Częśc II
Po chwili ocknął się i
energicznie wybrał numer do swojej ukochanej. Od razu włączyła się automatyczna
sekretarka. Ponowił próbę. Stwierdził, że pewnie wyłączyła telefon, albo
straciła zasięg. Miał tylko nadzieję, że nic jej się nie stanie. Liczył, że
wróci niebawem. Przecież obiecała. Kombinował.
Może postanowiła wyjechać gdzieś poza Warszawę, odpocząć, nabrać do tego
wszystkiego dystansu. Ale czy miała prawo zostawić go bez słowa wyjaśnienia?
Przecież gdyby mu powiedziała, nie zatrzymywałby jej. Oczywiście z pewnością
Piotr chciałby jej towarzyszyć, wspierać, ale zrozumiałby, ze chce pobyć trochę
w samotności. Kolejnym pomysłem był telefon do przyjaciółki Hany – Leny.
Internistka długo nie odbierała, aż w końcu Piotr usłyszał zmieszany głos
koleżanki:
- Halo? Piotr?
- Cześc Lenka. Przepraszam, że przeszkadzam..ale – chirurg trochę się zmieszał
i zawiesił- czy jest może u Ciebie Hana?
- Niee, nie ma. Jestem w szpitalu, na dyżurze.- odparła.
- Aa no tak. Wczoraj mi mówiła, że jedzie do Ciebie na noc, pomyślałem, że może
jeszcze jest… - głos mężczyzny lekko ucichł. Z jednej strony było mu głupio, że
nie wie gdzie jest jego własna żona, a z drugiej liczył, że Hana zwierzyła się
właśnie Lenie o swoich planach. – Może Hana wspominała Ci coś o jakimś
wyjeździe? Wiesz gdzie ona jest? – to ostatnie pytanie brzmiało stanowczo w
ustach Piotra.
- Yyy- Lena zaczęła się wykręcać – Wiesz co, Piotr. Ciężko mi powiedzieć, nie
wieem. Przepraszam Cię, musze wracać na izbę. Hana na pewno wróci. Nie martw
się!
- Ale Lena, czekaj!- zawołał Piotr, jednak kobieta się już rozłączyła.
Pomyślał, że Lena na pewno coś wie, ale
nie chce mu powiedzieć, pewnie obiecała Hanie. Swoje dywagacje zdecydował zakończyć
szklanką czegoś mocniejszego. Chirurg nalał sobie szklankę whiskey. Choć nie
było jeszcze południa, postanowił napić się trochę alkoholu na odstresowanie
Wyszedł na balkon, musiał odetchnąć świeżym powietrzem. Wyciągnął nawet z
szafki awaryjną paczkę papierosów i odpalił jednego. Pogoda była straszna.
Pomimo, początku wiosny to marcowa aura dawała o sobie znać. Mglisto,
pochmurnie, lekkie opady deszczu, zimno. Pogoda świetnie oddawała teraźniejsze
odczucia Gawryły. Po chwili dopadło go
potworne zmęczenie, dopił jeszcze drugą kolejkę trunku i udał się do sypialni. Oczywiście telefon
miał cały czas przy sobie, na wypadek połączenia od żony. Przebrał się w swoją
koszulkę i wsunął się pod kołdrę. Pierwsze co rzuciło mu się do nozdrzy to
zapach swojej kobiety, który tak bardzo kochał. Był on wszędzie, w całym
mieszkaniu, jednak w sypialni miał największe nasilenie. Pod poduszką znalazł
jej koszulkę od pidżamy. Przytulił się do niej, a łza zakręciła się w oku. Tak
bardzo ją pragnął, jej zapachu, dotyki, uśmiechu, głosu, spojrzenia, uwielbiał
jak na niego patrzy z takim błyskiem w oku. Była jego światełkiem w tunelu,
iskierką do życia. Powoli usypiał. Był potwornie wyczerpany i pokiereszowany. Zasypiał
z nadzieją, że zaraz się wszystko wyjaśni i otrzyma jakąś wiadomość od
Goldberg.
Tymczasem Hana siedziała już na pokładzie samolotu. Udało jej się zakupić
bezproblemowo bilet do Izraela. Telefon miała wyłączony, tak jak należy zachować
się w samolocie. Biła się z myślami czy nie będzie żałować tej decyzji, czy
Piotr się denerwuje, czy dzwonił, czy będzie na nią zły, czy wybaczy, zrozumie.
Hana zdawała sobie sprawę, że źle robi. Jednak decyzje o wyjeździe podjęła
bardzo spontanicznie. Wiedziała, że musi coś zmienić. Nie dawała sobie rady udźwignąć
ciężaru ostatnich tygodni. Bezskuteczne próby zajścia w ciąże, opieka nad
Martynką, nowy szef, problemy w pracy, nieporozumienia z mężem. Wszystko to w
niej dusiło się i doprowadzało powoli do depresji. A że Goldberg jest osobą
silną i w trakcie problemów odpycha od siebie bliskich, nie chce ich pomocy,
wsparcia, to postanowiła tak naprawdę uciec. Odpocząć, zdystanosowac się, zatęsknić
za Piotrem, pracą, domem. Potrzebowała tego, pobyć sama ze sobą, bez zbędnych
pytan, bez współczucia. Postawiła na Tel Awiw z wiadomych przyczyn. To miejsce,
gdzie się wychowała, gdzie mieszka jej matka i ojczym, siostra, znajomi. W
głębi duszy bardzo za nimi tęskniła i pragnęła pobyć trochę z rodziną, dzięki
temu mogłaby zapomnieć o swoich problemach. Samolot przelatywał już nad Azją.
