Nie wiem, do której godziny bawiłam na weselu, ale kiedy obudziłam się w łóżku hotelowego pokoju dochodziło już południe. Po kolejnej godzinie wylegiwania się, leniwie wstałam. Tylko prysznic mógł mnie orzeźwić i doprowadzić do ładu. A potrzebowałam tego ponieważ, po południu byłam umówiona z Leną. Tak długo się nie widziałyśmy, że Starska wręcz wymusiła na mnie, abym przyszła do niej na ploteczki, zanim wylecę do Tel Awiwu.
Witek na dyżurze, a Felek był zaabsorbowany jakąś bajką, więc z Lenką miałyśmy czas tylko dla siebie. Internistka przyszykowała pyszne przekąski, a ja przyniosłam dobre wino. Nic więcej nie było nam potrzeba. Rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim. O moim pobycie w Izraelu, o tym co zmieniło się w szpitalu, o Witku, o nowych nawykach małego Felicjana, o wakacjach, o nowościach kulinarnych, a nawet modowych. Jednym słowem, gdy spotkają się dwie kobiety to nie sposób by milczały. Zawsze znajdą jakiś temat. Nie zabrakło również mniej przyjemnych tematów. Internistka w końcu zeszła na poważny ton i zaczęła drążyć wokół mojego małżeństwa z Piotrem Gawryło.
- Kochasz go jeszcze? – wyskoczyła z tym pytaniem niczym Filip z konopi.
- Lena.. A co to ma za znaczenie? – zaskoczona pytaniem zaczęłam się wić w wypowiedzi.
- Jak to co? Ogromnie dużo.
- On ma już swoją nową rodzinę. Widać, że jest szczęśliwy. W końcu jest z Tosią cały czas. Ja nie chce po raz kolejny mieszać, wkraczać w ich życie i wszystko rozwalać. To nie w porządku. Niech będzie tak jak jest. Zresztą jest jeszcze ta cała Maryla.
- Ale to ty jesteś jego żoną!
- No właśnie… Wciąż jesteśmy małżeństwem. – stwierdziłam smutno. Lena wyczuła, że zaczynam się rozklejać i złapała mnie za dłoń w celu dodania otuchy. Uśmiechnęłam się krzywo i nie pozwoliłam sobie na chwilę słabości. – Muszę spotkać się z Piotrem i uzgodnić sprawę rozwodu. Tak będzie najlepiej. Dla niego i dla mnie.
- I nie zamierzasz powiedzieć mu nigdy całej prawdy? -
Zapadła cisza. Słyszałam tylko swój głośny oddech.
- Wiesz, że on może ci tego nigdy nie wybaczyć? Nie tylko zresztą on. – wtrąciła Starska. Pomimo, że miała sporo racji to nie chciałam dalej ciągnąc tego tematu.
- Lena. Wiem. Ale jeśli mu powiem to rozwalimy sobie nawzajem nasze światy. I niewiadomo co by teraz z tego wynikło. W dodatku, Piotr podczas naszej rozmowy wyraźnie dał mi do zrozumienia, że to już zamknięty rozdział.
- Oj, w złości mówi się wiele rzeczy. Dobrze o tym wiesz. Zrobisz jak uważasz, ale ja myślę, że Piotr nadal cię kocha, a ty jego i tylko razem możecie być szczęśliwi. Nie patrz na innych. Pomyśl raz o sobie. Porozmawiajcie, wytłumaczcie sobie wszystko i powiedz mu dlaczego nie mogłaś przylecieć do Polski wcześniej. – po chwili już z lekkim uśmiechem dodała – A tą Marylą się nie przejmuj. To tylko niania Tosi, jak dla mnie to Piotrek jej nie kocha. On woli przecież niskie blondynki. – puściła mi oczko czym rozładowała już totalnie napięcie.
Słowa Lenki dały mi wiele do myślenia i wciąż we mnie siedziały. Wracając już późnym wieczorem do hotelu cały czas czułam mętlik w głowie i na niektóre wspomnienia łzy pojawiały mi się w oczach. Wszystko do mnie wracało, ze zdwojoną siłą.
