środa, 16 września 2015
Część 12
Nie wiem czemu, ale te 12 dni do przylotu mojego męża trwały ponad miesiąc. Oczywiście dla mnie, no i mam nadzieję, że trochę też dla niego. Zawsze byłam twarda i radziłam sobie z tego typu emocjami, potrafiłam nawet rozdzielić nas na bardzo długi czas. Ale teraz się to zmieniło. Nie chce już udawać, zaciskać zęby i pokazywać światu jak ze wszystkim sobie radzę. Chce w końcu mieć przy sobie całą rodzinę, podzielić obowiązki w wychowaniu naszej córeczki, odpocząć, wyjść gdzieś do ludzi, na miasto, rozerwać się, a przede wszystkim przytulic do tego wielkiego, umięśnionego, zarośniętego faceta. Może przez to właśnie ten czas tak mi się dłużył. Owszem, te dni mijały tak jak co dzień, ciągle brakowało mi na coś czasu, choć nawet udało mi się spotkać z Dennisem parę razy. Jednak po ostatnim spotkaniu zaczęłam odczuwać, że temu facetowi może chodzić o coś więcej, więc muszę uciąć nasze kontakty. Przynajmniej na jakiś czas. Całe szczęście będę teraz zajęta kimś innym. I właśnie to ta, najbliższa memu sercu osoba, zaprzątała wszystkie moje myśli w ostatnim czasie. Zastanawiałam się o tym co przygotować, jak spędzimy te kilka dni razem, jak będzie wyglądało spotkanie z Mają i tak dalej.
Dziś, w końcu się doczekałam. Gawryło przylatuje po południu, mi zostało tylko doprawić gulasz, zaraz przyjedzie moja mama, ubiorę się i mogę jechać. Wszystko przygotowane, posprzątane, tak, że chyba nigdy nie było tu tak czysto. Kupiłam kilka drobiazgów, aby mój mąż mógł się czuć komfortowo. Oho, dzwonek do drzwi, to pewnie moja matka. Zaopiekuje się małą, nie chcę plątać jej na lotnisko, jeszcze załapie jakiegoś wirusa. A poza tym lepiej, aby spotkali się właśnie tu, w naszym domu.
- No cześć córcia. Jak tam, gotowa?
- Hej mamo! Dziękuję, że już jesteś. Tak, gotowa, tylko się ubiorę i jadę. Mała teraz śpi, za pół godziny powinna się przebudzić to dasz jej mleko, a potem zupkę. Okej?
- Hana. Wszystko wiem, spokojnie.
Okej, w takim razie wszystko załatwione. Pora się wyszykować. Tylko w co?!
Jak na prawdziwą kobietę przystało, zabrało mi to trochę czasu przez co bałam się, że przyjadę spóźniona. Wszak w piątkowe popołudnie Tel Awiw ma nie małe korki. No trudno, liczyłam się z tym. Do ogromnego holu lotniska wbiegłam spóźniona kilka minut. W sumie to i tak nieźle. Popatrzyłam prędko na główną tablicę, samolot Piotra już wylądował, ale wiedziałam, że zanim wysiądą oraz odbiorą bagaże to chwilę to potrwa. Udałam się zatem do odpowiedniego skrzydła tego wielkiego gmachu i pomimo wielkiego ścisku znalazłam sobie miejsce, z którego wypatrywałam swojego ukochanego. W zasadzie, ostatni raz rozmawiałam z nim wczoraj, a dziś nawet nie wysłał żadnego smsa, że jest już w samolocie czy coś takiego. Nie dawało mi to spokoju. Miałam tylko nadzieję, że jak zwykle przesadzam i już za chwilę spotkamy się.
Zaczynałam odchodzić od zmysłów, bo jego nadal nie było, a zza rozsuwających się drzwi od wyjścia wychodziły już pojedyncze osoby. Nie bez powodu zrobiło mi się ogromnie przykro. Tupnęłam ze złości nogą w podłogę. Nie było to zbyt mądre posunięcie, ponieważ mogłam przecież złamać sobie nie mały obcas. Chciałam już odejść, kiedy usłyszałam jego wołanie.
- Hana! – popatrzyłam za siebie. To naprawdę był on. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Podchodził coraz bliżej, a ja właśnie poczułam jak spada ze mnie to napięcie i zaczynają mięknąc mi nogi. – Nie cieszysz się? – zapytał jak gdyby nigdy nic podchodząc do mnie i delikatnie głaszcząc po policzku.
- Myślałam, że coś się stało, że nie przyleciałeś. Szłam już pytać się obsługi.
- Zagubili mi bagaż, ale szczęśliwie się znalazł. Wszystko w porządku. – założył za ucho pasemko moich włosów i obiema dłońmi objął moją głowę. – Powiesz coś w końcu? – zagaił, bo rzeczywiście od paru sekund stałam jak zamurowana. Wreszcie się ocknęłam, wspięłam na palce i mocno przytuliłam. Po chwili użyłam jeszcze więcej siły, by jak najmocniej przylec do mojego męża. Czułam jego ciało, perfumy, oddech, aksamitne włosy, drażniącą brodę, spokojne bicie serca.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. – mówiłam wzruszona.