Hana wyjrzała przez okno. Lubiła ten stan. Bujać w obłokach. Dosłownie i w
przenośni. I choć byli bardzo, bardzo wysoko to widoki były oszałamiające.
Wtedy właśnie zaczęła wspominać:
Drugi dzień naszego małżeństwa.
Siedzieliśmy z Piotrem w samolocie do Izraela. Nasza podróż poślubna.
Trzymaliśmy się za ręce, szczęśliwi, zakochani, jak nastolatkowie. Podczas
startu Piotr mocniej uścisnął moją dłoń. Choć nigdy się do tego nie przyznał,
to coś czułam że bał się łatać. Niestety natrafiliśmy na lekką burze i parę
razy samolotem trochę zarzuciło. Widziałam jego przerażenie, trochę mnie to
bawiło, ale nie mogłam śmiać się z własnego męża! Gdy Piotr rozejrzał się,
wykorzystałam moment jego nieuwagi i wpiłam się w jego usta. Delikatnie
błądziłam po jego podniebieniu. Piotruś próbował się trochę wykręcić, ale przytrzymałam
jego twarz i dalej całowałam go najsubtelniej jak potrafiłam. Dzięki temu mój
mąż zapomniał o turbulencjach. Później podziwialiśmy piękne widoki i szybko
zleciał nam ten czas.
-Kawy? Herbaty? – głos młodej kobiety wyrwał Hanę z zamyśleń. Po chwili ocknęła
się i popatrzyła w lewo.
-Ssłucham? – zapytała, ponieważ nie usłyszała co mówiła do niej stewardesa.
- Ma pani ochotę na kawę, herbatę, może coś chłodniejszego?
- Niee, dzięuję- Goldberg uśmiechnęła się
odwróciła głowę w stronę słońca przymykając oczy.
Piotr otworzył oczy. Przez chwile zapomniał co się stało, jednak po chwili się
ocknął i przypomniał sobie całą sytuacje. Z nadzieją zerknął na komórkę. Cisza.
Momentalnie posmutniał. Było już koło 17. Postanowił zadzwonić jeszcze raz do
żony. Znowu wyłączony telefon. Udał się do łazienki, wziąć orzeźwiający
prysznic. Zobaczył, że Hana zostawiła swoje ulubione perfumy. Otworzył flakonik
i powąchał. Ten zapach działał na niego jak ukojenie. Psiknął po pomieszczeniu,
by móc ją czuć chociaż nosem.. Sam udał się pod natrysk. Tego mu było trzeba,
zimne krople wody, otrzeźwiły jego ciało i umysł. Ubrał się i udał się do
kuchni. Z tego całego zamieszania totalnie zapomniał, że od dawna nic nie jadł.
Zrobił sobie kolacje, w międzyczasie wciąż dobijając się do Hany. Udało mu się
nawet nagrać na sekretarkę z informacją, żeby się odezwała czy wszystko w
porządku.
Super opowiadanie czekam na next
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam teraz dwie części. Piszesz świetne opo. Może spróbuj podać linka na forum ndinz w wątku Hana i Piotr - to wtedy bd miała więcej czytelników, bo na pewno większości się spodoba :D
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :)
Usuńniestety nie mam konta na tym forum, ale gdybyś Ty zechciała gdzieś opublikowac to będę wdzięczna :)
Fajnie piszesz :) zapowiada się bardzo ciekawe opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie http://hapiloveforever98.blogspot.com
Dodam twój blog do polecanych :D
Czekam na next !
czytam już od dawna :P
Usuńdzięki za polecenie!
Cudo muszę się przyznać , że dopiero dziś "odkryłam" twoje opowiadania i bardzo , ale to BARDZO mnie się spodobały :D Czekam z nie cierpliwością na nexta
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
/Kate
Daj dzisiaj next, blagam *.*
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! :* jak chcesz, to mogę udostępnić twojego bloga na mojej stronce o HaPi? ;))
OdpowiedzUsuńbyłoby mi bardzo miło :)
Usuńdziękuję!
Już udostępniłam :D
UsuńFajnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńCzy to, co do tej pory działo się w serialu plus charaktery i wykształcenie jest takie samo w twoim opowiadaniu jak w serialu? Czy jednak coś zmieniasz?
wszystko takie samo. Robię taką jakby moją wersję tego co wydarzy się w przyszłym sezonie :-)
UsuńTak myślałam. W tym rozdziale bardzo podobał mi się motyw strachu przed lataniem. Śmiałam się i śmiałam, ale opisałaś ten lęk bardzo ciekawie.
UsuńBoskie czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper kiedy next????????
OdpowiedzUsuńsuper kiedy next????????
OdpowiedzUsuń