Część III
Robił się już wieczór, Piotr nie mógł wytrzymać siedząc bezczynnie w mieszkaniu
bez żadnych informacji, w miejscu, gdzie wszystko przypominało mu jego Hanę.
Niewiele myśląc, ubrał się i wyszedł z
domu. Szedł ulicami swojego osiedla, silny wiatr podmuchiwał jego
płaszcz. Nie napotkał za wiele przechodniów. W takie dni większość jeśli nie
musi, nie wychodzi z domu. W przyulicznej kawiarence siedziała zakochana para,
trzymali się za ręce i patrzyli głęboko w oczy. Gawryło przystanął i obserwował
ową sytuacje. Czuł jak w gardle ściska go jakaś ostra, sprawiająca ból, gula,
jak nie może się ruszyć, a do jego oczu napływa fala łez. Nie mógł pozwolić sobie
na chwile słabości, nie wiedział też co ma robić i gdzie pójść. Niestety do
głowy przybłąkała mu się najsłabsza opcja z możliwych. Iść się upić. Niewiele
myśląc, zawrócił i skierował swe kroki ku najbliższemu pubie. W środku, nie
było za wiele ludzi. Leciała jakaś smętna, melancholijna muzyka. Podszedł do
baru i poprosił o butelkę czystej wódki i
szklankę soku. Nie chciał rozdrabniać się na małe porcje, wiedział, że i tak
potrzebuje dużo procentów, by załagodzić ból i przestać myślec.
W Izraelu był już późny wieczór, niemniej jednak pogoda zupełnie odmienna.
Temperatura przekraczała 10 stopni Celsjusza, lekki wiaterek, do tego
przepiękna panorama oświetlonego Tel Awiwu dodawała uroku i klimatu tego
miejsca. Hana jechała z lotniska w towarzystwie Miri. Drogę do rodzinnego domu
przebyły w dosyć krótkim czasie. Kobieta nie była wylewna, tłumaczyła się
zmęczeniem po długotrwałym locie.
- Na długo przyleciałaś? – ciszę postanowiła przerwać Miri.
- Jeszcze nie wiem. – odparła kobieta i zmieszanym wzrokiem dalej wpatrywała
się w widoki zza samochodowego auta.
- Coś się stało, że tak nagle przyjechałaś? Co z Piotrem?
- Niee.. wszystko w porządku – lekko uśmiechnęła się Hana jednocześnie zerkając
na siostrę. Piotr…- zawahała się – ma dużo pracy. Nie mógł wziąć urlopu, sama
rozumiesz. A ja się za Wami bardzo stęskniłam!
Dojeżdżały już pod dom państwa Goldberg. Był to przepiękny dom jednorodzinny na
skarpie z dużym, kwiecistym i zadbanym ogrodem. Matka Hany była archeologiem i choć
często wyjeżdżała to i tak dbała o swoją rodzinę i dom najlepiej jak potrafiła.
Często Hana zazdrościła jej takiej organizacji pracy i zaangażowania. Gdy była
małą dziewczynką założyła sobie, że też będzie dbała o swój piękny dom,
dopieszczała ukochanego męża i rozpieszczała śliczną gromadkę dzieci. Jednakże
życie trochę przewartościowało niektóre sprawy i priorytety kobiety. Ojciec
Hany, a w zasadzie to jej ojczym, ponieważ prawdziwy ojciec to również tato
Przemka i dopiero w ostatnim czasie udało jej się go poznać. Przez cały swój
pobyt w Izraelu to on – Selim- zastępował jej ojca. Dbał o nią, organizował czas,
gdy była dzieckiem, nauczył ją życia, jak być silną i odporną kobietą, to
dzięki jego namową wstąpiła do szkoły wojskowej i została lekarzem. Sam Selim
był bardzo cenionym w Tel Awiwie chirurgiem. I choć bardzo pragnął, by Hana
poszła w jego ślady to nie udało mu się jej namówić. A miała predyspozycje.
Nawet była już 1 rok na specjalizacji chirurgicznej, jednak zrezygnowała.
