hana i piotr

czwartek, 26 czerwca 2014

Część VI

Część VI

- Piotr nie wie, że tutaj jestem.- beznamiętnie oznajmiła Hana.
- Co? Jak to? – Miri nie kryła zaskoczenia.
Hana tylko wzruszyła ramionami i podeszła do okna.
- Uciekłaś?
Goldberg odwróciła się do siostry. Popatrzyła na nią zamglonym wzrokiem.
- Hana! Wyjechałaś do Izraela tak o, nikomu nic nie mówiąc?! Nic nie powiedziałaś Piotrowi?! No nie wierze! – Miri nie ukrywała zdenerwowania.
- A co mu miałam powiedzieć? Że mam dość, chce od niego odpocząć,  że nie wiem czy nadal go kocham? – Hana również podniosła głos.
- No tak. To najlepiej było wsiąść w samolot i uciec. Zachowałaś się jak ostatnia egoistka. Nie pomyślałaś, nawet, że on może umiera ze strachu o ciebie? Martwi się albo cierpi z rozpaczy, bo myśli, że go zostawiłaś?! – Miri nerwowo chodziła po pokoju. – Jak mogłaś?!
W Hanie znowu zebrał się płacz. Zabolały ją słowa siostry, ale bez wątpienia miała rację. Miri podeszła do niej i mocno przytuliła.
- Hann. Przepraszam, trochę mnie poniosło. Ale wiesz, że zawsze jestem z tobą? – popatrzyła jej w wielkie niebieskie, lekko czerwone od płaczu oczy.
- Kocham cię. – wtuliła się w siostrę.
- Ja ciebie też. I jestem pewna, że Piotr też. Dlatego musisz do niego zadzwonić, jak najszybciej.

Hana nie była przekonana co do tego pomysłu. Bała się, nie wiedziała jak mu to wytłumaczyć, tym bardziej przez słuchawkę. Dzięki namową Miri, Goldberg postanowiła napisać sms’a do męża. Długo nie mogła wystukać odpowiedniej formuły wiadomości. W końcu udało jej się. Była już późna godzina, Miri postanowiła, że Hana zostanie u niej na noc i nie będzie już musiała wracać do rodziców. Goldberg zasypiała z uczuciem potwornego zmęczenia, ale też ulgą. Było jej lepiej na sercu, że w końcu wyrzuciła to z siebie. Miri dużo jej przemówiła do rozsądku, zrozumiała, że powinna szczerze porozmawiać z Gawryłą. Ale jeszcze nie była na to gotowa. Postanowiła pobyć jeszcze trochę w domu, by wszystko dokładnie przeanalizować i ułożyć sobie w głowie.

Piotr wrócił do domu po ciężkim oraz długim dyżurze, za długim. Był wykończony. Wszedł do mieszkania, wyciągnął wcześniej zakupioną wódkę i parę piw. Dokupił także pizze, ponieważ od dawna nic nie jadł, a sam nie miał siły na przyrządzenie posiłku. Następny dzień był dniem wolnym. Dlatego chirurg postanowił się dzisiaj upić. Miał dość, życia, Hany, pracy, siebie. Nie chciał już o tym wszystkim myślec, zastanawiać się co zrobił źle, gdzie popełnili oboje błąd. Też chciał uciec z Warszawy. Zaszyć się gdzieś daleko i pobyć sam ze sobą.  Z dala od wszelkich problemów. Na pewno nie mógł dłużej wyrzymac w mieszkaniu, gdzie wszędzie są rzeczy Hany. Postanowił, że jutro wraca do siebie. Dopił kieliszek wódki, włączył muzykę rockową, odkręcił regulator. Nie przeszkadzało mu to, że jest środek nocy i może pobudzić sąsiadów. Działał jak w transie. Podszedł do szuflady i wyciągnął i wspólne zdjęcia. Zaczął je przeglądać, zdjęcie ze ślubu, ze spaceru, jak byli w Pradze, urodziny Witka, pobyt w Tel Awiwie. Nie mógł patrzeć jak są szczęśliwi na tych zdjęciach. Po kolei rozrywał je na kawałki i rozrzucał po mieszkaniu. Dopił kolejnego drinka i poszedł do sypialni. Energicznie wyrzucał ciuchy z szafy. W końcu w rękę wdarła mu się ulubiona bluzka żony. Powoli przysunął ją do twarzy i gdy poczuł jej zapach zaczął płakać. W końcu pokazał swoją bezsilność, osunął się po ścianie na podłogę. Czuł jakby ją stracił, na zawsze. Już przestał odczuwać złość, poczuł jak bardzo jest samotny. Nie miał na nic siły. Ostatnimi resztkami mocy podniósł się i walnął na łóżko. Momentalnie zasnął. Spał tak mocno, że nie obudził go nawet sms od żony, na którego tak bardzo czekał, a może już mu przestało zależeć na niej?  


