dopiero teraz dodaję nexta, ale cały tydzień byłam poza domem. Jeśli następnej części długo nie będzie to znaczy, że znowu wyjechałam :d Ale w ramach rekompensaty całkiem długa częsc ;)
(mam tylko nadzieję, że nie za nudna..)
Staliśmy chwilę naprzeciw siebie. Żadne z nas dotąd się nie odezwało. Czułam
jego przyspieszony oddech, złość malowała się na jego twarzy, a ręce zaciskały w pięść. Może nawet się trochę przestraszyłam jego osoby, z drugiej strony nigdy
nie doświadczyłam żadnej agresji z jego strony. Odeszłam do pokoju, rzucając
cicho ‘wejdź’, tym samym brunet zamknął za sobą drzwi i udał się za mną. Nie
wiedziałam co powiedzieć, postanowiłam czekać na jego ruch. Zabrałam bluzkę z
krzesła i wrzuciłam ją do walizki, która leżała na kanapie obok. Miałam kilka
godzin do odlotu, a jeszcze nie byłam spakowana. Czułam jego spojrzenie na
każdej czynności, którą wykonywałam.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że to moje dziecko. – dopiero teraz
zaprzestałam na pakowaniu i spojrzałam na niego. Piotr starał się być opanowany,
aczkolwiek wiedziałam ile go to kosztuje. Zrobiło mi się strasznie przykro, łzy
ciskały się do oczu, ale tym razem musiałam być twarda. Usiadłam na krześle
przy hotelowym stoliku.
- Chciałam..- wydusiłam piskliwym głosem - ale…
- Ale?! Hana! Jak mogłaś mi to zrobić? Jak bardzo mnie znienawidziłaś, aby nie powiedzieć,
że jesteś ze mną w ciąży. Po tym wszystkim jak staraliśmy się o dziecko, jak
wiedziałaś, że pragnę go tak samo jak i ty! Jak mogłaś być taką egoistką?! –
krzyczał na mnie chodząc po pokoju. Schowałam głowę jak dziecko, na które
krzyczą właśnie rodzice. Przetarłam dłońmi twarz i odgarnęłam włosy do tyłu.
Miałam już wilgotne oczy, ale mimo to starałam się być spokojna.
- Rozumiem, że jesteś wściekły. Ale wytłumaczę ci to tylko wtedy kiedy będziesz
spokojny. -
Piotr popatrzył na mnie i jakoś tak od razu złagodniał. Rozpiął marynarkę i
usiadł przy tym samym stoliku co ja. Jednak nieco dalej. Jego wzrok powędrował
na mnie wyczekująco, a potem na kopertę, która leżała nieopodal z napisem ‘Piotr Gawryło’. Zagarnęłam ją do
siebie. Patrząc na jego zawartość, a potem bawiąc się jej końcami zaczęłam mówić.
- Nie zdążyłam jeszcze napisać listu. Chciałam, żeby trafiło to do ciebie przed
moim wylotem. Szczerze mówiąc liczyłam, że sam się wczoraj domyślisz… -
popatrzyłam na niego znacząco. – Nie powiem, twoje wczorajsze słowa zabolały
mnie. Nawet przez myśl mi przeszło, aby związać się z kimś innym niż ty. –
Widziałam jak chciał coś powiedzieć, jednak nie chciałam, aby mi przerywał. –
Zresztą teraz to już nieważne. – Wstałam z miejsca i podeszłam na okna,
popatrzyłam na piękny widok rozprzestrzeniający się na centrum Warszawy, odwróciłam
się w jego kierunku. Siedział nadal niezmiennie. – Po przylocie do Izraela, po
tym jak zdecydowałam się na leczenie, o którym już ci mówiłam, nie czułam się
najlepiej. Byłam osłabiona, kręciło mi się w głowie, miałam nudności. Byłam
pewna, że to wszystko wina depresji i leków jakie brałam. Jednak jako ginekolog
wiedziałam, że to już stanowczo za długo jak nie miałam okresu, więc dla
świętego spokoju zrobiłam test. Jeden z trzech był pozytywny. Wystraszyłam się,
że może to prorokować jakąś chorobę. Mój ojczym załatwił mi wizytę u ginekologa
w swojej klinice. Okazało się, że jestem w 13 tygodniu ciąży. – po moim
policzku spłynęła łza, którą szybko starłam, by niczego nie zauważył. –
Zostałam kilka dni na obserwacji, zrobiono mi wszystkie możliwe badania,
odstawiłam leki, które wcześniej brałam. Tak strasznie chciałam, żebyś tam przy
mnie był. Dzwoniłam do ciebie, kilkanaście razy, pamiętasz? Nie odbierałeś.
