miło. Fajnie cię było zobaczyć po tylu latach.
Wtedy Aaron podszedł nieco bliżej ginekolog. - Nadal jesteś dla mnie bardzo ważna, Hana. – po chwili dodał – Nigdy o tobie nie zapomnę. Hana stałą i patrzyła na niego. Nie spodziewała się takich słów od niego. Odpłynęła na sekundę myślami, a w tym czasie on wykorzystał chwilę nieuwagi i przysunął swoje wargi ku Hanie lekko je rozchylając równocześnie przytrzymując swoją dłoń głowę blondynki. Początkowo Hana oddała pocałunek, wtedy on delikatnie wsunął swój język i zaczął drażnić jej podniebienie. W tym momencie Goldberg się opamiętała i gwałtownie odsunęła się od przyjaciela.
- Co ty robisz?! - Hana.. – kobieta odsunęła się rękoma pokazując, żeby się do niej nie zbliżał. Przez łzy w oczach wypowiedziała słowa: - Nigdy więcej tego nie rob.. – popatrzyła jeszcze na niego i skierowała swe szybkie kroki w stronę głównej ulicy. Szła coraz szybciej, była roztrzęsiona i zdenerwowana,  a po jej Polikach zaczęły spadać łzy. Po drodze złapała taksówkę. Po 20 minutach była już w mieszkaniu Miri. Pomimo, że był już środek nocy, zapukała do drzwi.
- Hana? Co ty tu robisz? – Miri nie kryła zdziwienia, ale gdy tylko zobaczyła w jakim jest stanie Hana natychmiast wpuściła ją do środka. Podała jej chusteczki i wodę. Nie chciała naciskać, wiedziała, że siostra zaraz sama przyzna się co się wydarzyło. Bała się tylko, że ktoś zrobił jej krzywdę. Po paru minutach Hana zdecydowała się opowiedzieć siostrze o całym zajściu. Miri odetchnęła ulgą, że skończyło się tylko na pocałunku.
- Chcę do Piotra!
Miri mocno przytuliła siostrę. - Dopiero teraz poczułam jak bardzo go kocham. Boże, jaka ze mnie kretynka! – zaczęła mocno szlochać. - Hana, spokojnie. Piotr ci wybaczy, zobaczysz.

Jakiś czas później Hana momentalnie zasnęła. To było za wiele jak na jeden dzień. Jednak cały ten incydent uświadomił jej, że tak naprawdę pragnie tylko swojego męża. To przy nim czuje się bezpiecznie, to jego usta chce czuć na swoich, to przy nim chce się budzić i wreszcie tylko z nim chce spędzić całe życie. Z samego rana postanowiła, że wraca jak najszybciej, musi porozmawiać z Piotrem i ratować swoje małżeństwo. Miri w pełni poparła siostrę. Pomogła znaleźć jej najbliższy lot. Udało się kupić jeden bilet na popołudniowy lot. Hana pojechała do rodziców spakować się. Staruszkowie nie czuli zaskoczenia decyzją córki, jednak ta tłumaczyła nagły wyjazd pilnym wezwaniem do szpitala. Pożegnała się z rodzicami, obiecała, że następnym razem przyjedzie wraz z mężem i pojechała na lotnisko z Miri.

- Co jeśli się nie uda? – Hana popatrzyła na siostrę, gdy zatrzymały się parę metrów przed strefą odpraw. - Musi. Musisz szczerze z nim porozmawiać, przeprosić, ale też powiedzieć co cię boli. Zrozumie. Daj mu tylko czas. Sobie daj czas. Hana pokiwała głową w geście zgody ze słowami siostry. – Nie wiedziałam, że mam taką mądrą młodszą siostrę. – uśmiechnęła się. - Trzymaj się siostra. Trzymam kciuki. Walcz! – przytuliła ją mocno. - Dzięki za wszystko. Będziemy w kontakcie.
Goldberg przeszła przez bramki i zniknęła za drzwiami lotniska. Kilkadziesiąt minut później siedziała już w samolocie. Nie mogła doczekać się powrotu do domu, ale bardzo się bała jak zareaguje Gawryło. Czy w ogóle będzie chciał z nią rozmawiać? Czy wybaczy jej cały ból jaki mu sprawiła? Nie miała pojęcia co mu powiedzieć, jak wytłumaczyć, żeby zrozumiał. Czy powiedzieć o Aaronie? Bądź co bądź była to jakaś forma zdrady. Tyle myśli kłębiło się w jej głowie, z tego wszystkiego przysnęła w trakcie lotu.  Z wielką niewiadomą wracała do Warszawy. 



Przepraszam za wszelkie błędy :-)
Komentujcie, krytykujcie, promujcie. 

Następny next niestety dopiero za kilka dni. Na weekend wyjeżdżam, a we wtorek mam ważny egzamin, więc najpewniej we wtorek wieczorem będzie coś najwcześniej. Przepraszam :<

czwartek, 26 czerwca 2014

Część VI

Część VI

- Piotr nie wie, że tutaj jestem.- beznamiętnie oznajmiła Hana.
- Co? Jak to? – Miri nie kryła zaskoczenia.
Hana tylko wzruszyła ramionami i podeszła do okna.
- Uciekłaś?
Goldberg odwróciła się do siostry. Popatrzyła na nią zamglonym wzrokiem.
- Hana! Wyjechałaś do Izraela tak o, nikomu nic nie mówiąc?! Nic nie powiedziałaś Piotrowi?! No nie wierze! – Miri nie ukrywała zdenerwowania.
- A co mu miałam powiedzieć? Że mam dość, chce od niego odpocząć,  że nie wiem czy nadal go kocham? – Hana również podniosła głos.
- No tak. To najlepiej było wsiąść w samolot i uciec. Zachowałaś się jak ostatnia egoistka. Nie pomyślałaś, nawet, że on może umiera ze strachu o ciebie? Martwi się albo cierpi z rozpaczy, bo myśli, że go zostawiłaś?! – Miri nerwowo chodziła po pokoju. – Jak mogłaś?!
W Hanie znowu zebrał się płacz. Zabolały ją słowa siostry, ale bez wątpienia miała rację. Miri podeszła do niej i mocno przytuliła.
- Hann. Przepraszam, trochę mnie poniosło. Ale wiesz, że zawsze jestem z tobą? – popatrzyła jej w wielkie niebieskie, lekko czerwone od płaczu oczy.
- Kocham cię. – wtuliła się w siostrę.
- Ja ciebie też. I jestem pewna, że Piotr też. Dlatego musisz do niego zadzwonić, jak najszybciej.

Hana nie była przekonana co do tego pomysłu. Bała się, nie wiedziała jak mu to wytłumaczyć, tym bardziej przez słuchawkę. Dzięki namową Miri, Goldberg postanowiła napisać sms’a do męża. Długo nie mogła wystukać odpowiedniej formuły wiadomości. W końcu udało jej się. Była już późna godzina, Miri postanowiła, że Hana zostanie u niej na noc i nie będzie już musiała wracać do rodziców. Goldberg zasypiała z uczuciem potwornego zmęczenia, ale też ulgą. Było jej lepiej na sercu, że w końcu wyrzuciła to z siebie. Miri dużo jej przemówiła do rozsądku, zrozumiała, że powinna szczerze porozmawiać z Gawryłą. Ale jeszcze nie była na to gotowa. Postanowiła pobyć jeszcze trochę w domu, by wszystko dokładnie przeanalizować i ułożyć sobie w głowie.