Nazajutrz obudził go sygnał dzwonka do drzwi. Początkowo nie miał zamiaru wstawać, ale ktoś dobijał się tak mocno, że poszedł sprawdzić co się dzieje. Szedł do przedpokoju podpierając się ścian, ledwo trzymał się na nogach, odczuwał skutki wczorajszego picia wódki.
- To ty? Co tutaj robisz? – zaczął na wstępie.
- Ale mnie wystraszyłeś! Już myślałam, że coś się stało.
- Spokojnie, jeszcze nie strzeliłem sobie w łeb. – Piotr odszedł i udał się do kuchni od razu łapiąc za butelkę z wodą. Wiktoria rzuciła okiem na pomieszczenie.
- Oho, widzę, że ktoś tu ostro popłynął. Huragan tędy przeszedł?
- Daruj sobie. Miło, że wpadłaś, ale chce zostać sam. Idę spać.
Consalida poszła za nim do sypialni, odsłoniła rolety i ściągnęła go z łóżka.
- Piotr, co ty robisz! Widziałeś siebie w lustrze? Co ty zrobiłeś z tym mieszkaniem?! Ogarnij się chłopie. Przecież jak Hana wróci i to wszystko zobaczy to..
- Nie wróci.
- Nie wiesz tego. A ty nie możesz żyć jak jakiś menel. Kiedy ostatnio zjadłeś coś konkretnego? Przez ostatnie dni widzę tylko jak jedziesz na kofeinie, całe dnie i noce spędzasz w szpitalu. Jak wracasz do domu to pijesz. – Piotr spojrzał na nią marszcząc brwi. – Myślisz, że nie widzę na jakim rano jesteś kacu?
- Nigdy nie byłem przy pacjencie pod wpływem alkoholu! – zdenerwował się.
- Wiem. Gdyby tak się stało, to już byś ze mną nie pracował. – popatrzyła znacząco na niego – Martwie się o ciebie i chce ci pomóc.

Podeszła do niego i najzwyczajniej w świecie go przytuliła. Potrzebował tego, wsparcia bez zbędnych pytań. Oczywiście przez te ostatnie kilka dni jego koledzy z pracy próbowali go jakoś wesprzeć, pomóc, jednak on to odczuwał jako współczucie, a tego nie chciał. Wiktoria zarządziła, że Gawryło idzie doprowadzić się do porządku, umyć, ogolić, przebrać, a ona zabrała się za robienia pysznego śniadania. Po zjedzonym posiłku (Piotr już dawno nie jadł ciepłego i pełnowartościowego śniadania), zabrali się za sprzątanie tego co porozwalał wczoraj Piotr. Gdy już poskładali wszystkie rzeczy Piotr zaczął:
- Nie chce tu być.
- Wszystko przypomina ci Hanę?
Gawryło pokiwał tylko głową. – Pomożesz mi  spakować się? Wracam do siebie.
- Jasne.
Lekarka nie próbowała nawet nakłonić go do zmiany decyzji, wiedziała, że nie wygra. Zdążyła zauważyć jak bardzo jest pokiereszowany, a czekanie tutaj na Hanę nie jest najlepszym pomysłem. Spakowali tylko jego najpotrzebniejsze ubrania, kosmetyki, kilka rzeczy osobistych, zamknęli mieszkanie i udali się do domu Piotra. Przez ten czas nikt tu nie mieszkał, więc wpierw należało wywietrzyć i odświeżyć mieszkanie. W tym także pomogła mu przyjaciółka. Było już późne popołudnie. Postanowili, że zjedzą razem jakiś obiad. Gawryło pobiegł do pobliskiego sklepu zrobić jakieś zakupy, a Wiktoria kontynuowała rozpakowywanie. Wiedziała co gdzie jest, bo przecież sama przez pewien czas tam mieszkała.