- Mam już dość twojego egoistycznego zachowania!
- Nie chcę codziennie wracać do pustego mieszkania.
- Mnie też jest ciężko.
- Nie możesz mnie non stop obwiniać, że nie możemy mieć dzieci! Za wszystko co się stało.
- Kiedy zamierzasz wrócić?
- Nie mam zamiaru przeprowadzać się do żadnego Izraela!
- Wróć już. Nie umiem tak bez ciebie.
- Nie przyjadę, przecież mam tu obowiązki; pracę, Tosię.
- Nie chcę sam tu mieszkać. Przeprowadzam się do siebie.
- Tęsknie, Hana.
Wszystkie te słowa wypowiadane przez Piotra podczas rozmów telefonicznych przemijały mi w głowie niczym sceny z filmu. Czasem w złości, czasem na spokojnie, pod wpływem alkoholu, nieraz z wielkim smutkiem, może nawet płaczem. Kiedy przyjechałam do Izraela i poprosiłam mojego męża o czas, rozmawialiśmy ze sobą rzadko. Dał mi swobodę i za to byłam mu wdzięczna. Ale po około dwóch tygodniach sama zaczęłam za nim tęsknic, więc zaczęliśmy do siebie telefonować. Nawet codziennie. Wiedziałam, że nie jest mu łatwo, że samotne wieczory najczęściej spędza w szpitalu, bądź przy butelce alkoholu. To jeszcze bardziej mnie dołowało. Jeszcze bardziej czułam się beznadziejnie i ciężko było mi wrócić zdołowana jeszcze bardziej. W dodatku w Tel Awiwie było mi wyjątkowo dobrze. Znajomi, rodzina, ciepłe powietrze. Odpoczywałam tu i poczułam, że mogłabym już tu zostać. Chciałam, aby Piotr do mnie dołączył, żebyśmy tam spróbowali wszystko od nowa. Ale dla niego to było wykluczone. Praca, znajomi, Tosia. Poniekąd go rozumiałam, zawsze dbał o regularne spotkania z córką, po których wyglądał na szczęśliwego. Ale z drugiej strony ja chyba nie potrafiłam być szczęśliwa w Polsce. Tyle złych rzeczy już mnie tam spotkało. Myślałam, że to zrozumie, że jemu także zależy. Kilka dni później zadzwoniłam do niego, by ponownie o tym porozmawiać. Ale on nawet nie chciał nic słyszeć na ten temat. Gdy powiedziałam, że przyjadę to porozmawiamy na spokojnie to tylko usłyszałam „Jeżeli masz zamiar rozmawiać o przeprowadzce do Izraela, to lepiej nie przyjeżdżaj”.
Wyszłam spod prysznica i popatrzyłam w lustro. Koniec z rozpamiętywaniem. Powiedziałam do siebie. Jutro spotykam się z Gawryłą i czas w końcu to wszystko uporządkować. Z tą myślą wreszcie spokojnie zasnęłam.
Jaką decyzje podjęła Hana? ;>
komentuuujcie !!!
Świetne❤! Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńWow! Mega! <3
OdpowiedzUsuńCudowne, czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńWspaniała część <3
OdpowiedzUsuńZostaje w Polsce 💛💛
OdpowiedzUsuńJa myślę, że spotka się z Piotrem aby porozmawiać o rozwodzie, ale pewnie dojdzie do jakiegoś zwrotu akcji :D
OdpowiedzUsuńKiedy następna część?
OdpowiedzUsuńIdealnie <3 Muszą być razem <3
OdpowiedzUsuńBędzie dzisiaj kolejna część?
OdpowiedzUsuńOczekuję nexta.!
OdpowiedzUsuńNiech się spotkają. :)
Fajnie, ze w końcu wróciłaś. Brakowało nam Ciebie!/F
OdpowiedzUsuń