Piotr wrócił do domu po ciężkim oraz długim dyżurze, za długim. Był wykończony. Wszedł do mieszkania, wyciągnął wcześniej zakupioną wódkę i parę piw. Dokupił także pizze, ponieważ od dawna nic nie jadł, a sam nie miał siły na przyrządzenie posiłku. Następny dzień był dniem wolnym. Dlatego chirurg postanowił się dzisiaj upić. Miał dość, życia, Hany, pracy, siebie. Nie chciał już o tym wszystkim myślec, zastanawiać się co zrobił źle, gdzie popełnili oboje błąd. Też chciał uciec z Warszawy. Zaszyć się gdzieś daleko i pobyć sam ze sobą.  Z dala od wszelkich problemów. Na pewno nie mógł dłużej wyrzymac w mieszkaniu, gdzie wszędzie są rzeczy Hany. Postanowił, że jutro wraca do siebie. Dopił kieliszek wódki, włączył muzykę rockową, odkręcił regulator. Nie przeszkadzało mu to, że jest środek nocy i może pobudzić sąsiadów. Działał jak w transie. Podszedł do szuflady i wyciągnął i wspólne zdjęcia. Zaczął je przeglądać, zdjęcie ze ślubu, ze spaceru, jak byli w Pradze, urodziny Witka, pobyt w Tel Awiwie. Nie mógł patrzeć jak są szczęśliwi na tych zdjęciach. Po kolei rozrywał je na kawałki i rozrzucał po mieszkaniu. Dopił kolejnego drinka i poszedł do sypialni. Energicznie wyrzucał ciuchy z szafy. W końcu w rękę wdarła mu się ulubiona bluzka żony. Powoli przysunął ją do twarzy i gdy poczuł jej zapach zaczął płakać. W końcu pokazał swoją bezsilność, osunął się po ścianie na podłogę. Czuł jakby ją stracił, na zawsze. Już przestał odczuwać złość, poczuł jak bardzo jest samotny. Nie miał na nic siły. Ostatnimi resztkami mocy podniósł się i walnął na łóżko. Momentalnie zasnął. Spał tak mocno, że nie obudził go nawet sms od żony, na którego tak bardzo czekał, a może już mu przestało zależeć na niej?  


Nazajutrz obudził go sygnał dzwonka do drzwi. Początkowo nie miał zamiaru wstawać, ale ktoś dobijał się tak mocno, że poszedł sprawdzić co się dzieje. Szedł do przedpokoju podpierając się ścian, ledwo trzymał się na nogach, odczuwał skutki wczorajszego picia wódki.
- To ty? Co tutaj robisz? – zaczął na wstępie.
- Ale mnie wystraszyłeś! Już myślałam, że coś się stało.
- Spokojnie, jeszcze nie strzeliłem sobie w łeb. – Piotr odszedł i udał się do kuchni od razu łapiąc za butelkę z wodą. Wiktoria rzuciła okiem na pomieszczenie.
- Oho, widzę, że ktoś tu ostro popłynął. Huragan tędy przeszedł?
- Daruj sobie. Miło, że wpadłaś, ale chce zostać sam. Idę spać.
Consalida poszła za nim do sypialni, odsłoniła rolety i ściągnęła go z łóżka.
- Piotr, co ty robisz! Widziałeś siebie w lustrze? Co ty zrobiłeś z tym mieszkaniem?! Ogarnij się chłopie. Przecież jak Hana wróci i to wszystko zobaczy to..
- Nie wróci.
- Nie wiesz tego. A ty nie możesz żyć jak jakiś menel. Kiedy ostatnio zjadłeś coś konkretnego? Przez ostatnie dni widzę tylko jak jedziesz na kofeinie, całe dnie i noce spędzasz w szpitalu. Jak wracasz do domu to pijesz. – Piotr spojrzał na nią marszcząc brwi. – Myślisz, że nie widzę na jakim rano jesteś kacu?
- Nigdy nie byłem przy pacjencie pod wpływem alkoholu! – zdenerwował się.
- Wiem. Gdyby tak się stało, to już byś ze mną nie pracował. – popatrzyła znacząco na niego – Martwie się o ciebie i chce ci pomóc.

Podeszła do niego i najzwyczajniej w świecie go przytuliła. Potrzebował tego, wsparcia bez zbędnych pytań. Oczywiście przez te ostatnie kilka dni jego koledzy z pracy próbowali go jakoś wesprzeć, pomóc, jednak on to odczuwał jako współczucie, a tego nie chciał. Wiktoria zarządziła, że Gawryło idzie doprowadzić się do porządku, umyć, ogolić, przebrać, a ona zabrała się za robienia pysznego śniadania. Po zjedzonym posiłku (Piotr już dawno nie jadł ciepłego i pełnowartościowego śniadania), zabrali się za sprzątanie tego co porozwalał wczoraj Piotr. Gdy już poskładali wszystkie rzeczy Piotr zaczął:
- Nie chce tu być.
- Wszystko przypomina ci Hanę?
Gawryło pokiwał tylko głową. – Pomożesz mi  spakować się? Wracam do siebie.
- Jasne.
Lekarka nie próbowała nawet nakłonić go do zmiany decyzji, wiedziała, że nie wygra. Zdążyła zauważyć jak bardzo jest pokiereszowany, a czekanie tutaj na Hanę nie jest najlepszym pomysłem. Spakowali tylko jego najpotrzebniejsze ubrania, kosmetyki, kilka rzeczy osobistych, zamknęli mieszkanie i udali się do domu Piotra. Przez ten czas nikt tu nie mieszkał, więc wpierw należało wywietrzyć i odświeżyć mieszkanie. W tym także pomogła mu przyjaciółka. Było już późne popołudnie. Postanowili, że zjedzą razem jakiś obiad. Gawryło pobiegł do pobliskiego sklepu zrobić jakieś zakupy, a Wiktoria kontynuowała rozpakowywanie. Wiedziała co gdzie jest, bo przecież sama przez pewien czas tam mieszkała.

- Dziękuję ci, za wszystko. – chirurg popatrzył na przyjaciółkę gdy skończyli już jeść. Wiktoria uśmiechnęła się do niego. – Nawet udało mi się przez chwilę nie myślec o Hanie. – złapał się na tym.
Consalida podeszłą do niego i pocałowała w policzek. – Pamiętaj, że zawsze na mnie możesz liczyć. I dbaj o siebie. Będzie dobrze.
Nagle usłyszeli dźwięk telefonu. -  To chyba mój, jakaś wiadomość pewnie. Jednak nie interesowało go to, zaczął sprzątać ze stołu. Wiktoria podeszła i zobaczyła od kogo.
- To od operatora.
- Ee, to nic ważnego.
-Ale jest coś jeszcze.
- Tak? Nie słyszałem nic wcześniej, zobacz proszę od kogo.
Wiktoria stanęła jak wryta, zdziwiła się gdy zobaczyła nadawcę.
- Od Hany.
Piotr, aż wypuścił z rąk sztućce do zlewu, które właśnie mył. Popatrzył na Wiktorię, a jego twarz nie przedstawiała kompletnie nic, żadnych uczuć.
 - Usuń to. 

