Część 4
Goldberg udała się do swoich obowiązków i starła się skupić na tym co dzieje
się na jej oddziale. Ale cały czas dręczyło ją o co mogło chodzić teściowej
Radwana? Skąd może znać jej męża? Dopiero, kiedy dostała wezwanie do pacjentki
na izbie odeszła myślami od porannej sytuacji z ordynatorem. W międzyczasie
kiedy kolejno zlecała badania swojej podopiecznej próbowała wpaść na Radwana.
Niestety bez skutku. Piotra też nie mogła znaleźć, najpewniej operował.
Wychodząc z sali, na której położona została jej nowa pacjentka w końcu
zobaczyła młodego ginekologa. Dogoniła go i złapała za ramię.
- Krzysztof! Mogę cię prosić na chwilkę?
- Jasne.
- Mam problem z pacjentką. Leki, które zaleciłam nie działają. Myślisz, że mogę
je zamienić na takie? – podała mu plik kartek z wynikami i dawkowaniem leków.
- Tak. Myślę, że to dobra opcja. I dodaj jeszcze kroplówkę z potasem. – odparł lekarz
po głębszej analizie.
- Dzięki. – Goldberg zastanawiała się chwilę czy podejmować ten temat, ale w
końcu ciekawość wygrała. – Słuchaj, masz jakiś problem z teściową? Rano byłeś
bardzo zdenerwowany. Stało się coś?
Radwan wnikliwie popatrzył na swoją podwładną, z którą w ostatnim czasie nawet
zaczął się dogadywać, a może i nawet przyjaźnić. Oboje czuli, że mogą na sobie polegać
i bardzo dobrze się rozumieją. Najprawdopodobniej podobne problemy i uczucia zbliżyły ich do
siebie, a tym samym ociepliły ich stosunki, które jeszcze parę tygodni temu nie
były tak dobre.
- Dziękuję za troskę, ale wybacz. W tej sprawie, poradzę sobie sam. I lepiej,
abyś się w to nie mieszała.
Zamknął jej tym samym usta i odszedł. Jego ton był nad wyraz arogancki. Kobieta
totalnie nie zrozumiała o co może mu chodzić i tym bardziej zaciekawiła ją ta
cała sprawa. Z jednej strony chciała za nim pobiec i wyjaśnić ową sprawę. W
końcu z jej domysłów mogło tu też chodzić o Piotra. Ale skoro on wyraźnie dał
jej do zrozumienia, że to nie jej sprawa to postanowiła już dalej w to się nie
wgłębiać. Jak sam zechce to jej powie. Postanowiła i wróciła do swojej
pacjentki zmienić zalecenia.
Piotr w tym czasie przyjmował pacjentów w przychodni. W międzyczasie rozmyślał
nad swoim życiem, szczególnie nad związkiem z Haną. Czuł, że w ich małżeństwie
nie układa się za dobrze. Nigdy nie był zbytnio wylewny, dlatego też nie
rozmawiał o tym ze swoją kobietą. Chyba po prostu wstydził się mówić o swoich
uczuciach, ale jego dusza, aż wrzeszczała, że dzieje się coś niedobrego.
Próbował ustalić moment, w którym wszystko się popsuło i nic innego nie
przyszło mu do głowy jak tylko pojawienie się tej całej Pauli, która chciała sprzedać
im dziecko. Tak absurdalna sytuacja, a wprowadziła w ich życie ogromny zamęt.
Od tej pory nie potrafią się w wielu kwestiach dogadać, odpychają się i
przyciągają. I tak w kółko. Powodując przy tym niemały ból. Postanowił więc, że
spróbuje być dla Hany oparciem, chciał być w każdej chwili tak, by czuła, że
może na niego liczyć i by poczuła, że mogą sobie ufać nawzajem. Wymyślił, że wieczorem zabierze ją na kolację i małymi kroczkami wszystko uda im się odbudować.
Goldberg w wolnej chwili przystanęła przy oknie w swoim gabinecie i ujrzała
swojego brata pchającego wózek z córką. Ponieważ miała chwilę przerwy
postanowiła wyjść porozmawiać z bratem, a przy okazji zaczerpnąć świeżego
powietrza. Po paru minutach siedziała już z Przemkiem na przyszpitalnej ławce.
Porozmawiali chwilę, ale chirurg musiał już wracać do hotelu w celu nakarmienia
Frani. Lekarka wracając do szpitala zauważyła Radwana stojącego na parkingu. Z
daleka można było dostrzec, że jest zdenerwowany, dręczy go jakiś problem.
