Część XXX
Kończąc już dyżur wstąpiła trochę wcześniej do przebieralni w lekarskim. Do
głównego obchodu było jeszcze trochę czasu, więc w pokoju nie było nikogo.
Ściągnęła swój biały fartuch i zaczęła rozmasowywać sobie kark. Odchyliła lekko
głowę i przymknęła oczy. W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Piotr.
Przystanął we framudze drzwi i przez chwilę zapatrzył się na blondynkę.
- Ciężki dyżur?
Hana otworzyła oczy i odwróciła się z promiennym uśmiechem. Jakoś tak od razu
cieplej jej się zrobiło kiedy zobaczyła swojego męża. Uśmiechniętego.
Wypoczętego. Jak zawsze dobrze ubranego. No i jeszcze ten zapach, który przyprawiał
ją o gęsią skórkę.
- Heej. – sięgnęła ręką po sweter. – A nawet nie tak bardzo. Może się starzeję,
ale jakoś kręgosłup mnie boli.
- Ty? I starość? No co ty. – zaśmiał się i zaczął się rozbierać.
Hana zbierała swoje rzeczy, a kątem oka zerkała na męża. Nie mogła oderwać
wzroku kiedy ściągnął koszulkę. Odkąd powrócił do regularnej gry w squashha jego ciało stało się bardziej umięśnione,
dzięki temu powstałe rysy dobrze podkreślały jego sylwetkę. Może to dziwne, ale
blondynka poczuła młodzieńcze motylki w brzuchu. Czy to tęsknota za tym ciałem,
a może to ta prawdziwa miłość, na którą czekamy całe życie?
Wpadł jej do głowy pewien pomysł, spróbowała zaryzykować:
- Masz dzisiaj ciężki dyżur? Jakieś operacje?
- Wiesz co nie przyglądałem się w grafik dzisiaj, ale raczej nie. A czemu
pytasz?
- Może zjedlibyśmy dzisiaj jakąś kolacje, razem? – nieśmiało zapytała, a gdy
już wypowiedziała te słowa oblała się rumieńcem. Karciła się w myślach, że może
za wcześnie wyszła z taką śmiałą propozycją, może niepotrzebnie naciska, może
się wygłupiła.
Piotr podrapał się po głowie, tak jakby się zastanawiał.
- Ok. Przepraszam. To było głupie, niepotrzebnie zapytałam. Zapomnij o tym. –
już miała pośpiesznie wyjść z szatni, kiedy głos Gawryły ją zawrócił.
- Hana, zaczekaj. Przecież jeszcze nic nie powiedziałem. – uśmiechnął się czarująco.
– Czemu nie. Powinienem skończyć koło 17.
Kobiecie ulżyło, aż odetchnęła pełną piersią.
- Cieszę się. Ugotuję coś dobrego, albo zamówię stolik w restauracji?
- Jak wolisz.
- Ok. W takim razie czekam w domu.
- Jasne. Do zobaczenia.
- Miłego dnia. Pa!
W Hanę jakby wstąpiły nowe moce. Zmęczenie i ból odeszły w niepamięć. Niemal w
podskokach wybiegła ze szpitala. Jeszcze kilka minut wcześniej marzyła o tym,
żeby zaszyć się pod kołdrą w swoim łóżku, albo o długim masażu, a teraz pędziła
do domu, by przygotować się jak najlepiej do tego wieczoru.
Kiedy weszła już do swojego mieszkania nagle zakręciło jej się w głowie, a
przed oczyma pojawiły się dziwne mroczki. Takie żółte plamki, które przysłoniły
jej pole widzenia. Przez moment poczuła się słabo na tyle, że aż przytrzymała
się szafki, by nie upaść. W skupieniu przeczekała kilka sekund po czym wzięła
głęboki oddech. Wzrok się poprawił, a także zawrót głowy odpuścił. Ta chwilowa słabość
skłoniły ją, aby położyła się na jakiś czas. W końcu dopiero co zakończyła
dyżur w szpitalu.
Obudziła się koło południa. Była zła na siebie, że jest już tak późno, a do
romantycznej kolacji z Piotrem coraz bliżej. Nie miała jeszcze pomysłu co przyszykować,
bo wiedziała już, że przygotuje kolację w domu. Tak będzie kameralnej i
sympatyczniej. Co prawda, wieki temu już razem nie wychodzili, no ale koncepcją
małych kroczków postanowiła ten wieczór spędzić na własnym gruncie. Podczas relaksującej
kąpieli wymyśliła potrawy, które pojawią się na stole. Szybko założyła jakieś
wygodne ciuchy, zagarnęła torebkę i pojechała na porządne zakupy do
supermarketu. Kupiła najlepsze rzeczy jakie potrzebowała na dziś. Do tego dwie
butelki wina i kilka przekąsek. Trochę przesadziła z ilością, bo ledwo co poradziła
sobie z ich ciężarem.