środa, 25 czerwca 2014

Część V

Część V


-Hej Hana! – Miri wparowała do pokoju siostry. Zdziwiła się gdy zobaczyła siostrę przebierającą w ubraniach. – Wybierasz się gdzieś ? – zdziwiona podeszła do niej i pocałowała w policzek. - Hej. Taak, wychodzę. - Myślałam, że pogadamy sobie, mam cały wieczór wolny. - Wiesz co, chyba musimy to przełożyć na jutro, bo dziś już jestem umówiona. - Z kim? – niemal krzyknęła młodsza siostra Goldberg. - Pamiętasz Aarona? – Miri chwilę się zastanowiła i zaraz po tym rozszerzyła oczy. - No właśnie, spotkałam go wczoraj i zaprosił mnie do siebie na kolacje. Tą czy tą- wskazała na obie sukienki. - A Piotr?- zapytała zaskoczona Miri. - Co Piotr? Przecież go tu nie ma. – po chwili Hana zorientowała się o czym mówi siostra. – Aa, Miri! To przecież tylko spotkanie z dawnym kolegą. - Taa, kolegą… Już ja pamiętam tą waszą ‘koleżeńskość’. – na twarzy Miri pojawił się wyrzut. – Mam nadzieję, że wiesz co robisz. – dodała. - Proszę cię. Nie wyolbrzymiaj. Może być ta? – wskazała na szarą sukienkę za kolano z lekkim dekoltem i odkrytymi ramionami. Miri tylko skinęła głową, powiedziała, żeby jutro do niej wpadła na ploty, umówiły się i pożegnały. Hana długo stroiła się przed lustrem. W końcu zależało jej by wyglądać z klasą. Do sukienki dobrała dodatki, narzuciła na siebie żakiet i obowiązkowo kremowe szpilki. Wyglądała, jak zawsze, olśniewająco. Do tego lekki makijaż i rozpuszczone blond włosy. - Bardzo dobry ten łosoś! Już dawno nie jadłam tak świetnie przyrządzonej ryby! – Hana nie szczędziła pochwal Aaronowi. Wspólnie, po zjedzonej kolacji, usiedli na tarasie z lampką wina. Wspominali stare czasu, opowiadali co działo się w ich życiu, choc głównie to Aaron opowiadał, a Hana z przyjemnością słuchała. - Nigdy bym nie przypuszczała, że jednak ukończysz medycynę i to chirurgię! Przecież chciałeś zmienić specjalizacje. Ale chirurg plastyczny to i tak ciekawa posada. - No tak, wybrałem chyba to mniej mroczniejszą wersję. Trzeba chyba być prawdziwym twardzielem, żeby lubic grzebać we wszystkich tych jelitach, śledzionach.  – zaśmiał się. - No tak. To trudne i rzeczywiście niezbyt przyjemne. Ale mój mąż jest chirurgiem i jakoś nie narzeka. Twardziel z niego. – uśmiechnęła się na samą myśl o Piotrze. - No proszę. Może kiedyś go poznam? - Może.. – choć na początku uśmiechnęła się to potem nagle posmutniała. Przyjaciel rozpoznał, że coś jest nie tak. Próbował wypytać Hanę, jednak nie chciał jej też naciskac. Resztę wieczoru spędzili także w miłej atmosferze. Robiło się już późno i zimno. Hana postanowiła wracać do rodziców, podziękowała za udany wieczór, a Aaron próbował namówić ją na kolejny. Jednak Hana wypierała się, że chce trochę pobyć z najbliższmi, bo niedługo już wraca. Ustalili, że będą w kontakcie i jeszcze przed jej wylotem się spotkają. Mężczyzna przytulił bardzo mocno Hanę i pocałował w czubek głowy: - Bardzo stęskniłem się za tobą, Hana. – Dziewczyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem, ale oddała mu uśmiech i odjechała taksówką.
Gawryło cały dzień spędził w pracy. Grafik miał napięty, operacja za operacją. W przerwie doładowywał się tylko kolejną dawką kofeiny. Nie chciał z nikim rozmawiać, nikomu tłumaczyć się ze zniknięcia żony, nie chciał opowiadać o swoich problemach. Nawet Wiktorię, która próbowała go jakoś wesprzeć, odpychał. Na noc postanowił zostać w szpitalu, tłumaczył, że chce czuwać nad pacjentką na oiomie. Lecz powód był inny, nie chciał spędzać kolejnego wieczoru sam w pustym domu.
Nazajutrz siostry Goldberg spotkały przy lampce wina u Miri. - Udał się wczorajszy wieczór? – zaczęła kąśliwie młodsza z sióstr. - Nawet nie wiesz jak bardzo. Miri ze zdziwieniem popatrzyła na Haną. - No przecież żartuje! Nic się nie wydarzyło. Mówiłam ci, daj spokój. To już bardzo stare dzieje. Pogadaliśmy trochę, dawno się nie widzieliśmy. Było o czym gadać. - Mhm, jasne. A powiesz mi w końcu po co tak naprawdę przyjechałaś, co się stało? Może rodziców uda ci się zaślepić, ale mnie nie oszukasz Hana. Goldberg popatrzyła wnikliwie na siostrę. Nie sądziła, że się domyśli, że coś nie gra. - Piotr do mnie dzwonił dwa razy.- kontynuowała. - Kiedy? – odezwała się zaskoczona Hana. - Wczoraj. Nie odebrałam. Najpierw chce z Tobą porozmawiać. – dolała sobie i jej wina. – No opowiadaj. Hana nie chętnie, ale wygadała się przed siostrą. Coś w niej pękło i  pierwszy raz poczuła, że musi to komuś opowiedzieć, wygadać się, a komu innemu jak nie siostrze. Począwszy od operacji, od nieskutecznych prób zajścia w ciążę, po przypadek z Martynką i Paulą. Zdradziła siostrze o swoich wątpliwościach co do Piotra. Miała do niego żal, że nie pozwolił jej zatrzymać małej, że chyba jej nie rozumie. Czuła gorycz także, że nie może dać mu dziecka, istoty, cząstki siebie, której tak bardzo oboje pragną. - Nie wiem.. Może powinnam od niego odejść? Może jakaś inna kobieta da mu dziecko? – po policzkach ginekolog zaczęły spływać łzy. Przyłożyła rękę do ust i mocno zacisnęła wargi o skórę. Próbowała się uspokoić, jednak  nie mogła opanować potoku łez. - Co ty w ogóle mówisz? Powiedział ci tak? – Miri złapała głowę siostry obiema rękoma – Hana? Piotr ci to powiedział? Hana tylko kiwnęła głową w celu zaprzeczenia. Siostra natychmiast ją przytuliła. - No widzisz. Piotr cię kocha i jestem pewna, że nigdy nie chciałby cię zostawić. Potrzebuje ciebie jak ty jego. – po chwili dodała – Musicie szczerze porozmawiać i wszystko się ułoży. Hana odsunęła się od siostry. Wytarła oczy i nos. Wzięła łyk wina.
- Jest jeszcze coś… 



rozdział pisany trochę na szybko niestety, nie jest dopracowany, przepraszam, ale teraz mam trochę innych ważnych obowiązków, mimo to chciałam coś dodać.
Mam nadzieję, że nie zanudza Was to opowiadanie? :/ wiem, że akcja nie jest wartka, ale może z czasem Was zainteresuje :-) Postaram się trochę to wszystko przyspieszyć, co myślicie?

standardowo przepraszam za wszelkie błędy
no i dzięki za ponad 1000 wyświetleń, nie spodziewałam się, naprawdę :) 


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Część IV

Część IV

Kilka minut po trzynastej, do sypialni Gawryły w końcu zaczęły wpadać pojedyncze promienie słońca. W sumie nigdy zbytnio się nimi nie cieszył, a gdy go budziły to już szczególnie. Jednak odkąd związał się z Haną, ona nauczyła go inaczej patrzeć na otaczające go piękne, słońce, przyrodę, naturę. Z podziwem. Ale tym razem było inaczej. Próbował zakryć twarz poduszką, bezskutecznie. Zerknął jednym okiem na zegarek. W sumie już późno, o 16 zaczyna dyżur. Sprawdził komórkę, na której standardowo nie było żadnych wiadomości od Hany. Podłączył iphone’a do ładowania, by być non stop pod telefonem w pracy. Poleżał jeszcze chwile, jednak ból głowy i uczucie pragnienia pognały go do kuchni. Rozpuścił sobie w szklance wody aspirynę, według niego jeden z najskuteczniejszych sposobów na kaca. Był głodny, ale nie miał siły i apetytu jeść. Jednak wiedział, że musi mieć energie dziś w szpitalu. Udał się pod prysznic, na siłę zjadł jakieś kanapki, napił się mocnej kawy, w międzyczasie dobijał się do Hany, aż w końcu ogarnął się i pojechał do Leśnej Góry.

