hana i piotr

poniedziałek, 13 lipca 2015

Część 8

dopiero teraz dodaję nexta, ale cały tydzień byłam poza domem. Jeśli następnej części długo nie będzie  to znaczy, że znowu wyjechałam :d Ale w ramach rekompensaty całkiem długa częsc ;)
(mam tylko nadzieję, że nie za nudna..)



Staliśmy chwilę naprzeciw siebie. Żadne z nas dotąd się nie odezwało. Czułam jego przyspieszony oddech, złość malowała się na jego twarzy, a ręce zaciskały w pięść. Może nawet się trochę przestraszyłam jego osoby, z drugiej strony nigdy nie doświadczyłam żadnej agresji z jego strony. Odeszłam do pokoju, rzucając cicho ‘wejdź’, tym samym brunet zamknął za sobą drzwi i udał się za mną. Nie wiedziałam co powiedzieć, postanowiłam czekać na jego ruch. Zabrałam bluzkę z krzesła i wrzuciłam ją do walizki, która leżała na kanapie obok. Miałam kilka godzin do odlotu, a jeszcze nie byłam spakowana. Czułam jego spojrzenie na każdej czynności, którą wykonywałam.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że to moje dziecko. – dopiero teraz zaprzestałam na pakowaniu i spojrzałam na niego. Piotr starał się być opanowany, aczkolwiek wiedziałam ile go to kosztuje. Zrobiło mi się strasznie przykro, łzy ciskały się do oczu, ale tym razem musiałam być twarda. Usiadłam na krześle przy hotelowym stoliku.
- Chciałam..- wydusiłam piskliwym głosem - ale…
- Ale?! Hana! Jak mogłaś mi to zrobić? Jak bardzo mnie znienawidziłaś, aby nie powiedzieć, że jesteś ze mną w ciąży. Po tym wszystkim jak staraliśmy się o dziecko, jak wiedziałaś, że pragnę go tak samo jak i ty! Jak mogłaś być taką egoistką?! – krzyczał na mnie chodząc po pokoju. Schowałam głowę jak dziecko, na które krzyczą właśnie rodzice. Przetarłam dłońmi twarz i odgarnęłam włosy do tyłu. Miałam już wilgotne oczy, ale mimo to starałam się być spokojna.
- Rozumiem, że jesteś wściekły. Ale wytłumaczę ci to tylko wtedy kiedy będziesz spokojny. -
Piotr popatrzył na mnie i jakoś tak od razu złagodniał. Rozpiął marynarkę i usiadł przy tym samym stoliku co ja. Jednak nieco dalej. Jego wzrok powędrował na mnie wyczekująco, a potem na kopertę, która leżała nieopodal z napisem ‘Piotr Gawryło’. Zagarnęłam ją do siebie. Patrząc na jego zawartość, a potem bawiąc się jej końcami zaczęłam mówić.
- Nie zdążyłam jeszcze napisać listu. Chciałam, żeby trafiło to do ciebie przed moim wylotem. Szczerze mówiąc liczyłam, że sam się wczoraj domyślisz… - popatrzyłam na niego znacząco. – Nie powiem, twoje wczorajsze słowa zabolały mnie. Nawet przez myśl mi przeszło, aby związać się z kimś innym niż ty. – Widziałam jak chciał coś powiedzieć, jednak nie chciałam, aby mi przerywał. – Zresztą teraz to już nieważne. – Wstałam z miejsca i podeszłam na okna, popatrzyłam na piękny widok rozprzestrzeniający się na centrum Warszawy, odwróciłam się w jego kierunku. Siedział nadal niezmiennie. – Po przylocie do Izraela, po tym jak zdecydowałam się na leczenie, o którym już ci mówiłam, nie czułam się najlepiej. Byłam osłabiona, kręciło mi się w głowie, miałam nudności. Byłam pewna, że to wszystko wina depresji i leków jakie brałam. Jednak jako ginekolog wiedziałam, że to już stanowczo za długo jak nie miałam okresu, więc dla świętego spokoju zrobiłam test. Jeden z trzech był pozytywny. Wystraszyłam się, że może to prorokować jakąś chorobę. Mój ojczym załatwił mi wizytę u ginekologa w swojej klinice. Okazało się, że jestem w 13 tygodniu ciąży. – po moim policzku spłynęła łza, którą szybko starłam, by niczego nie zauważył. – Zostałam kilka dni na obserwacji, zrobiono mi wszystkie możliwe badania, odstawiłam leki, które wcześniej brałam. Tak strasznie chciałam, żebyś tam przy mnie był. Dzwoniłam do ciebie, kilkanaście razy, pamiętasz? Nie odbierałeś. Zdawałam sobie sprawę, że jesteś na mnie zły, dlatego gdy mój organizm się unormował chciałam przylecieć do ciebie, by o wszystkim ci powiedzieć. Zasługiwałeś na to jak mało kto, wiem, że pragnąłeś tego dziecka tak samo jak ja i nigdy nie przestałeś wierzyc, że się uda, mimo, że ja to robiłam wiele razy. Miałam już nawet kupiony bilet, ale 2 dni przed wylotem źle się poczułam, dostałam mocnych bóli brzucha. Okazało się, że jest to ciąża wysokiego ryzyka, dziecko było za nisko ułożone i lot samolotem był niemożliwy. – Gawryło przetarł oczy, ja nadal kontynuowałam. – Prosiłam cię żebyś przyleciał, ale.. sam wiesz zresztą jak było dalej.
- Okej. Masz rację, zawaliłem. Ale skąd mogłem wiedzieć? Przecież mogłaś mi powiedzieć, byłbym przy tobie nieważne co by się działo.
- Nie chciałam ci tego mówić przez telefon. Chciałam, żebyś był przy mnie, przy nas. Cholernie się bałam. I kiedy powiedziałeś mi, że musisz się zając swoją rodziną. – celowo zaakcentowałam te ostatnie słowa. – Domyśl się co wtedy czułam. – dodałam to z lekką pogardą w głosie. Może nie potrzebnie. Trudno. Podeszłam do stolika i wzięłam kopertę, którą po chwili wręczyłam mężczyźnie.
- Wysłałam do Przemka. Chciałam, żeby mimo wszystko ci to dał. Pierwsze USG naszej córeczki. Ale kiedy zobaczył cię z inną kobietą to tego nie zrobił. Miał rację, ja też nie chciałam burzyć twojego życia.
- Uniosłaś się honorem…
- Możesz to tak nazywać. Ja widzę to inaczej. Ułożyłeś sobie życie, ja wystarczająco w nim namieszałam, nie chciałam psuć jeszcze bardziej. Ponoć prawdziwa miłość pozwala odejść, bo szczęście drugiej osoby jest najważniejsze.