- Dziękuję ci, za wszystko. – chirurg popatrzył na przyjaciółkę gdy skończyli już jeść. Wiktoria uśmiechnęła się do niego. – Nawet udało mi się przez chwilę nie myślec o Hanie. – złapał się na tym.
Consalida podeszłą do niego i pocałowała w policzek. – Pamiętaj, że zawsze na mnie możesz liczyć. I dbaj o siebie. Będzie dobrze.
Nagle usłyszeli dźwięk telefonu. -  To chyba mój, jakaś wiadomość pewnie. Jednak nie interesowało go to, zaczął sprzątać ze stołu. Wiktoria podeszła i zobaczyła od kogo.
- To od operatora.
- Ee, to nic ważnego.
-Ale jest coś jeszcze.
- Tak? Nie słyszałem nic wcześniej, zobacz proszę od kogo.
Wiktoria stanęła jak wryta, zdziwiła się gdy zobaczyła nadawcę.
- Od Hany.
Piotr, aż wypuścił z rąk sztućce do zlewu, które właśnie mył. Popatrzył na Wiktorię, a jego twarz nie przedstawiała kompletnie nic, żadnych uczuć.
 - Usuń to. 

13 komentarzy:

  1. niech juz hana wróci i sie pogodzą czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawia mnie coraz bardziej!
    PS. W pierwszej osobie: "ja chcę" nie "ja chce" Innych błędów nie wyhaczyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, wiem, ale literówki to moja specjalnośc :D

      Usuń
  3. Aj rozkręcasz się ! Super opowiadanie. Fajnie, że postanowiłaś założyć bloga, teraz jest coraz mniej opowiadań o HaPi :(
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No chyba nie ! Mam nadzieje, że tego nie usunie ! Z niecierpliwością czekam na nastepna cześć ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko ładnie i pięknie, niestety mam małe "ale". Z tego co tu dajesz wydaje się, ze na serio potrafisz pisać, jednakże nie mogę z jednej rzeczy... Czytając to cały czas kojarzy mi się opowiadanie Magdy (hapitruelove). Zero oryginalności używając tych samych faktów, imion (np. Aron). Może gdybyś bardziej zrobiła swoją wizję, a nie wzorowaną na opowiadaniu Magdy byłoby lepiej? Takie moje małe odczucie, nie chowaj urazy :) I tak piszesz dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaką Magdę Ci chodzi? Myślisz, że ona tu wstawia plagiat?!

      Usuń
    2. tak się trochę bałam, że ktoś może tak pomyślec. Wiem, że Magda pisze swoją wersję dalszej części serialu, ale ja piszę swoją, już rozplanowaną. Owszem fakty się pokrywają, ale tylko dlatego, że w serialu też tak było, że Hana wyjechała do Izraela, etc. To, że Piotr przeniósł się do swojego mieszkania ( tak jak w opowiadaniu Magdy), to wynika to z dalszej fabuły, którą już wymyśliłam, a dlaczego to dowiecie się juz niedługo. Co do imienia Aaron, to jak już mówiłam to było pierwsze imię jako wpadło mi w Googlach szukając odpowiedniego izraelskiego imienia.
      Absolutnie nie mam zamiaru plagiatować żadnego opowiadania innych autorów, mam swoją fabułę, którą zamierzam przedstawić.
      Powstało już wiele opowiadań o Hanie i Piotrze, być może stąd wydawać się może, że moje jest podobne do kogoś.
      z poważaniem.

      Usuń
  6. Uważam że masz talent dziewczyno !

    OdpowiedzUsuń