Była niedziela, więc i dyżur spokojniejszy. Piotr nie miał żadnych planowanych zabiegów. Od czasu do czasu wpadał na izbę, by skonsultować lub opatrzec jakiś pacjentów. Na szczęście dyżur był mu łaskawy, żadnych ciężkich przypadków, cieszył się z tego, bo nie był w najlepszej formie. Siedział w lekarskim, popijając kolejną już tego dnia kawę i wypełniając karty pacjentów, gdy do pokoju wparowała Wiktoria:
 - Piotr, co się z Tobą dzieje? Nie wyglądasz dziś najlepiej? – podeszła do biurka i usiadła naprzeciwko mężczyzny.
-Wszystko w porządku. – odpowiedział nie odrywając nawet wzroku od papierów.
- Przecież widzę, że coś nie gra.. Pokłóciłeś się z Haną?- Wiktorię spotkała cisza ze strony Gawryły – Piotr, wiesz, że jestem nie tylko twoją przełożoną, ale też i przyjaciółką. Jak będziesz chciał pogadać, to wiesz, że jestem? – popatrzyła na niego znacząco.
- Tak, jasne dzięki. – popatrzył tylko na kobietę i pokiwał głową i wrócił do poprzedniej czynności.
- Idę na oddział.


Później chirurg postanowił zrobić sobie chwilę odpoczynku, zaparzył nowej kawy i stanął przy akwarium tak jak to zawsze miał w zwyczaju, gdy nad czymś myślał. Nagle poczuł dotyk na swoim ramieniu. Była to znowu Wiktoria.
- Piotr, słyszałam, że Hana wzięła urlop, wyjechała? Na długo? – zapytała stając naprzeciwko niego ze skrzyżowanymi rękoma, opierając się o parapet.
Gawryło popatrzył na nią – Nie wiem – spuścił głowę i podszedł do okna ślepo patrząc się przez szybę.
- Ale jak to ? Nic ci nie powiedziała? – dociekała lekarka.
- Wróciłem wczoraj do domu i zastałem cisze i kawałek kartki z napisem „Wrócę”. Nie ma ani jej ciuchów, ani kosmetyków. Nie mogę się do niej dodzwonić, kompletnie nie wiem gdzie jest, nie wiem co mam robić, nie wiem czy jest bezpieczna, co się takiego stało. Nic nie wiem rozumiesz? – Piotr te słowa wypowiadał z ogromnym bólem i goryczą, czuł nawet jak pod powiekami pojawiają mu się łzy. – Zostawiła mnie.
Consalida niewiele myśląc przytuliła kolegę mocno. Za bardzo nie wiedziała co powiedzieć. Odkąd Piotr związał się z Haną bardzo kibicowała temu związkowi, pomimo, ze kiedyś to ona ‘była’ z chirurgiem. W zasadzie do tej pory nie wie czy to był związek czy tylko spotykali się bez zobowiązań. Czuła do niego coś więcej, ale zdawała sobie sprawę jaki jest i nie chciała angażować się bardziej. Nie sądziła, że cokolwiek, ani tym bardziej ktokolwiek jest w stanie zmienić jego podejście do kobiet. Jednak Goldberg się to udało. Dlatego Wiktoria bardzo się cieszyła, ze oboje są szczęśliwi. A z Piotrem postanowiła pozostać na przyjacielskich stosunkach. Mimo to całkowicie nie rozumiała działań Hany i nie wiedziała co ma powiedzieć przyjacielowi. Bo głupie ‘wszystko będzie dobrze’ w niczym mu nie pomoże, ale wiedziała, że może podtrzyma go to na duchu.
-Piotrr, wszystko się wyjaśni, ułoży, zobaczysz. – odsunęła się od niego i delikatnie uśmiechnęła.
- Tak, jasne. – sarkastycznie odparł.
- Może wyjechała na parę dni, chciała odpocząć od tego wszystkiego, ostatni okres dla niej był wyjątkowo ciężki, sam mówiłeś. – próbowała znaleźć wytłumaczenie.
- Tak i dlatego nie powiedziała mi kompletnie nic, spakowała się i wyjechała? – pogardliwie popatrzył na Wiktorie. – Przecież mogła mi chyba powiedzieć? Od czego jest to cholerne małżeństwo? – Piotr już podniósł głos.
- Tak, masz rację. Ale może bała się twojej reakcji. Nie wiem. Ale skoro napisała, że wróci, to wróci i wszystko ci wyjaśni, ułoży się, zobaczysz.
- Tylko kiedy? – Piotr już zapytał w zasadzie sam do siebie i ponownie skierował wzrok w okno. Wypatrzył tam Przemka – brata Hany- wtedy go olśniło.
-No tak. Może on coś wie!- z nadzieją powiedział Piotr jednocześnie kiwając w stronę Zapały. Natychmiast wybiegł z lekarskiego i pobiegł przed szpital.

-Przemek! – podbiegł do Zapały, który właśnie wracał ze spaceru z Franią.
- O cześć Piotr. – szwagier przywitał się z nim, równocześnie podając rękę.
- Słuchaj.. Miałeś ostatnio jakiś kontakt z Haną? – zapytał patrząc mu prosto w oczy.
- Z Haną?- Przemek chwilę się zastanowił. – Tak, gadaliśmy jakoś… 2 dni temu.
Piotr popatrzył zrezygnowany na kolegę.
- Stało się coś?
- Naprawdę nie masz pojęcia gdzie ona jest? Gdzie mogła pojechać? Proszę powiedz mi prawdę.
- Piotr, ale o co w ogóle chodzi?
Gawryło streścił pokrótce całą sytuacje. Przemek nie mógł uwierzyć w zachowanie siostry. Choć nigdy nie darzył Piotra większą sympatią to teraz autentycznie mu współczuł.
- Słuchaj, a może pojechała do waszego ojca? Do Wrocławia?
- Wiesz co, nie wydaję mi się. Ale jak chcesz to zadzwonię do matki i podpytam.
- Okej, dzięki. Tylko wiesz.. zrób to jakoś delikatnie.
- Jasne.
- I gdybyś czegokolwiek się dowiedział, Hana by się z tobą kontaktowała, to błagam daj mi znać. Martwię się o nią. – Piotr spojrzał błagalnym wzrokiem.
- Okej. – poklepał go po ramieniu – będzie dobrze, zobaczysz. – Będziemy w kontakcie!