Zdawałam sobie sprawę, że jesteś na mnie zły, dlatego gdy mój organizm się
unormował chciałam przylecieć do ciebie, by o wszystkim ci powiedzieć. Zasługiwałeś
na to jak mało kto, wiem, że pragnąłeś tego dziecka tak samo jak ja i nigdy nie
przestałeś wierzyc, że się uda, mimo, że ja to robiłam wiele razy. Miałam już
nawet kupiony bilet, ale 2 dni przed wylotem źle się poczułam, dostałam mocnych
bóli brzucha. Okazało się, że jest to ciąża wysokiego ryzyka, dziecko było za
nisko ułożone i lot samolotem był niemożliwy. – Gawryło przetarł oczy, ja nadal
kontynuowałam. – Prosiłam cię żebyś przyleciał, ale.. sam wiesz zresztą jak
było dalej.
- Okej. Masz rację, zawaliłem. Ale skąd mogłem wiedzieć? Przecież mogłaś mi powiedzieć,
byłbym przy tobie nieważne co by się działo.
- Nie chciałam ci tego mówić przez telefon. Chciałam, żebyś był przy mnie, przy
nas. Cholernie się bałam. I kiedy powiedziałeś mi, że musisz się zając swoją
rodziną. – celowo zaakcentowałam te ostatnie słowa. – Domyśl się co wtedy
czułam. – dodałam to z lekką pogardą w głosie. Może nie potrzebnie. Trudno.
Podeszłam do stolika i wzięłam kopertę, którą po chwili wręczyłam mężczyźnie.
- Wysłałam do Przemka. Chciałam, żeby mimo wszystko ci to dał. Pierwsze USG
naszej córeczki. Ale kiedy zobaczył cię z inną kobietą to tego nie zrobił. Miał
rację, ja też nie chciałam burzyć twojego życia.
- Uniosłaś się honorem…
- Możesz to tak nazywać. Ja widzę to inaczej. Ułożyłeś sobie życie, ja
wystarczająco w nim namieszałam, nie chciałam psuć jeszcze bardziej. Ponoć prawdziwa
miłość pozwala odejść, bo szczęście drugiej osoby jest najważniejsze.
Piotra chyba mocno zszokowały te słowa. W jego oczach dostrzegłam blask
spowodowany łzami, którym oczywiście nie pozwolił na wypłynięcie. Dostrzegłam
coś jeszcze. Chyba poczucie porażki. Nie wiem jak on to wziął do siebie, ale ja
to tak odczułam.
- Myślałem, że mnie nie chcesz. Dlatego próbowałem być z kimś innym. Zakochać
się. Często chodziłem do baru, później alkohol nie pomagał, przypadkiem
poznałem Kalinę. Byliśmy chwilę razem, to pewnie z nią Przemek mnie widział.
- Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Chciałbym, żebyś zrozumiała. Pozwoliła mi to wszystko naprawić. – podszedł do
mnie na krok, moje serce od razu zaczęło szybko i płytko przyspieszać.
- Teraz to już nie ma znaczenia.
- Jak to nie ma? A my? Nasze małżeństwo? Przecież wczoraj..
- Nie potrzebnie daliśmy się ponieść Piotr.
- Ponieść?! Kłamałaś, że mnie kochasz? Udawałaś?
- Nie. Kocham. Tylko.. to nie jest takie proste.
- Czy ty musisz wszystko tak utrudniać? Nie możemy po prostu być razem? – objął
dłońmi moją twarz. Złapałam za mankiety jego marynarki i zdjęłam jego ręce.
- Pomyślałeś co powiesz Tosi? Jak podzielisz opiekę między swoimi córkami? Ja
nie chcę wracać do Polski… W dodatku, nie wiem czy pamiętasz, jesteś aktualnie
w związku. – czemu ja zawsze muszę powiedzieć parę słów za dużo. Nie potrzebnie
powiedziałam to i to takim srogim głosem. Piotr popatrzył na mnie, lekko
pokręcił głowę z niedowierzaniem. Wystarczyło to, abym poczuła się głupio i
cała oblała rumieńcem.