Nerwowo stukał nogą o krawężnik, a na dodatek palił papierosa co najbardziej
zadziwiło lekarkę, ponieważ nigdy nie widziała swojego kolegi z tą używką. Z
racji, że z natury była dość ciekawska i wnikliwa, a także zawsze chciała
wszystkim pomóc to podeszła do niego i niepewnie zaczęła rozmowę:
- Ty palisz?
Ordynator, aż podskoczył ze strachu. Zagłębiony był w swoich myślach, aż tu
nagle wyrwał go głos blondynki. Odwrócił się na nią i lekko uśmiechnął na jej
widok. Bardzo polubił w ostatnim czasie swoją podwładną. Oboje czuli, że mają
wspólny język, ale też doskonale wiedział, że nie powinien się do niej zbliżać.
Jednak to stawało się silniejsze od niego. Skrywał w sobie pewną tajemnicę, ale
nie był jeszcze w stanie jej o tym powiedzieć. Sądził, że nie zasłużyła sobie
na to. Nie ona.
- W sumie to nie. Tak jakoś naszła mnie ochota. – odpowiedział próbując nie
patrzeć w jej oczy.
- Nie chcesz pogadać? Jak się człowiek wygada to robi się lżej na sercu. Sam
wiesz…
Krzysztof popatrzył w jej piękne niebieskoszare oczy. Doskonale wiedział o czym
mówiła.
- Masz jakiś problem z teściową, tak? Może mogłabym pomóc.- drążyła kobieta.
Radwan prychnął pod nosem – Akurat ty chyba jesteś ostatnią osobą, z którą
powinienem o tym rozmawiać.
Blondynka popatrzyła w jego stronę z niemałym zmieszaniem na twarzy. Tymi
słowami jej ciekawość wzrosła do maksimum i postanowiła nie odpuszczać.
- Co masz na myśli? – stanowczo zapytała.
- Nieważne.
- Może jednak? W szpitalu przypadkiem usłyszałam jak kłócisz się ze swoją
teściową. A ona krzyczała coś o moim mężu. Teraz nie chcesz ze mną rozmawiać,
zwodzisz mnie. Chyba jednak mam prawo wiedzieć o co chodzi? – nie kryła już
zdenerwowania i szybko wyrzuciła wszystko siebie w kierunku szefa. On popatrzył
na nią zakłopotany. Po chwili zgasił papierosa i przysiadł na ławce. Oparł
twarz o dłonie i przetarł oczy. Po chwili ociężałym spojrzeniem spoglądnął na
koleżankę, która siedziała już przy nim.
- Jechaliśmy w góry. Miał to być nasz wymarzony, zasłużony wyjazd. Byliśmy
zapracowani, zabiegani, a wkrótce miało urodzić się nasze długo wyczekiwane
dziecko. Kochaliśmy je od początku.. Pierwsze dziecko. Zosia nawet już miała
wybrane imiona. Robiło się późno. Czułem się zmęczony. Chciałem zrobić postój, odpocząć,
ale ona chciała kierować. Mówiła, że czuje się dobrze. Jechaliśmy. Wszystko
było w porządku. Niedługo i mieliśmy być na miejscu. I nagle. – głos mężczyzny
lekko się załamał. Hana w szoku i w niezwykłym skupieniu przysłuchiwała się
opowiadaniom kolegi czując ogromny ucisk na sercu – Nagle na nasz pas wjechał rozpędzony
samochód. Zosia próbowała go ominąć, hamować, zjechać na pobocze, ale nie było
szans. Kierowca tamtej osobówki zasłabł i stracił kierowanie nad kierownicą.
Zderzyliśmy się. Zosię zabrało pogotowie w stanie ciężkim. A ja miałem złamane
zaledwie trzy żebra i kilka zadrapań. Zabrali ją do Krakowa. Tam była operowana
przez kilka godzin. Niby przez najlepszych lekarzy. Wydawało się, że krwiak w
mózgu nie jest tak duży, że uda się zaprzestać krwotokom. Z dzieckiem było..
nienajgorzej. Miałem nadzieję, że wyjdą z tego. Ale coś poszło nie tak.
Pielęgniarki biegały i donosiły krew na sale operacyjna. Czułem, że coś idzie
nie tak. Ale nic nie mogłem zrobić. Rozumiesz? To była najgorsza noc w moim
życiu. – Hana położyła dłoń na jego ramieniu, by dodać otuchy i jakoś wesprzeć.
W jej oczach też można było dostrzec łzy. Doskonale wiedziała jak skończy się
ta historia. – Po 6 godzinach zmarła. Dziecko też. To był 29 tydzień.