 Pomimo, że na dworze było chłodno, Piotr skorzystał z okazji i zapalił sobie papierosa. Dym nikotynowy pozwolił mu ochłonąć i uspokoić myśli. Kończył już fajkę, kiedy dostrzegł wchodzącą do szpitala Lene.
- Lena! – chirurg podbiegł do wejścia i zagrodził jej przejście.
Starska popatrzyła na niego zmieszanym wzrokiem nic nie mówiąc.
- Gdzie jest Hana? Na pewno ci coś powiedziała. Powiedz mi, błagam.
- Piotr – oczy jej wędrowały na różne kierunki, jednak gdy natrafiła na zmartwioną twarz Piotra zrobiło jej się głupio. – Ja nie wiem. Wiem, że wyjechała. Ale wróci, zobaczysz.
- Tak, jasne. Dzięki – odparł ironicznie. – Wiesz gdzie jest, tylko zabroniła ci mówić, tak?
- Przepraszam cię, ale spieszę się na dyżur.
Piotr złapał ją za rękę: Powiedz tylko czy jest bezpieczna, czy nic jej nie jest?
- Naprawdę nie mam z nią kontaktu. Ale myślę że.. – zawahała się – bardzo cię kocha i nic jej nie jest.

Z tymi słowami zostawiła Gawryłę na środku korytarza. Nic już nie wiedział. Czuł się bardzo pogubiony. Aczkolwiek słowa internistki podniosły trochę go na duchu. Stwierdził, że nie pozostaje mu nic innego jak tylko czekać. Dobrze się złożyło, że zawołano go na izbę, dzięki temu mógł na chwile przestać myślec. Trochę czasu zeszło mu na precyzyjnym zszywaniu pacjenta. Potem był potrzebny na oddziale, udzielił kilka konsultacji. Dyżur dobiegał już końca, na szczęście nie musiał zostawać dłużej. Mógł udać się do domu i odpocząć.
Siedział już ze szklanką whiskey na kanapie i oglądał jakiś film, który zbytnio go nie interesował. Nie dobijał się już do żony. Stwierdził, że jak będzie chciała to sama się odezwie.

Jej dzień był bardziej udany od Piotra. Wyspała się w swoim wygodnym łóżku. Po śniadaniu, udała się na spacer pobliską plażą. Choć temperatury był znacznie wyższe niż w Polsce to dla Izraelczyków był to jeszcze chłodny okres. Na plaży nie było prawie nikogo. Usiadła na kamieniu na skarpie i obserwowała ślepo obijające się o skały fale. Wyciągnęła z kieszeni telefon. W końcu postanowiła go włączyć. 23 nieodebrane połączenia od Piotra, 3 od Leny, 5 od Przemka. No tak, jednak bliscy się o nią martwią. Jednak było jej trochę głupio, że wyjechała tak bez słowa. Odsłuchała również nagranie Piotra. Łzy zaczęły spływać jej po policzku. W jednej chwili pomyślała, ze zadzwoni do niego i wyjaśni mu gdzie jest, że nic jej nie jest. Jednak potem uświadomiła sobie, że może Piotr zechce tu przyjechać, a tego by nie chciała. Próbowała także napisać jakiegoś smsa, ale nic sensownego jej nie wychodziło. Ostatecznie schowała telefon w kieszeń i postanowiła już wracać. W końcu niedługo mieli wrócić już rodzice. Wychodzą z plaży, usłyszała wołanie:
-Hana? To ty?! – zawołał mężczyzna.
Kobieta popatrzyła w kierunku swojego rozmówcy. Był to średniego wzrostu mężczyzna o blond włosach. Przystojny, schludnie ubrany, z pięknym uśmiechem.
- No nie mów, że mnie nie poznajesz? – kontynuował.
Hana, aż ściągnęła okulary przeciwsłoneczne. – Aaron?? – krzyknęła.
Mężczyzna podszedł do niej bliżej. – Myślałem, że już cię nigdy nie spotkam! Ale się za tobą stęskniłem.
Oboje przytulili się serdecznie. Nie mogli uwierzyć, ze po tylu latach się spotkali. Aaron to były chłopak Goldberg. Chodzili razem w czasach studenckich jednak po roku postanowili się rozstać. A może to Hana podjęła taką decyzję za ich obojgu. Jednak starali się utrzymywać koleżeńskie kontakty do czasu, aż Hana nie wyjechała do Anglii. Pogadali chwilę, po czym kobieta musiała już wracać do domu. Aaron podał jej numer telefonu, a sam zapisał sobie jej w telefonie. Bardzo zależało mu, żeby się spotkać i pogadać, powspominać. Zaprosił ja do siebie na następny dzień na kolacje. Goldberg podziękowała i pocałowała go w policzek na odchodne.
Wieczór spędziła w towarzystwie rodziców. Bardzo dużo rozmawiali i śmiali się. Hana poczuła, że dobrze, że tutaj przyjechała, że dobrze jej wśród swoich. 


PROMUJCIE I KOMENTUJCIE :-) 
(już niedługo zacznie się dziać)
a! i przepraszam z góry za wszelakie błędy i literówki.

czołem! 

niedziela, 22 czerwca 2014

Część III

Część III

Robił się już wieczór, Piotr nie mógł wytrzymać siedząc bezczynnie w mieszkaniu bez żadnych informacji, w miejscu, gdzie wszystko przypominało mu jego Hanę. Niewiele myśląc, ubrał się i wyszedł z  domu. Szedł ulicami swojego osiedla, silny wiatr podmuchiwał jego płaszcz. Nie napotkał za wiele przechodniów. W takie dni większość jeśli nie musi, nie wychodzi z domu. W przyulicznej kawiarence siedziała zakochana para, trzymali się za ręce i patrzyli głęboko w oczy. Gawryło przystanął i obserwował ową sytuacje. Czuł jak w gardle ściska go jakaś ostra, sprawiająca ból, gula, jak nie może się ruszyć, a do jego oczu napływa fala łez. Nie mógł pozwolić sobie na chwile słabości, nie wiedział też co ma robić i gdzie pójść. Niestety do głowy przybłąkała mu się najsłabsza opcja z możliwych. Iść się upić. Niewiele myśląc, zawrócił i skierował swe kroki ku najbliższemu pubie. W środku, nie było za wiele ludzi. Leciała jakaś smętna, melancholijna muzyka. Podszedł do baru i poprosił o butelkę  czystej wódki i szklankę soku. Nie chciał rozdrabniać się na małe porcje, wiedział, że i tak potrzebuje dużo procentów, by załagodzić ból i  przestać myślec.


W Izraelu był już późny wieczór, niemniej jednak pogoda zupełnie odmienna. Temperatura przekraczała 10 stopni Celsjusza, lekki wiaterek, do tego przepiękna panorama oświetlonego Tel Awiwu dodawała uroku i klimatu tego miejsca. Hana jechała z lotniska w towarzystwie Miri. Drogę do rodzinnego domu przebyły w dosyć krótkim czasie. Kobieta nie była wylewna, tłumaczyła się zmęczeniem po długotrwałym locie.
- Na długo przyleciałaś? – ciszę postanowiła przerwać Miri.
- Jeszcze nie wiem. – odparła kobieta i zmieszanym wzrokiem dalej wpatrywała się w widoki zza samochodowego auta.
- Coś się stało, że tak nagle przyjechałaś? Co z Piotrem?
- Niee.. wszystko w porządku – lekko uśmiechnęła się Hana jednocześnie zerkając na siostrę. Piotr…- zawahała się – ma dużo pracy. Nie mógł wziąć urlopu, sama rozumiesz. A ja się za Wami bardzo stęskniłam!