Chwilę potem ruszyliśmy w kierunku domu. Wypytywałam chirurga o wszystko co wpadło mi do głowy, byłam taka podekscytowana. Jednak on, jak zawsze, powściągliwy, a tak naprawdę to przejęty całym tym wydarzeniem i nie mam mu tego za złe. Ba! Absolutnie się nie dziwię, sama pewnie byłabym kłębkiem nerwów, gdybym zaraz miała poznać swoją prawie roczną córkę. No, w moim przypadku mimo wszystko było by to trochę niemożliwe;-)
- Będzie dobrze. Nie dręcz się tak. – położyłam ciepłą dłoń na jego kolanie, by dodać trochę otuchy. Pokiwał lekko głową, tym samym przykrywając ją swoją ręką. Sam pewnie nie dowierzał tym słowom. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy pod moje osiedle, w którym miałam niewielkie mieszkanko z balkonem i pięknym widokiem na morze. Weszliśmy do środka, moja mama bardzo ciepło przywitała swojego zięcia, którego zresztą bardzo lubiła. Po krótkim rozeznaniu, poszłam do pokoju dziewczynki i wzięłam ją na ręce, ówcześnie poprawiając jej blond włoski.
- Kochanie, to jest właśnie twój tatuś. – zaczęłam, kiedy zobaczyłam jak Gawryło stanął w bezruchu i nie mógł wydusić żadnego słowa. Był chyba wzruszony. Choć zawsze był twardzielem i ukrywał swoje emocje to teraz widziałam jak jego oczy się błyszczą. Podeszłam blisko i ciepło się uśmiechnęłam, aby dodać mu otuchy. Delikatnie złapał jej rączkę.
- Heej księżniczko. Jaka ty jesteś piękna.
- Chcesz ją wziąć? – pokiwał niepewnie głową i włożyłam mu w ręce naszą córkę. Obchodził się z nią jak z porcelanową lalką, jakby była niemowlakiem, a ona niedługo będzie miała już roczek. Rozczuliło mnie to. Mała, o dziwo, była dość spokojna. O dziwo, bo raczej nie przepada za nowymi ludźmi, potrzebuje trochę czasu do oswojenia się. Tym razem była nawet uśmiechnięta i kontaktowa, dzięki temu i Piotrowi zrobiło się lżej. Podałam w tym czasie kolacje i zaraz potem usiedliśmy do stołu.
Po skończonym posiłku, mama nas opuściła. Chcieliśmy, żeby została jeszcze z nami, ale ona doskonale wiedziała, że jesteśmy za sobą stęsknieni i wolelibyśmy pobyć sami. I chwała jej za to. Wspólnie posprzątaliśmy, oprowadziłam bruneta po mieszkaniu, pokazałam mu zabawki Mai, opowiedziałam pokrótce o jej przyzwyczajeniach, a później bawiliśmy się razem z naszą córką. Piotr przywiózł jej pięknego lisa- przytulankę. Co prawda mała ma już swojego borsuka, ale lis to z pewnością będzie jej nowy kompan. Do tego dostała piękną sukienkę i parę innych zabawek. Nie wiem po co wydawał tyle pieniędzy, przecież Mai nic nie brakuje, ale z drugiej strony go rozumiem. Chciał jej sprawić przyjemność. Ja sama dostałam srebrną bransoletkę. Nie wiem po kim, ale mój ukochany ma gust. Zawsze to powtarzałam. Kiedy nakarmiliśmy i wykąpaliśmy małą, położyliśmy ją do łóżeczka. Piotr czytał jej bajkę, a potem jeszcze bardzo długo siedział przy niej i czuwał. Ja w tym czasie zdołałam się wykapać.
- Piotr, chodź się położyć. Maja już dawno śpi w najlepsze.
- No wiem, ale nie mogę się napatrzeć. Jest taka rozkoszna. I taka piękna. – szeptał rozpromieniony. – I to na pewno moja córka?- zaśmiał się.
- A nie widzisz podobieństwa? – wtuliłam się w jego plecy, nieco mocniej łapiąc go w bok, chcąc tym samym ukarać go za to co powiedział.
- Nie no widzę, widzę. Ale oczy ma twoje i nos.
- No i uszy. Na szczęście. – zaśmiałam się przez co popatrzył na mnie złowrogim wzrokiem. Aby rozluźnić sytuację wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się chwile, myślałam, że zaraz zaczniemy się kochać, ale niestety. Pomimo, że bardzo tego chciałam, to wiedziałam, że oboje jesteśmy zmęczeni i jakoś nie było do tego nastroju, więc chwilę potem położyliśmy się spać. W końcu razem.
czy ktoś to jeszcze czyta? :D
wiem, że ostatnio przynudzam, nie wiem co się dzieje ;(
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czyta czyta ... opo wspaniałe szkoda że długo trzeba czekać na kolejne części i nie przynudzasz mi brakuje HaPi w serialu i chętnie poczytam ich szczęśliwe losy
OdpowiedzUsuńCzytamy i bd czytac xD <3 swietne opowiadanie :D czytam kolejny raz :*
OdpowiedzUsuńczytamy czytamy częsc jak zawsze super i czekam na kolejna :)
OdpowiedzUsuńSuuuuuper! <3
OdpowiedzUsuńCzytam, ale chyba pogodzilam sie z brakiem tej pary w serialu, więc nie wiem czy nie zmieni sie moj stosunek do opowiadań o nich.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta a ta część suuuuper
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne! Czekam z niecierpliwością na kolejna część! ;3
OdpowiedzUsuń