Powiedzieli, że nic nie dało się zrobić, że straciła zbyt dużo krwi, obrzęk był
za duży, by ich uratować. Dwie osoby, które najbardziej kochałem na świecie
odeszły. Rozumiesz? – kobieta niewiele się zastanawiając objęła Radwana i mocno
przytuliła. Akurat ona doskonale go rozumiała. Może nie była w takiej samej
sytuacji, ale też straciła dziecko i poniekąd męża. Oczywiście nie w jednym
momencie, a i potem okazało się, że James żyje. Ale mimo to ból jaki odczuwała
nie był mniejszy.
- Rozumiem. Nawet nie wiesz jak bardzo. I strasznie mi przykro Krzysztof. –
zdołała w końcu coś wydusić.
Po chwili oboje doszli do siebie i ginekolog kontynuował:
- Matka Zosi jest chora. Ma Alzheimera i nie przyjęła do świadomości, że jej
córka nie żyje. Cały czas żyła przekonaniem, że ona gdzieś jest. Że wszystko
jest w porządku. Ale ostatnio coś zaczęło się dziać i moja teściowa zrozumiała,
że oni nie żyją i że już nigdy nie zobaczy swojej ukochanej córki i wnuka.
- To dlatego była tak zdenerwowana dziś rano?
- Tak. Znalazła w moim rzeczach akt zgonu swojej córki i dokumentacje ze
szpitala w Krakowie. –zrobił przerwę przełykając ślinę. Bał się mówić blondynce
całą prawdę, ale czuł, że go zrozumie. – Szuka zemsty. Uważa, że to przez
lekarzy Zosia umarła.
- A ty? Co ty o tym myślisz?
- Zrzucanie na kogoś winy jest najłatwiejszym sposobem, by ulżyć sobie w
cierpieniu. Ale ja naprawdę uważam, że popełnili błąd i niepotrzebnie zesłali
ich na śmierć. Dziecko mogli uratować. Ale oni nie zrobili nic. Nawet potem nie
chcieli ze mną rozmawiać. Każdy krył każdego. Zostawiłem to. Trzeba żyć dalej,
a to mi nie przywróci Zosi.
- A czemu twoja teściowa mówiła coś o Piotrze? – spytała niepewnie.
Radwan popatrzył na nią wielkimi, brązowymi oczyma. Wziął głęboki wdech i
odwrócił głowę w drugą stronę.
- Bo to twój mąż był jej lekarzem prowadzącym.
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY !!!**
nie myślcie, że będzie tak jak w serialu. Fabułę tego opowiadania wymyśliłam już dużo wcześniej zanim pojawiły się spekulacje o romansie Hany i Radwana. Więc zobaczycie co będzie się działo, a to, że coś będzie dość podobne to chyba jakaś moja moc przepowiadania się uruchomiła :D ale romansu nie będzie, spokojnie xd
następna część jak będzie milion komentarzy *.* huehehehh.
Komentujcie - to naprawdę mnie motywuje do pisania.
Udostępniajcie - niech będzie nas więcej.
Krytykujcie - postaram się pisać lepiej.
Piszcie - jeśli macie jakieś pytania, pomysły, zastrzeżenia.
super plissssssss next
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next dobrze ze nie bedzie romansu Hany i Radwana
OdpowiedzUsuńCudowne jak zawsze ❤!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że miałaś czas coś napisać. Dostrzegalny jest pośpiech, ale pomimo tego jest dobrze.
OdpowiedzUsuńno szczerze to nie miałam w ogole czasu na pisanie, ale musialam się już zmusic, bo miesiąc to już była przesada ; /
Usuńale dzięki za komentarz ! :)
next plisssssssssss
OdpowiedzUsuńalex! Jak się ciesze że udało ci się coś napisać :) Opowiadanie cudowne, super ze nie lecisz z serialem, który ostatnio ma dość dziwną fabułę HaPi :/
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część! ♥
next plissssssssssss
OdpowiedzUsuńświetne zapraszam do siebie http://hanaipiotr.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWidzę nową szatę graficzną, więc mam nadzieję na szybki next. Widocznie masz chwilę wolnego czasu.
OdpowiedzUsuńheh, nie mam czasu, ale tamta już mnie irytowala i chciałam cos zmienic (; Podoba się tak w ogóle? :>
UsuńNext raczej nie szybciej jak za tydzien :|
Oooo!
OdpowiedzUsuńJak super wszystko się zmieniło pod względem graficznym :)
next plisssssssssssssssssssssssss
OdpowiedzUsuńnextttttttttttttttttttttttttttttt plisssssssssssssssss
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
OdpowiedzUsuń