Dojeżdżały już pod dom państwa Goldberg. Był to przepiękny dom jednorodzinny na skarpie z dużym, kwiecistym i zadbanym ogrodem. Matka Hany była archeologiem i choć często wyjeżdżała to i tak dbała o swoją rodzinę i dom najlepiej jak potrafiła. Często Hana zazdrościła jej takiej organizacji pracy i zaangażowania. Gdy była małą dziewczynką założyła sobie, że też będzie dbała o swój piękny dom, dopieszczała ukochanego męża i rozpieszczała śliczną gromadkę dzieci. Jednakże życie trochę przewartościowało niektóre sprawy i priorytety kobiety. Ojciec Hany, a w zasadzie to jej ojczym, ponieważ prawdziwy ojciec to również tato Przemka i dopiero w ostatnim czasie udało jej się go poznać. Przez cały swój pobyt w Izraelu to on – Selim- zastępował jej ojca. Dbał o nią, organizował czas, gdy była dzieckiem, nauczył ją życia, jak być silną i odporną kobietą, to dzięki jego namową wstąpiła do szkoły wojskowej i została lekarzem. Sam Selim był bardzo cenionym w Tel Awiwie chirurgiem. I choć bardzo pragnął, by Hana poszła w jego ślady to nie udało mu się jej namówić. A miała predyspozycje. Nawet była już 1 rok na specjalizacji chirurgicznej, jednak zrezygnowała. Czuła, że chce spełniać się jako ginekolog. Patrzeć na nowo narodzone niemowlaki, robić wszystko, by ich matki doczekały się zdrowego potomstwa. To dawało jej największą frajdę. A dzięki czasowi spędzonemu na praktykach na oddziale chirurgicznym nauczyła się bardzo dobrze władać skalpelem, miała to też można powiedzieć w genach, może właśnie dzięki temu nie raz imponowała leśnogórskim lekarzom przy stole operacyjnym. Sam Piotr, świetny chirurg, już przy pierwszej wspólnej operacji patrzył z podziwem na to co wyczyniają piękne i zgrabne dłonie pani doktor.                             


Gdy Miri zaparkowała już na podjeździe rodziców i zgasiła silnik, poczym skierowała słowa do siostry:
- Rodzice na pewno się ucieszą, że przyjechałaś. Zrobisz im świetną niespodziankę – Hana uśmiechnęła się. – Jutro mam ważne sympozjum, ale później, gdybyś chciała jednak pogadać to wiesz gdzie mnie szukać – popatrzyła znacząco nią.
Hana juz tylko lekko się uśmiechnęła i pokiwała głową. Szybko wysiadła z pojazdu i wyciągnęła swoją walizkę.

- O, cześć Miri! Co tak późno, stało się coś? – z lekkim przerażeniem popatrzyła na kobietę jej matka, która otworzyła dom.
- Hej mamo! Wszystko w porządku. Jest Salim?
- Jestem, jestem. – z kuchni wyszedł ojciec Miri.
- Mam dla was niespodziankę!
Małżeństwo popatrzyło na siebie oraz na Miri, ze zdziwieniem. Nagle zza filaru wyłoniła się rozpromieniona już Hana. Anna i Salim zaniemówili.
- No co nie przywitacie się z córką? – rzucił Hana i mocno przytuliła mamę i ojczyma.
- Hana! Tak się cieszymy, że jesteś! – powiedział Salim.
- Czemu nie zadzwoniłaś, że przyjedziesz, zrobiłabym jakąś pyszną kolacje. Nie stójmy tak w progu. Chodźmy do środka.
Salim wziął walizkę Hany i odstawił w przedpokoju. Hana i Miri rozebrały się i usiadły do stołu, na którym zaraz pojawiła się zielona herbata, ciasto i maca z pastą, która została po kolacji. Goldberg rozejrzała się po domu. Niewiele się zmieniło. Świeże kwiaty w salonie, porządek w całym domu. Jakiś nowy obraz na ścianie. Ale najbardziej przykuło jej uwagę zdjęcie postawione na kominku. To zdjęcie ślubne Hany i Piotra.

Oo, nasze wspólne zdjęcie. Piotr miał jeszcze tego śmiesznego wąsa. Niektórzy się z niego śmiali, jednak mi się on bardzo podobał, dodawał mu takiej dostojności, klasy. A Piotrek stwierdził, że musi coś zmienić w wyglądzie na tak ważne święto, jakim był nasz ślub.

- A czemu Piotr nie przyjechał? – z zamyśleń wyrwał ją głos ojczyma.
- Piotr ma dużo pracy. – odrzekła zmieszana Hana. – Nie mógł wziąć urlopu, mnie się na szczęście udało wyrwać na kilka dni. Przepraszam, że nie zadzwoniłam, jednak wszystko udało mi się załatwić tak nagle i chciałam wam zrobić niespodziankę.
- I to ci się udało! Bardzo się cieszę, że przyjechałaś. – matka podeszłą do córki i uścisnęła ją z całych sił i pocałowała w policzek.

Resztę wieczoru spędzili na rozmowie. Hana opowiedziała im po krótce co u nich słychać, o tym, że ma nowego ordynatora, że dużo ostatnio z Piotrem pracują, o tym, że Przemkowi urodziła się córeczka, że chciał wyjechać na misje. Nie wspomniała tylko o tym, dlaczego tak naprawdę przyjechała i o zdarzeniach związanych z Paulą. Nie chciała o tym opowiadać, ani tym bardziej, żeby rodzice pomyśleli, że to wina Piotra, albo, że się pokłócili. Tego by nie chciała. Nie zasłużył sobie na to. Nie on. W rewanżu dowiedziała się jak żyją i jak czują się jej bliscy. Było już bardzo późno, a na następny dzień rodzice i Miri szli do pracy. Dlatego Miri pojechała już do siebie, a rodzice położyli się spać, wcześniej jednak matka Anna przygotowała świeżą pościel i ręczniki w pokoju Hany. Wspólnie uzgodnili, że Hana zostanie jutro sama w domu i uda się odwiedzić stare śmieci, a oni postarają się wrócić jak najszybciej z pracy, by móc spędzić wieczór razem.

Tymczasem Piotr dopijał resztki trunku z barze.
- Może już starczy? – zapytał kelner patrząc na ledwo siedzącego Piotra.
Gawryło popatrzył na zegarek, dochodziła 1 w nocy, rozejrzał się dookoła, praktycznie był tylko on sam z gości.
- No tak.. Może już pójdę. Proszę rachunek.
- Trafi sam pan do domu? – dopytywał się chłopak jednocześnie wręczając rachunek.
- Nic mi nie jest. Dziękuje. – odparł chirurg i położył pieniądze na ladzie. – Dobranoc.
Gdy tylko wyszedł na zewnątrz poczuł chłodne i rześkie powietrze. Czuł, że trochę przesadził tym bardziej że jutro, a w zasadzie już dziś zaczyna dyżur. Na szczęście miał popołudniową zmianę, nie mniej jednak potrzebował się wyspać. W końcu uprawia jeden z najodpowiedzialniejszych zawodów. Do domu dotarł pomyślnie szybko. Napił się tylko kilka łyków wody, rozebrał i rzucił na łóżko. Ówcześnie sprawiając naturalnie telefon, czy nikt się do niego nie dobijał. A konkretniej chodziło mu o Goldberg. Było mu bardzo przykro, że Hana go najzwyczajniej w świecie olała. Porzuciła. Potraktowała jak intruza. Uciekła. Ale nie czuł złości, czuł się zawiedziony, upokorzony i rozżalony. Momentalnie zasnął. Procenty we krwi zadziałały jak najlepszy środek nasenny.