Czuła, że chce spełniać się jako ginekolog. Patrzeć na nowo narodzone niemowlaki, robić wszystko, by ich matki doczekały się zdrowego potomstwa. To
dawało jej największą frajdę. A dzięki czasowi spędzonemu na praktykach na
oddziale chirurgicznym nauczyła się bardzo dobrze władać skalpelem, miała to
też można powiedzieć w genach, może właśnie dzięki temu nie raz imponowała
leśnogórskim lekarzom przy stole operacyjnym. Sam Piotr, świetny chirurg, już
przy pierwszej wspólnej operacji patrzył z podziwem na to co wyczyniają piękne
i zgrabne dłonie pani doktor.
Gdy Miri zaparkowała już na podjeździe rodziców i zgasiła silnik, poczym
skierowała słowa do siostry:
- Rodzice na pewno się ucieszą, że przyjechałaś. Zrobisz im świetną
niespodziankę – Hana uśmiechnęła się. – Jutro mam ważne sympozjum, ale później,
gdybyś chciała jednak pogadać to wiesz gdzie mnie szukać – popatrzyła znacząco
nią.
Hana juz tylko lekko się uśmiechnęła i pokiwała głową. Szybko wysiadła z
pojazdu i wyciągnęła swoją walizkę.
- O, cześć Miri! Co tak późno, stało się coś? – z lekkim przerażeniem
popatrzyła na kobietę jej matka, która otworzyła dom.
- Hej mamo! Wszystko w porządku. Jest Salim?
- Jestem, jestem. – z kuchni wyszedł ojciec Miri.
- Mam dla was niespodziankę!
Małżeństwo popatrzyło na siebie oraz na Miri, ze zdziwieniem. Nagle zza filaru
wyłoniła się rozpromieniona już Hana. Anna i Salim zaniemówili.
- No co nie przywitacie się z córką? – rzucił Hana i mocno przytuliła mamę i
ojczyma.
- Hana! Tak się cieszymy, że jesteś! – powiedział Salim.
- Czemu nie zadzwoniłaś, że przyjedziesz, zrobiłabym jakąś pyszną kolacje. Nie
stójmy tak w progu. Chodźmy do środka.
Salim wziął walizkę Hany i odstawił w przedpokoju. Hana i Miri rozebrały się i
usiadły do stołu, na którym zaraz pojawiła się zielona herbata, ciasto i maca z
pastą, która została po kolacji. Goldberg rozejrzała się po domu. Niewiele się
zmieniło. Świeże kwiaty w salonie, porządek w całym domu. Jakiś nowy obraz na
ścianie. Ale najbardziej przykuło jej uwagę zdjęcie postawione na kominku. To
zdjęcie ślubne Hany i Piotra.
Oo, nasze wspólne zdjęcie. Piotr miał
jeszcze tego śmiesznego wąsa. Niektórzy się z niego śmiali, jednak mi się on
bardzo podobał, dodawał mu takiej dostojności, klasy. A Piotrek stwierdził, że
musi coś zmienić w wyglądzie na tak ważne święto, jakim był nasz ślub.
- A czemu Piotr nie przyjechał? – z zamyśleń wyrwał ją głos ojczyma.
- Piotr ma dużo pracy. – odrzekła zmieszana Hana. – Nie mógł wziąć urlopu, mnie
się na szczęście udało wyrwać na kilka dni. Przepraszam, że nie zadzwoniłam,
jednak wszystko udało mi się załatwić tak nagle i chciałam wam zrobić
niespodziankę.
- I to ci się udało! Bardzo się cieszę, że przyjechałaś. – matka podeszłą do
córki i uścisnęła ją z całych sił i pocałowała w policzek.
Resztę wieczoru spędzili na rozmowie. Hana opowiedziała im po krótce co u nich
słychać, o tym, że ma nowego ordynatora, że dużo ostatnio z Piotrem pracują, o
tym, że Przemkowi urodziła się córeczka, że chciał wyjechać na misje. Nie
wspomniała tylko o tym, dlaczego tak naprawdę przyjechała i o zdarzeniach
związanych z Paulą. Nie chciała o tym opowiadać, ani tym bardziej, żeby rodzice
pomyśleli, że to wina Piotra, albo, że się pokłócili. Tego by nie chciała. Nie
zasłużył sobie na to. Nie on. W rewanżu dowiedziała się jak żyją i jak czują
się jej bliscy. Było już bardzo późno, a na następny dzień rodzice i Miri szli
do pracy. Dlatego Miri pojechała już do siebie, a rodzice położyli się spać,
wcześniej jednak matka Anna przygotowała świeżą pościel i ręczniki w pokoju
Hany. Wspólnie uzgodnili, że Hana zostanie jutro sama w domu i uda się
odwiedzić stare śmieci, a oni postarają się wrócić jak najszybciej z pracy, by
móc spędzić wieczór razem.