Piotra chyba mocno zszokowały te słowa. W jego oczach dostrzegłam blask spowodowany łzami, którym oczywiście nie pozwolił na wypłynięcie. Dostrzegłam coś jeszcze. Chyba poczucie porażki. Nie wiem jak on to wziął do siebie, ale ja to tak odczułam.

- Myślałem, że mnie nie chcesz. Dlatego próbowałem być z kimś innym. Zakochać się. Często chodziłem do baru, później alkohol nie pomagał, przypadkiem poznałem Kalinę. Byliśmy chwilę razem, to pewnie z nią Przemek mnie widział.
- Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Chciałbym, żebyś zrozumiała. Pozwoliła mi to wszystko naprawić. – podszedł do mnie na krok, moje serce od razu zaczęło szybko i płytko przyspieszać.
- Teraz to już nie ma znaczenia.
- Jak to nie ma? A my? Nasze małżeństwo? Przecież wczoraj..
- Nie potrzebnie daliśmy się ponieść Piotr.
- Ponieść?! Kłamałaś, że mnie kochasz? Udawałaś?
- Nie. Kocham. Tylko.. to nie jest takie proste.
- Czy ty musisz wszystko tak utrudniać? Nie możemy po prostu być razem? – objął dłońmi moją twarz. Złapałam za mankiety jego marynarki i zdjęłam jego ręce.
- Pomyślałeś co powiesz Tosi? Jak podzielisz opiekę między swoimi córkami? Ja nie chcę wracać do Polski… W dodatku, nie wiem czy pamiętasz, jesteś aktualnie w związku. – czemu ja zawsze muszę powiedzieć parę słów za dużo. Nie potrzebnie powiedziałam to i to takim srogim głosem. Piotr popatrzył na mnie, lekko pokręcił głowę z niedowierzaniem. Wystarczyło to, abym poczuła się głupio i cała oblała rumieńcem.
- Przepraszam. Nie powinnam. Ja po prostu nie chcę, aby cierpieli inni. Dlatego chciałam wziąć rozwód, żeby dać ci wolną rękę. Myślałam, że tak będzie najlepiej. – przyznałam z skruchą.
- Zapomniałaś tylko o dwóch rzeczach. – popatrzyłam pytająco w jego stronę – Po pierwsze, że od miłości nie da się uciec, a po drugie, że nasza córka zasługuje na obojga rodziców. Nie odpuszczę Hana.
- Nie mam zamiaru utrudniać ci kontaktów z nią. W kopercie oprócz usg, masz kilka jej zdjęć.