Hana też już leżała w swoim łóżku. Ona jednak nie mogła zasnąć. Rozmyślała nad tym co zrobiła, obwiniała siebie, mimo wszystko w środku czuła, że dobrze postąpiła. Liczyła, że pobyt tutaj coś zmieni, że poczuje się lepiej, że gdy wróci to razem z Piotrem odbudują to co rozwalili w ostatnim czasie, a zwłaszcza co ona zaprzepaściła. Z drugiej strony dopadały ją także myśli, że może nie ma sensu dalej tego ciągnąc. Może powinni się rozstać? Może za dużo już nawzajem sprawili sobie bólu i nie potrafią razem ze sobą żyć. Może Piotr będzie szczęśliwszy przy innej kobiecie? Może jej pisany jest ktoś inny? Może powinna zostać na zawsze w Izraelu? Albo pojechać znowu na misje, by tam wypełniać posługę i poświecić się  innym ludziom? Może tam odnalazłaby szczęście? Tysiące pytań kłębiło się w jej głowie. Patrzyła w sufit i szukała odpowiedzi na te wszystkie pytania. Co przyniesie jej los? 


Kolejna część przed Wami. Proszę, piszcie w komentarzach co Wam się podoba, a co nie :-) 
W miarę możliwości proszę o udostępnianie bloga. Z góry dziękuję !
Kolejny next już jutro.
czołem!

L. 

sobota, 21 czerwca 2014

Część II

Częśc II

Po chwili ocknął się i energicznie wybrał numer do swojej ukochanej. Od razu włączyła się automatyczna sekretarka. Ponowił próbę. Stwierdził, że pewnie wyłączyła telefon, albo straciła zasięg. Miał tylko nadzieję, że nic jej się nie stanie. Liczył, że wróci niebawem. Przecież obiecała. Kombinował.  Może postanowiła wyjechać gdzieś poza Warszawę, odpocząć, nabrać do tego wszystkiego dystansu. Ale czy miała prawo zostawić go bez słowa wyjaśnienia? Przecież gdyby mu powiedziała, nie zatrzymywałby jej. Oczywiście z pewnością Piotr chciałby jej towarzyszyć, wspierać, ale zrozumiałby, ze chce pobyć trochę w samotności. Kolejnym pomysłem był telefon do przyjaciółki Hany – Leny. Internistka długo nie odbierała, aż w końcu Piotr usłyszał zmieszany głos koleżanki:
- Halo? Piotr?
- Cześc Lenka. Przepraszam, że przeszkadzam..ale – chirurg trochę się zmieszał i zawiesił- czy jest może u Ciebie Hana?
- Niee, nie ma. Jestem w szpitalu, na dyżurze.- odparła.
- Aa no tak. Wczoraj mi mówiła, że jedzie do Ciebie na noc, pomyślałem, że może jeszcze jest… - głos mężczyzny lekko ucichł. Z jednej strony było mu głupio, że nie wie gdzie jest jego własna żona, a z drugiej liczył, że Hana zwierzyła się właśnie Lenie o swoich planach. – Może Hana wspominała Ci coś o jakimś wyjeździe? Wiesz gdzie ona jest? – to ostatnie pytanie brzmiało stanowczo w ustach Piotra.
- Yyy- Lena zaczęła się wykręcać – Wiesz co, Piotr. Ciężko mi powiedzieć, nie wieem. Przepraszam Cię, musze wracać na izbę. Hana na pewno wróci. Nie martw się!
- Ale Lena, czekaj!- zawołał Piotr, jednak kobieta się już rozłączyła.
 Pomyślał, że Lena na pewno coś wie, ale nie chce mu powiedzieć, pewnie obiecała Hanie. Swoje dywagacje zdecydował zakończyć szklanką czegoś mocniejszego. Chirurg nalał sobie szklankę whiskey. Choć nie było jeszcze południa, postanowił napić się trochę alkoholu na odstresowanie Wyszedł na balkon, musiał odetchnąć świeżym powietrzem. Wyciągnął nawet z szafki awaryjną paczkę papierosów i odpalił jednego. Pogoda była straszna. Pomimo, początku wiosny to marcowa aura dawała o sobie znać. Mglisto, pochmurnie, lekkie opady deszczu, zimno. Pogoda świetnie oddawała teraźniejsze odczucia Gawryły.  Po chwili dopadło go potworne zmęczenie, dopił jeszcze drugą kolejkę  trunku i udał się do sypialni. Oczywiście telefon miał cały czas przy sobie, na wypadek połączenia od żony. Przebrał się w swoją koszulkę i wsunął się pod kołdrę. Pierwsze co rzuciło mu się do nozdrzy to zapach swojej kobiety, który tak bardzo kochał. Był on wszędzie, w całym mieszkaniu, jednak w sypialni miał największe nasilenie. Pod poduszką znalazł jej koszulkę od pidżamy. Przytulił się do niej, a łza zakręciła się w oku. Tak bardzo ją pragnął, jej zapachu, dotyki, uśmiechu, głosu, spojrzenia, uwielbiał jak na niego patrzy z takim błyskiem w oku. Była jego światełkiem w tunelu, iskierką do życia. Powoli usypiał. Był potwornie wyczerpany i pokiereszowany. Zasypiał z nadzieją, że zaraz się wszystko wyjaśni i otrzyma jakąś wiadomość od Goldberg.

Tymczasem Hana siedziała już na pokładzie samolotu. Udało jej się zakupić bezproblemowo bilet do Izraela. Telefon miała wyłączony, tak jak należy zachować się w samolocie. Biła się z myślami czy nie będzie żałować tej decyzji, czy Piotr się denerwuje, czy dzwonił, czy będzie na nią zły, czy wybaczy, zrozumie. Hana zdawała sobie sprawę, że źle robi. Jednak decyzje o wyjeździe podjęła bardzo spontanicznie. Wiedziała, że musi coś zmienić. Nie dawała sobie rady udźwignąć ciężaru ostatnich tygodni. Bezskuteczne próby zajścia w ciąże, opieka nad Martynką, nowy szef, problemy w pracy, nieporozumienia z mężem. Wszystko to w niej dusiło się i doprowadzało powoli do depresji. A że Goldberg jest osobą silną i w trakcie problemów odpycha od siebie bliskich, nie chce ich pomocy, wsparcia, to postanowiła tak naprawdę uciec. Odpocząć, zdystanosowac się, zatęsknić za Piotrem, pracą, domem. Potrzebowała tego, pobyć sama ze sobą, bez zbędnych pytan, bez współczucia. Postawiła na Tel Awiw z wiadomych przyczyn. To miejsce, gdzie się wychowała, gdzie mieszka jej matka i ojczym, siostra, znajomi. W głębi duszy bardzo za nimi tęskniła i pragnęła pobyć trochę z rodziną, dzięki temu mogłaby zapomnieć o swoich problemach. Samolot przelatywał już nad Azją. Hana wyjrzała przez okno. Lubiła ten stan. Bujać w obłokach. Dosłownie i w przenośni. I choć byli bardzo, bardzo wysoko to widoki były oszałamiające. Wtedy właśnie zaczęła wspominać:

Drugi dzień naszego małżeństwa. Siedzieliśmy z Piotrem w samolocie do Izraela. Nasza podróż poślubna. Trzymaliśmy się za ręce, szczęśliwi, zakochani, jak nastolatkowie. Podczas startu Piotr mocniej uścisnął moją dłoń. Choć nigdy się do tego nie przyznał, to coś czułam że bał się łatać. Niestety natrafiliśmy na lekką burze i parę razy samolotem trochę zarzuciło. Widziałam jego przerażenie, trochę mnie to bawiło, ale nie mogłam śmiać się z własnego męża! Gdy Piotr rozejrzał się, wykorzystałam moment jego nieuwagi i wpiłam się w jego usta. Delikatnie błądziłam po jego podniebieniu. Piotruś próbował się trochę wykręcić, ale przytrzymałam jego twarz i dalej całowałam go najsubtelniej jak potrafiłam. Dzięki temu mój mąż zapomniał o turbulencjach. Później podziwialiśmy piękne widoki i szybko zleciał nam ten czas.