Tymczasem Piotr dopijał resztki trunku z barze.
- Może już starczy? – zapytał kelner patrząc na ledwo siedzącego Piotra.
Gawryło popatrzył na zegarek, dochodziła 1 w nocy, rozejrzał się dookoła,
praktycznie był tylko on sam z gości.
- No tak.. Może już pójdę. Proszę rachunek.
- Trafi sam pan do domu? – dopytywał się chłopak jednocześnie wręczając
rachunek.
- Nic mi nie jest. Dziękuje. – odparł chirurg i położył pieniądze na ladzie. –
Dobranoc.
Gdy tylko wyszedł na zewnątrz poczuł chłodne i rześkie powietrze. Czuł, że
trochę przesadził tym bardziej że jutro, a w zasadzie już dziś zaczyna dyżur.
Na szczęście miał popołudniową zmianę, nie mniej jednak potrzebował się wyspać.
W końcu uprawia jeden z najodpowiedzialniejszych zawodów. Do domu dotarł
pomyślnie szybko. Napił się tylko kilka łyków wody, rozebrał i rzucił na łóżko.
Ówcześnie sprawiając naturalnie telefon, czy nikt się do niego nie dobijał. A
konkretniej chodziło mu o Goldberg. Było mu bardzo przykro, że Hana go
najzwyczajniej w świecie olała. Porzuciła. Potraktowała jak intruza. Uciekła.
Ale nie czuł złości, czuł się zawiedziony, upokorzony i rozżalony. Momentalnie
zasnął. Procenty we krwi zadziałały jak najlepszy środek nasenny.
Hana też już leżała w swoim łóżku. Ona jednak nie mogła zasnąć. Rozmyślała nad
tym co zrobiła, obwiniała siebie, mimo wszystko w środku czuła, że dobrze
postąpiła. Liczyła, że pobyt tutaj coś zmieni, że poczuje się lepiej, że gdy
wróci to razem z Piotrem odbudują to co rozwalili w ostatnim czasie, a
zwłaszcza co ona zaprzepaściła. Z drugiej strony dopadały ją także myśli, że
może nie ma sensu dalej tego ciągnąc. Może powinni się rozstać? Może za dużo
już nawzajem sprawili sobie bólu i nie potrafią razem ze sobą żyć. Może Piotr
będzie szczęśliwszy przy innej kobiecie? Może jej pisany jest ktoś inny? Może
powinna zostać na zawsze w Izraelu? Albo pojechać znowu na misje, by tam
wypełniać posługę i poświecić się innym
ludziom? Może tam odnalazłaby szczęście? Tysiące pytań kłębiło się w jej
głowie. Patrzyła w sufit i szukała odpowiedzi na te wszystkie pytania. Co
przyniesie jej los?
Kolejna część przed Wami. Proszę, piszcie w komentarzach co Wam się podoba, a co nie :-)
W miarę możliwości proszę o udostępnianie bloga. Z góry dziękuję !
Kolejny next już jutro.
czołem!
L.
Świetne opowiadanie! Wszystko mi się w nim podoba, jest mega! ❤
OdpowiedzUsuńNa pewno podoba mi się, że dodajesz często nexty. Mam nadzieję, że z biegiem czasu nie znudzi Ci się pisanie. Jestem ciekawa co będzie dalej, a jak jestem ciekawa to jest to równoważne z tym, że dobrze piszesz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
mam nadzieje ze w następnej częsci hana wróci do piotra i sie pogodzą
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
No rewelacja tylko moglabys uwzględnić troszkę więcej dialogow , a tak poza tym to genialne wszystko;) z niecierpliwością czekam na next <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać nexta!!!!
OdpowiedzUsuńBoskie coraz bardziej mnie się podoba ;D
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o szybkiego nexta Mam nadzieję , że Hana szybko wróci do Piotra i z nów będzie tak jak dawniej :)
Pozdrawiam
/Kate
Jestem zachwycona :) Opowiadanie bardzo fajnie, a teraz takich blogów jest mało.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że postanowiłaś założyć bloga. Czekam na next ♥
Kiedy będzie next?
OdpowiedzUsuńKiedy next
OdpowiedzUsuń