W tym momencie Gawryło przypomniał sobie o kopercie. Sięgnął do niej i wyciągał kartki. Dokładnie przyglądał się zdjęciu ultrasonograficznemu, widziałam jego wzruszenie, później przeglądał kolejne. Pierwsze zdjęcie po przyjściu ze szpitala, podczas spaceru i jedno ze mną. Wszystko to sprawiło, że chirurg się rozkleił. Pierwszy raz widziałam go jak płacze. Nie będąc obojętną, podeszłam i mocno go przytuliłam. Zetknęliśmy się czołami.
- Jak ma na imię?
- Maja. Chciałam, żeby miało coś z moich korzeni, ale też miało brzmienie polskie.
- Jest cudowna. – nie mógł oderwać wzroku od zdjęć, łamał mu się głos. – Jest zdrowa? Wszystko w porządku?
- Tak, na szczęście tak. Piotr, chcę żebyś wiedział, że w każdej chwili możesz do nas przyjechać. Nie oczekuję, że zostaniesz na zawsze, ale my będziemy czekać zawsze.
- Muszę tu teraz być, póki Magda nie wróci.
- Wiem. Wiem.
- A co z nami Hanna?
- Uporządkuj swoje sprawy i przylec. Wtedy porozmawiamy. – objął mnie w tali, jego oczy tym razem uśmiechały się do mnie i przenikało z nich ciepło. Kochałam ten stan, kiedy był blisko. Zbliżyliśmy się maksymalnie, aż nie wytrzymałam i połączyłam nas namiętnym, czułym pocałunkiem. 


tam na dole, Wasza kolej ;)

22 komentarze:

  1. Końcóweczka wzruszyła mnie najbardziej. Aż mi się łezki w oczach zakręciły.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest cudowne!! Tyle emocji, brawo! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Super część. A to jak Piotr wzruszył się na zdjęcia swojej córeczki takie wzruszające

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza czesc ever! <3 nie moge sie doczekac co bd dalej :) czekam z niecierpliwoscia na nexta :* wzruszajace i mam nadzieje ze wszystko sie ulozy. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej dziwi mnie, że tak szybko im poszło. :-S

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno coś jeszcze będzie nie tak bo za szybka jest kolorowo. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opo. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba zająć się tą laską Piotra.
    Hana ma być u boku Piotra.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję, że nie będzie tak prosto ^_~

    OdpowiedzUsuń
  10. Elo, Elo 3,2,0...HaPi odbiór. :-]

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle świetna część :) z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hana nie chciała niszczyć jego szczęścia...
    Jep.*-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne opo. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Suuuper opowiadanko. ;P

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekamy na długi next.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam nadzieję, że nie będzie nudno.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wyjeżdżaj, chce szybkiego nexta...Θ_Θ

    OdpowiedzUsuń
  18. Trochę nie rozumiem zachowania Hany...-_-;;
    Piotr się wzruszył...Ooooo =d

    OdpowiedzUsuń
  19. Super!!! Czekam na nexta ;**

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja tam twoje opowiadanie ubustwiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. 50 year old VP Accounting Bernadene Gaylord, hailing from Clifford enjoys watching movies like "Resident, The" and role-playing games. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Pathfinder. katalog

    OdpowiedzUsuń