-Kawy? Herbaty? – głos młodej kobiety wyrwał Hanę z zamyśleń. Po chwili ocknęła się i popatrzyła w lewo.
-Ssłucham? – zapytała, ponieważ nie usłyszała co mówiła do niej stewardesa.
- Ma pani ochotę na kawę, herbatę, może coś chłodniejszego?
- Niee, dzięuję- Goldberg uśmiechnęła się  odwróciła głowę w stronę słońca przymykając oczy.

Piotr otworzył oczy. Przez chwile zapomniał co się stało, jednak po chwili się ocknął i przypomniał sobie całą sytuacje. Z nadzieją zerknął na komórkę. Cisza. Momentalnie posmutniał. Było już koło 17. Postanowił zadzwonić jeszcze raz do żony. Znowu wyłączony telefon. Udał się do łazienki, wziąć orzeźwiający prysznic. Zobaczył, że Hana zostawiła swoje ulubione perfumy. Otworzył flakonik i powąchał. Ten zapach działał na niego jak ukojenie. Psiknął po pomieszczeniu, by móc ją czuć chociaż nosem.. Sam udał się pod natrysk. Tego mu było trzeba, zimne krople wody, otrzeźwiły jego ciało i umysł. Ubrał się i udał się do kuchni. Z tego całego zamieszania totalnie zapomniał, że od dawna nic nie jadł. Zrobił sobie kolacje, w międzyczasie wciąż dobijając się do Hany. Udało mu się nawet nagrać na sekretarkę z informacją, żeby się odezwała czy wszystko w porządku.

piątek, 20 czerwca 2014

Opowiadanie nr 1 "Wrócę" - cześć I



Cześć I
Jechał po wyczerpującym dyżurze do domu. Był mglisty poranek, droga dłużyła się niemiłosiernie, a oczy same mu się zamykały. Nie ma co się dziwić, w końcu w szpitalu spędził ponad dobę, zaś przy stole operacyjnym ponad jedną trzecią tego czasu. Jednak czuł satysfakcje z wykonanej pracy, ponieważ operacje się udały i  pacjentka jest już stabilna. Właśnie z tego powodu najbardziej cenił sobie swój zawód. Lubił czuć się potrzebny. Zarówno w pracy, jak i w domu. No właśnie dom. Jechał i zastanawiał się czy jego żona jest już w domu. Czy ucieszy się na jego widok. Czy będą mogli naprawić wszystko to co w ostatnim czasie zostało zaniedbane? Kilkanaście pytań kłębiło się w jego głowie. Odkąd pojawiła się Paula, ich życie małżeńskie praktycznie zanikło. Piotr doskonale rozumiał Hane, ale nie potrafił jej pomóc. Bardzo chciał, ale nie mógł. A może to ona nie chciała? Gdy tylko próbował się do niej zbliżyć, ona robiła dwa kroki w tył. I tak codziennie. Ich rozmowy opierały się wyłącznie na tematach związanych z pogodą,  szpitalem i posiłkami. Nawet odnosił wrażenie, że od jakiegoś czasu, Hana układa sobie dyżury tak, by jak najmniej czasu spędzać z mężem. I choć może nigdy nie powiedziała mu wprost, że ma do niego żal, że nie zgodził się na zatrzymanie Martynki, to on i tak czuł się winny. Ale Piotr starał się myślec racjonalnie i nie chciał przysposobić dziewczynki w taki sposób, za pieniądze. Łudził się, że z czasem Hana pogodzi się z tym i wszystko się ułoży. Już nawet myślał, że jest z nią trochę lepiej, po tym jak sama przytuliła go i w ostatnich dniach zaczęła bardziej zwracać na niego uwagę, uśmiechać się…
Gawryło dojeżdżał już pod blok ich mieszkania. Marzył tylko o tym, by znaleźć się w swoim łóżku, ze swoją ukochaną. Niczego innego nie potrzebował do szczęścia, bo nikogo innego nie pokochał tak jak jej. I choć wiele razy sprawiali sobie ból, to i tak całe to cierpienie wygrało z tak silnym uczuciem jakim jest miłość. Razem przeszli wiele: problemy Hany, z których Piotr wyciągał ją kilkakrotnie, postrzelenie, wspólne mieszkanie, pojawienie się Jamesa, Tosi, rozstanie, utrata dziecka, liczne nieporozumienia, aż wreszcie ślub, wspólne życie. Oboje niezależnych ludzi, nieoczekujących od losu większych niespodzianek, pokiereszowanych dotychczasowymi przeżyciami, spotkało się i choć kompletnie się tego nie spodziewali połączyło ich bezinteresowne, szczere, namiętne uczucie. Nie wiedzieli tylko, że mogę je tak łatwo stracić

Piotr przekręcił zamek w drzwiach. Gdy przemierzył próg ich wspólnego mieszkania, rozglądnął się dookoła i zawołał:
- Hana! – Jesteś? – odpowiedziała mu cisza.
Zaglądnął do sypialni, kuchni, gdy wreszcie ujrzał kartkę papieru na stole. Zdjął szalik, usiadł, rozwinął papier i ujrzał jedno, krótkie, tak bardzo tajemnicze i symboliczne  słowo wrócę.
Na początku pomyślał, że może jeszcze jest u Leny, albo wyszła na chwilę do sklepu, jednak wtedy nie zostawiłaby mu takiej kartki. Nigdy nie miała tego w zwyczaju. Wysłała by sms’a, albo zadzwoniła. Ten krótki list zwalił chirurga z nóg. Dotarło do niego złe przeczucie, że Hana go zostawiła. Ale jak? Tak bez słowa? Szybko ściągnął płaszcz i buty, zerknął na telefon, czy przypadkiem nie ma jakich innych wiadomości. Obszedł całe mieszkanie, pootwierał szafki, zaglądnął do łazienki. Nie było jej niektórych rzeczy i kosmetyków. Załamał się. Usiadł na kanapie, zacisnął pięści, czuł jak wielka gula rośnie w jego gardle, jak całe ciało pulsuje. Nie mógł uwierzyć, że Hana go zostawiła.   




Kolejna część już niedługo.
 
z góry przepraszam za wszelkie błędy stylistyczne, ortograficzne.
Wszelkie zastrzeżenia odnośnie strony zgłaszajcie w komentarzach.
Komentujcie, chce znać Wasze zdanie!!!
pozdrawiam
aLex.

Początek

Witajcie,

od dłuższego czasu śledzę różne blogi o serialowej parze Ndinz- Hanie i Piotrze. Postanowiłam, że i ja spróbuje podjąć się tego wyzwania. Nigdy nie pisałam opowiadań, więc jak nie będzie mi szło, to usunę bloga. Póki co, wrzucę kilka części opowiadania, jeśli się spodoba to możliwe, że będę pisać dalej.

Czekam na wszystkie komentarze, szczególnie na pełne szczerej krytyki :)

Pozdrawiam
aLex.