- Przepraszam. Nie powinnam. Ja po prostu nie chcę, aby cierpieli inni. Dlatego
chciałam wziąć rozwód, żeby dać ci wolną rękę. Myślałam, że tak będzie
najlepiej. – przyznałam z skruchą.
- Zapomniałaś tylko o dwóch rzeczach. – popatrzyłam pytająco w jego stronę – Po
pierwsze, że od miłości nie da się uciec, a po drugie, że nasza córka zasługuje
na obojga rodziców. Nie odpuszczę Hana.
- Nie mam zamiaru utrudniać ci kontaktów z nią. W kopercie oprócz usg, masz
kilka jej zdjęć.
W tym momencie Gawryło przypomniał sobie o kopercie. Sięgnął do niej i wyciągał
kartki. Dokładnie przyglądał się zdjęciu ultrasonograficznemu, widziałam jego
wzruszenie, później przeglądał kolejne. Pierwsze zdjęcie po przyjściu ze
szpitala, podczas spaceru i jedno ze mną. Wszystko to sprawiło, że chirurg się
rozkleił. Pierwszy raz widziałam go jak płacze. Nie będąc obojętną, podeszłam i
mocno go przytuliłam. Zetknęliśmy się czołami.
- Jak ma na imię?
- Maja. Chciałam, żeby miało coś z moich korzeni, ale też miało brzmienie
polskie.
- Jest cudowna. – nie mógł oderwać wzroku od zdjęć, łamał mu się głos. – Jest zdrowa?
Wszystko w porządku?
- Tak, na szczęście tak. Piotr, chcę żebyś wiedział, że w każdej chwili możesz
do nas przyjechać. Nie oczekuję, że zostaniesz na zawsze, ale my będziemy czekać
zawsze.
- Muszę tu teraz być, póki Magda nie wróci.
- Wiem. Wiem.
- A co z nami Hanna?
- Uporządkuj swoje sprawy i przylec. Wtedy porozmawiamy. – objął mnie w tali,
jego oczy tym razem uśmiechały się do mnie i przenikało z nich ciepło. Kochałam
ten stan, kiedy był blisko. Zbliżyliśmy się maksymalnie, aż nie wytrzymałam i
połączyłam nas namiętnym, czułym pocałunkiem.
tam na dole, Wasza kolej ;)
Świetna część! :D
OdpowiedzUsuńKońcóweczka wzruszyła mnie najbardziej. Aż mi się łezki w oczach zakręciły.
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne!! Tyle emocji, brawo! <33
OdpowiedzUsuńSuper część. A to jak Piotr wzruszył się na zdjęcia swojej córeczki takie wzruszające
OdpowiedzUsuńNajlepsza czesc ever! <3 nie moge sie doczekac co bd dalej :) czekam z niecierpliwoscia na nexta :* wzruszajace i mam nadzieje ze wszystko sie ulozy. :*
OdpowiedzUsuńNajbardziej dziwi mnie, że tak szybko im poszło. :-S
OdpowiedzUsuńNa pewno coś jeszcze będzie nie tak bo za szybka jest kolorowo. Czekam na next
OdpowiedzUsuńKocham to opo. :-)
OdpowiedzUsuńTrzeba zająć się tą laską Piotra.
OdpowiedzUsuńHana ma być u boku Piotra.
Mam nadzieję, że nie będzie tak prosto ^_~
OdpowiedzUsuńElo, Elo 3,2,0...HaPi odbiór. :-]
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetna część :) z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńHana nie chciała niszczyć jego szczęścia...
OdpowiedzUsuńJep.*-*
Genialne opo. <3
OdpowiedzUsuńSuuuper opowiadanko. ;P
OdpowiedzUsuńCzekamy na długi next.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie nudno.
OdpowiedzUsuńNie wyjeżdżaj, chce szybkiego nexta...Θ_Θ
OdpowiedzUsuńTrochę nie rozumiem zachowania Hany...-_-;;
OdpowiedzUsuńPiotr się wzruszył...Ooooo =d
Super!!! Czekam na nexta ;**
OdpowiedzUsuńJa tam twoje opowiadanie ubustwiam. ;)
OdpowiedzUsuń50 year old VP Accounting Bernadene Gaylord, hailing from Clifford enjoys watching movies like "Resident, The" and role-playing games. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Pathfinder. katalog
OdpowiedzUsuń