W pośpiechu, ale mimo to starannie przygotowywała wymyślone posiłki, w
międzyczasie ogarniając mieszkanie. Kilka minut po 16 naszczęście prawie
wszystko było już gotowe. Teraz był czas, aby przygotować samą siebie.
Otworzyła na oścież szafę i zaczęła przebierać w jej zawartości. Ta nie, ta zbyt wyzywające, w tej wyglądam
jakbym szła na spotkanie emerytów, tą miałam ostatnio, ta już jest stara, tej
Piotr nie lubi. Cholera, którą wybrać. Czas ją poganiał, a ona wciąż biła
się z myślami. W końcu wybrała grafitową sukienkę do kolana, bez ramion z
lekkim wycięciem w dekolcie. Do tego dobrała biżuterię, w tym kolczyki, które kiedyś
dostała od Piotra na urodziny i czarne, lakierowane szpilki. Lekki makijaż tak jak na co dzień, troszkę tylko
podkreśliła usta burgundową szminką. Zrobiło się już po 17 czyli czas, w którym
Gawryło powinien już niedługo się pojawić. Dołożyła jeszcze świeczki na stół.
Wszystko było już przygotowane, w salonie panował delikatny, aczkolwiek
subtelny nastrój, w tle grała spokojna muzyka. Klimat udzielił się i jej,
czuła, że ten wieczór będzie miły, a może nawet i przełomowy.
Wskazówki zegara wybiły już 18.30. Zaczynała się niepokoić, w końcu Piotr już
dawno powinien być. Stała tak w oknie wypatrując go jednak żadne auto, które podjeżdżało
pod ich blok nie należało do niego. Zaczęła wymyślać już najczarniejsze
scenariusze, kiedy jej telefon zawibrował. Sprawdziła. Sms od Piotra: Hana, muszę dłużej zostać w szpitalu.
Przepraszam. P. Przeczytała na głos. Zrezygnowana opadła na kanapę. Super –
pomyślała. Z jednej strony cieszyła się, że nic mu się nie stało, wiedziała
też, że taką mają pracę i czasem trzeba zostać dłużej, bo trafia się jakaś
operacja czy inne komplikacje z pacjentem, ale mimo to czuła się przybita i zawiedziona.
Nieoczekiwanie cały dotychczasowy entuzjazm uleciał. Odechciało jej się nawet jeść,
choć była głodna jak wilk. Schowała świeczki i inne dekoracje. Ściągnęła
sukienkę i przebrała się w dres. Do późnego wieczora oglądała jakiś film w
salonie, tak by jakoś zająć ten czas. Ale Piotra nie było i nie było. Skonana
położyła się spać.
Po północy, obok niej położył się chirurg. Rzeczywiście musiał dłużej zostać w
szpitalu. Marek poprosił go o asystę. Poradzili sobie całkiem nieźle, zabieg
nie trwał wcale długo. W sumie miał zbierać się już do domu, ale gdy Rogalski
zaproponował mu wspólny wypad do pubu, nie odmówił. Miał ochotę się napić i
zrobił to mimo, że doskonale zdawał sobie sprawę, że Hana na niego czeka i sprawi
jej przykrość. Jednakże zrobił to na co miał ochotę. Posiedzieli trochę w
barze, wypili parę piw, które zresztą później wyczuła Hana. Kiedy mężczyzna
położył się, ona wcale nie spała. Obudziły ją dźwięki, kiedy wchodził do domu.
Leżała z przymkniętymi oczami. Nie miała już żadnych złudzeń, Gawryło oszukał
ją, zamiast zostać w szpitalu, poszedł do pubu. To zdarzenie umocniło ją w
przekonaniu, że lepiej już nie będzie…
na weekend wyjechałam, więc next w okolicach poniedziałku.
Jak myślicie, jak zakończą się perypetie Hany i Piotra? :D
Ej nie, a juz wygladalo że zrobi sie troche lepiej między nimi. Pan Gawryło przesadził. Normalnie cios w policzek za takie zachowanie mu się należy!
OdpowiedzUsuńMiędzy nimi musi być dobrze
OdpowiedzUsuńNo nie... oni muszą dojść do porozumienia.
OdpowiedzUsuńEgoista z tego Gawryly... nie mam pojęcia co wymyśliłas, ale robi się baardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńciekawie. trzyma w napięciu.
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejne części.
masz talent!
a ja właśnie po każdej częsci uświadamiam sobie, że niepotrzebnie porwałam się z motyką na wiatr. nie potrafię trzymac w napięciu, nie potrafię interesująco pisac i nie mam talentu :[
Usuńdlatego już chce jak najszybciej zakończyc to opowiadanie, ale w formie jaką mialam ulożoną na początku ;)
no, ale dziękuje za miłe slowa !!***
I to bardzo ciekawie sie robi czekam niecierpliwie do poniedzialku na nexf
OdpowiedzUsuńPiotr musi zrozumieć że bardzo kocha Hanę :) czekam z niecierpliwością na następną część
OdpowiedzUsuńnext plissssssssssssss
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuńpo każdej części mam niedosyt.
czekam na więcej. c: