przed Wami kolejne opowiadanie. Od razu mówię, że nie wyszło tak jak chciałam. Zupełnie. Już miałam nie dodawać, no ale obiecałam to jest. Chciałam dodać jednoczęściowe opo, ale okazało się, że tak mi się ono rozciągnęło, a w dodatku nie jestem nawet w połowie i nie miałam czasu go dokończyć, więc wstawiam to co mam, a następną część już niebawem. Albo części? No właśnie, jak wolicie? ;-)
Co do treści, to zależało mi, aby wstawić to po dzisiejszym odcinku NDiNZ, ponieważ to jest taka jakby moja 'kontynuacja'. Domyślam się, że w serialu tego nie pokażą ( bo tam ogólnie ostatnio wątek Hany i Piotra jest mocno okrojony), więc postanowiłam przedstawić Wam swoją wizję. Może przypadnie niektórym do gustu :)
Miłego czytania.
Opowiadanie nr 2, pt: "Walka"
Rozdział I
Kolejny ciężki dla Hany dzień. Pozornie z wierzchu
piękna, pewna siebie, zaradna kobieta, a w środku opuszczona, rozerwana i
pokiereszowana istota. Tyle już przeszła, a los nadal jej nie oszczędza.
Próbowała już wiele rozwiązań: ogromny natłok pracy, próba podjęcia nowych
zajęć, związek ze stabilnym mężczyzną, liczne próby spłodzenia kolejnego
dziecka, szaleńczy pomysł kupna Martynki, aż w końcu ucieczka, która
uświadomiła jej jak bardzo jest słaba i nie może poradzić sobie z własnymi
trudami. Teraz, podjęła próbę poddania się terapii dla osób pogrążonych w
żałobie po stracie najbliższej osoby. Może to pomoże jej zapomnieć, albo
chociaż ukoić ból po stracie swojego jedynego jak dotąd, upragnionego dziecka.
Wracała już do domu. W szpitalu przeprowadziła niesamowicie trudną operację neonatologiczną, usuwając wadę płodu u jeszcze nienarodzonego dziecka Karola i Heleny. Z trudem udało jej się wraz z ordynatorem zakończyć pomyślnie operację. Padała z nóg i najchętniej zaszyłaby się gdzieś samotnie w kącie, ale wiedziała, że tym nic nie zdziała. Coraz mocniej upewniała się w tym, że sama sobie nie poradzi z tym wszystkim. W ostatniej chwili przypomniała sobie o spotkaniu swojej grupy terapeutycznej. Już spóźniona, ale dotarła na miejsce. Nie kryła zdumienia, kiedy ujrzała tam swojego szefa – Krzysztofa, który właśnie podzielił się z resztą swoją tragedią. Serce ją zakuło, gdy pomyślała co go spotkało . Uważała go za gruboskórnego, cynicznego faceta, a nawet dupka, jednak teraz powoli rozumiała i usprawiedliwiała jego zachowanie. Dołączyła do uczestników i przysłuchiwała się innym. Dziś, nie mówiła. Znowu. Nie była jeszcze na to gotowa.
Ordynator zaoferował się, że odprowadzi kobietę do domu. W końcu było już po zmroku. Rozmawiało im się, po raz pierwszy, zaskakująco dobrze. Tak jakby wszystkie dotychczasowe sprzeczki poszły w niepamięć. Chyba połączyło ich to, że oboje spotkała wielka tragedia. Kobieta nie zwierzyła się mężczyźnie o swoim problemie, ale on sam domyślał się jej sytuacji, zresztą szpital nie jest duży i tu wszyscy, wszystko o sobie wiedzą.
- To był bardzo ciężki dzień. – przyznała blondynka, kiedy doszli już pod jej blok.
- No tak. Ale za to wydarzyło się coś pięknego. – Hana na samą myśl się uśmiechnęła. Chociaż to jej się udało. Uczęśliwic jednego, niestety, rodzica. – A wszystko to twoja zasługa.
- Nie przesadzaj. – uśmiechnęła się do szefa ciepło. – Mieszkam już tutaj. Dziękuję za odprowadzenie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Do jutra pani doktor.
- Do jutra. – ginekolog niespodziewanie pocałowała lekarza w policzek i odeszła mówiąc na odchodne – Do jutra.
Wszystkiemu przyglądał się Piotr. Stał akurat w oknie i wypatrywał żony. Było późno, dawno powinna już wrócić ze szpitala. Próbował się do niej dzwonić, ale nie odbierała. Kiedy zobaczył, że już idzie, uspokoił się. Ale ciśnienie mu skoczyło gdy zobaczył z kim. Pocałunek na pożegnanie jego ukochanej sprawił, że mocno zakuło go serce, a nogi się pod nim ugięły. Nie wiedział czy ma jej zrobić o to awanturę, przez myśl mu przeszło, że dla niej to mogło być czymś poważnym, łudził się, że był to tylko przyjacielski gest. Sama mówiła ostatnio, że lepiej im się dogaduje teraz. Dręczyło go to aż do momentu, kiedy przez próg przeszła jego małżonka.
- Hej. Już jestem.- rzuciła z uśmiechem.
- Długo cię nie było. Martwiłem się. Ale chyba nie potrzebnie, byłaś przecież w tak wspaniałym towarzystwie. – zadrwił.
Goldberg domyśliła o co mu chodzi, doskonale wiedziała o czym mówi. Nie czuła się jakby przyłapał ją na zdradzie, mało tego, nawet nie miała poczucia winy. Nie miała też ochoty na kłótnie, dlatego złapała go za rękę i popatrzyła w jego zielone, o głębokim spojrzeniu oczy.
- Miałam dzisiaj ciężki dzień. Spotkałam go przypadkiem, niedaleko. Zaproponował, że mnie odprowadzi, bo jest już ciemno. Tyle. Nie musisz być zazdrosny. – uśmiechnęła się zalotnie.
Słowa te uspokoiły chirurga, jednak spróbował jeszcze dołożyć swoje trzy grosze:
- Tłumaczysz się tak jakbyś coś jednak ukrywała.
- Tłumaczę się, bo nie chcę, żeby twoja wyobraźnia dręczyła cię przez całą noc. – pocałowała go w policzek i poszła umyć ręce. To co powiedziała i ten pocałunek, już na dobre go ukoiły. Kiedy wróciła zaproponował.
- Zjesz coś?
- Nie, dziękuję. Biorę prysznic i muszę się położyć. Jestem padnięta.
Po wyjściu spod prysznica usiadła na łóżku i wyciągnęła z torebki swoje pierwsze USG, na którym było widać, że była w ciąży. Zdjęcie było już trochę stare, więc można na nim było dostrzec kilka zagnieceń, przebarwień od kropel łez czy zagnieceń. Trudno się dziwić. Kobieta do tej pory przeżywa poronienie i często spogląda na swoją kruszynkę ze zdjęcia. Sama nie wiedziała dokładnie po co to robi, w końcu wywoływało to u niej nazbyt nieprzyjemne wspomnienia. W tym momencie u progu pokoju stanął brunet. Nie szedł dalej, kiedy zobaczył co robi jego żona. Na początku chciał podejść i mocno przytulic, ale potem pomyślał, że może chce być sama. W dodatku zadzwonił jego telefon i wrócił do salonu.
Kilkanaście minut później Hana położyła się w sypialni, a zaraz potem dołączył do niej Piotr. Wsunął się po cichu pod kołdrę. Odwrócił głowę w lewo. Blondynka leżała do niego plecami. Chciał z nią porozmawiac, ale bał się, że kobieta po raz kolejny go odtrąci. Czuł, że ma problem z tym co się ostatnio w jej życiu działo, ale łudził się, że jest silna i da radę. Mimo to tym razem coś nie dawało mu spokoju. Może ten pocałunek z Radwanem, a może to, że przyłapał ją nad zdjęciem USG. Zaryzykował i szepcząc zapytał:
- Śpisz?
- Niee. – po chwili odpowiedziała niepewnie.
- Co z tą twoją pacjentką z oiomu?
- Musieliśmy przeprowadzić operację neonatologiczną, by usunąć wadę rozwojową płodu.- odwróciła się do męża, a głowę oparła na swojej ręce.
- Udało się tak jak chciałaś?
- Tak, naszczęście obyło się bez komplikacji.
- Jesteś wspaniała, wiesz? Na pewno po raz kolejny wszystkim zaimponowałaś swoimi umiejętnościami. Robisz wielkie rzeczy, Hana.
- Dzięki, ale nie przesadzaj. Innym pomagam, a sama sobie nie potrafię. – po chwili dopowiedziała to drugie zdanie po cichu, jakby do siebie. Ale nie uszło to nieuwadze Piotrka, natychmiast chciał ją jakąś pocieszyć. Dotknął jej twarzy i odgarnął kosmyk jej blond włosów.
- Kochanie.. – zaczął spokojnym tonem głosu, lecz ona szybko przymknęła oczy i weszła mu w słowo.
- Nieważne. – po chwili zapytała – Czytałeś ten artykuł w lokalnej gazecie?
- Tak. Straszny dupek z tego dziennikarzyny. Nie miał prawa tego pisać, szczególnie tych bredni o tobie.
- Myślałam, że to już do mnie nie wróci, a tymczasem wszystko zaczyna się od nowa.
- Daj spokój. Zostałaś oczyszczona z zarzutów, w dodatku wszyscy wiedzą, że jesteś cudownym lekarzem, z powołaniem. Masz swoje zaufanie wśród pacjentek. Jakiś szmatławiec nie zniszczy ci reputacji. Nie pozwolę na to.
Goldberg przytaknęła mu uśmiechem. Nie chciała już dalej o tym rozmawiać, ani tym bardziej myślec. Była zmęczona, choć czuła, że i tak nie zaśnie. Wszystkie swoje żale, smutki, problemy dusiła w sobie i nie umiała, a może i nie chciała podzielić się z nimi z Piotrem, pomimo, że czuła, że to jej ulży, a także, że i on tego oczekuje.
Położyła się na wznak i rzuciła – Dobranoc.- a po chwili odwróciła się na lewy bok.
Po paru chwilach, odezwał się:
- Hana? Mogę cię przytulic? – spytał niepewnie.
- Jasne. – odparła z niepełnym przekonaniem.
Chirurg przysunął się do żony i dotknął jej ramienia, a potem zbliżył się jeszcze bliżej i ucałował ją w głowę, dłonią przykrył jej rękę.
W tym momencie kobieta poczuła jak jej tego brakowało. Ciepło jakie płynęło od chirurga sprawiło, że poczuła się bezpiecznie, że może mu ufać, a może nawet jest gotowa powiedzieć mu co spędza jej sen z powiek. Ścisnęła i jego dłoń. Leżeli delikatnie wtuleni w siebie. Piotr czując jej boskie perfumy nie mógł się opanować. Tak bardzo jej pragnął jako kobiety, ale wiedział, że on sam nie może naciskać na jakiś bliższy stosunek. Kochał ją i wiedział, że ma jakiś problem. Nie mógł tylko zrozumieć czemu nie chce mu nic powiedzieć, unika go, od dłuższego czasu nie spędzili ani jednego wieczora wspólnie. Cała ta sytuacja dołowała go jeszcze bardziej. Leżał, ale nie mógł zasnąć. Czuł, że blondynka też nie śpi, pomimo zamkniętych oczu. W końcu nie wytrzymał i spróbował się odezwać.
- Hana? Coś nie tak?
Ginekolog nie odezwała się, udawała, że śpi, ale Piotr nie dał za wygraną. Zobaczył jak lekko się wzdrygnęła, kiedy on się odezwał, więc tym bardziej miał pewność, iż nie zasnęła jeszcze.
- Przecież wiem, że nie śpisz. – kontynuował. – Coś cię dręczy?
- Niee, czemu. – odezwała się cichutko.
Piotr odsunął się od niej i położył na wznak. Głośno westchnął i w końcu wyrzucił swoje przemyślenia:
- Od dłuższego czasu widzę, że co jest nie tak. Albo coś przede mną ukrywasz, nie chcesz mi mówić wszystkiego, albo… - zawahał się. Bał się to powiedzieć.
- Albo? – wyłapała Goldberg jednocześnie odwracając się na prawy bok.
- Albo mnie już nie kochasz.
Kobieta popatrzała na niego niebieskimi, szklistymi już oczami z niemałym zdziwieniem. Totalnie wybiło ją to pytanie.
- Czemu tak myślisz? – wybełkotała.
- Nie wiem.. Bardzo chciałbym się mylić. – popatrzył na nią z napięciem.
Hana lekko podniosła się opierając się o ścianę. Piotr też dołączył do niej.
- Po prostu nie potrafię poradzić sobie z niektórymi sprawami. A w dodatku nie umiem o tym mówić. – nadto cichy głos zaczynał jej się łamać. – Może dlatego tak to odebrałeś, ale nie przestałam cię kochać.
- Chodzi ci o to, że nie możesz zajść w ciąże? – zapytał delikatnie i złapał ją za rękę, by dodać jej otuchy. Chciał, by wreszcie się przed nim otworzyła.
- Też. Straciłam dziecko, Martynkę, nie mogę zajść w ciąże...
- Myślałem, że..
- Że oszalałam na punkcie dziecka? Bo chciałam zapłacić Pauli?
- Nie to chciałem powiedzieć. – odpowiedział speszony. – Nigdy nie pomyślałem, że oszalałaś. Rozumiem twój ból, chciałbym ci pomóc. – objął ją ramieniem – Mi też jest ciężko. Nie zapomniałem, że straciliśmy dziecko i do tej pory nie mogę sobie darować, że mnie przy tobie nie było. Bardzo chciałbym mieć z tobą dziecko, ale czasem tak się zdarza, że nie zawsze możemy mieć tego czego pragniemy. – kobieta popatrzyła na niego zaszklonym wzrokiem i lekko oparła głowę o ramię mężczyzny. – Hana, ja nie przestałem wierzyc, że się uda. Nie możemy się poddać, w końcu się spełni nasze marzenie. Zobaczysz. Przejdziemy przez to wszystko razem. Najważniejsze, że mamy siebie. Tylko musisz mi mówić o takich sprawach, zaufaj mi w końcu. Ja chcę ci pomóc, chcę, abyś była szczęśliwa.
- Nie chciałam, żebyś myślał, że użalam się nad sobą czy coś.
- No co ty w ogóle mówisz. – ucałował ją w głowę – Słuchaj, a może wybierzemy się razem do jakiegoś psychologa?
- Nie mówiłam ci, ale od pewnego czasu chodzę na terapie grupową dla osób, które straciły bliską osobę. – odsunęła się i popatrzyła na niego speszona.
- Nie wiedziałem… To dlatego tak często cię nie ma w domu. – odpowiedział zatroskany. – I jak? Pomaga ci to?
- Sama nie wiem. Jeszcze się z tym wszystkim nie oswoiłam.
- Może chcesz, żebym chodził tam z tobą?
- Nie. Wolę sama.
Piotr wziął dłoń kobiety i ucałował.
- Dziękuję, że w końcu mi o tym powiedziałaś. Martwię się o ciebie. Bardzo.
Położyli się już. Było grubo po północy. Hana przytuliła się do męża i pogłaskała go po jego kilkudniowym zaroście.
- Dziękuję, że jesteś.
- Zawsze będę tylko mi zaufaj. Kocham cię najbardziej na świecie Hana. – oświadczył to z pełnym przejęciem. Po czym złożył na jej ustach subtelny pocałunek. Stykając się czołami poczuli, że odrodziło się w nich uczucie potrzeby siebie nawzajem, wsparcia i tęsknoty.
Od tego czasu między nimi było już trochę lepiej. Gawryło wreszcie zrozumiał zachowanie żony i starał się robić wszystko, by czuła w nim wsparcie. I udawało mu się to. Ginekolog czuła się dzięki temu spokojniejsza i silniejsza wiedząc, że zawsze ma go u swojego boku. Można by powiedzieć, że w ich związku nawiązała się nic porozumienia i wsparcia i wszystko będzie już szło dobrym torem. Ale może to tylko pozory?
Wracała już do domu. W szpitalu przeprowadziła niesamowicie trudną operację neonatologiczną, usuwając wadę płodu u jeszcze nienarodzonego dziecka Karola i Heleny. Z trudem udało jej się wraz z ordynatorem zakończyć pomyślnie operację. Padała z nóg i najchętniej zaszyłaby się gdzieś samotnie w kącie, ale wiedziała, że tym nic nie zdziała. Coraz mocniej upewniała się w tym, że sama sobie nie poradzi z tym wszystkim. W ostatniej chwili przypomniała sobie o spotkaniu swojej grupy terapeutycznej. Już spóźniona, ale dotarła na miejsce. Nie kryła zdumienia, kiedy ujrzała tam swojego szefa – Krzysztofa, który właśnie podzielił się z resztą swoją tragedią. Serce ją zakuło, gdy pomyślała co go spotkało . Uważała go za gruboskórnego, cynicznego faceta, a nawet dupka, jednak teraz powoli rozumiała i usprawiedliwiała jego zachowanie. Dołączyła do uczestników i przysłuchiwała się innym. Dziś, nie mówiła. Znowu. Nie była jeszcze na to gotowa.
Ordynator zaoferował się, że odprowadzi kobietę do domu. W końcu było już po zmroku. Rozmawiało im się, po raz pierwszy, zaskakująco dobrze. Tak jakby wszystkie dotychczasowe sprzeczki poszły w niepamięć. Chyba połączyło ich to, że oboje spotkała wielka tragedia. Kobieta nie zwierzyła się mężczyźnie o swoim problemie, ale on sam domyślał się jej sytuacji, zresztą szpital nie jest duży i tu wszyscy, wszystko o sobie wiedzą.
- To był bardzo ciężki dzień. – przyznała blondynka, kiedy doszli już pod jej blok.
- No tak. Ale za to wydarzyło się coś pięknego. – Hana na samą myśl się uśmiechnęła. Chociaż to jej się udało. Uczęśliwic jednego, niestety, rodzica. – A wszystko to twoja zasługa.
- Nie przesadzaj. – uśmiechnęła się do szefa ciepło. – Mieszkam już tutaj. Dziękuję za odprowadzenie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Do jutra pani doktor.
- Do jutra. – ginekolog niespodziewanie pocałowała lekarza w policzek i odeszła mówiąc na odchodne – Do jutra.
Wszystkiemu przyglądał się Piotr. Stał akurat w oknie i wypatrywał żony. Było późno, dawno powinna już wrócić ze szpitala. Próbował się do niej dzwonić, ale nie odbierała. Kiedy zobaczył, że już idzie, uspokoił się. Ale ciśnienie mu skoczyło gdy zobaczył z kim. Pocałunek na pożegnanie jego ukochanej sprawił, że mocno zakuło go serce, a nogi się pod nim ugięły. Nie wiedział czy ma jej zrobić o to awanturę, przez myśl mu przeszło, że dla niej to mogło być czymś poważnym, łudził się, że był to tylko przyjacielski gest. Sama mówiła ostatnio, że lepiej im się dogaduje teraz. Dręczyło go to aż do momentu, kiedy przez próg przeszła jego małżonka.
- Hej. Już jestem.- rzuciła z uśmiechem.
- Długo cię nie było. Martwiłem się. Ale chyba nie potrzebnie, byłaś przecież w tak wspaniałym towarzystwie. – zadrwił.
Goldberg domyśliła o co mu chodzi, doskonale wiedziała o czym mówi. Nie czuła się jakby przyłapał ją na zdradzie, mało tego, nawet nie miała poczucia winy. Nie miała też ochoty na kłótnie, dlatego złapała go za rękę i popatrzyła w jego zielone, o głębokim spojrzeniu oczy.
- Miałam dzisiaj ciężki dzień. Spotkałam go przypadkiem, niedaleko. Zaproponował, że mnie odprowadzi, bo jest już ciemno. Tyle. Nie musisz być zazdrosny. – uśmiechnęła się zalotnie.
Słowa te uspokoiły chirurga, jednak spróbował jeszcze dołożyć swoje trzy grosze:
- Tłumaczysz się tak jakbyś coś jednak ukrywała.
- Tłumaczę się, bo nie chcę, żeby twoja wyobraźnia dręczyła cię przez całą noc. – pocałowała go w policzek i poszła umyć ręce. To co powiedziała i ten pocałunek, już na dobre go ukoiły. Kiedy wróciła zaproponował.
- Zjesz coś?
- Nie, dziękuję. Biorę prysznic i muszę się położyć. Jestem padnięta.
Po wyjściu spod prysznica usiadła na łóżku i wyciągnęła z torebki swoje pierwsze USG, na którym było widać, że była w ciąży. Zdjęcie było już trochę stare, więc można na nim było dostrzec kilka zagnieceń, przebarwień od kropel łez czy zagnieceń. Trudno się dziwić. Kobieta do tej pory przeżywa poronienie i często spogląda na swoją kruszynkę ze zdjęcia. Sama nie wiedziała dokładnie po co to robi, w końcu wywoływało to u niej nazbyt nieprzyjemne wspomnienia. W tym momencie u progu pokoju stanął brunet. Nie szedł dalej, kiedy zobaczył co robi jego żona. Na początku chciał podejść i mocno przytulic, ale potem pomyślał, że może chce być sama. W dodatku zadzwonił jego telefon i wrócił do salonu.
Kilkanaście minut później Hana położyła się w sypialni, a zaraz potem dołączył do niej Piotr. Wsunął się po cichu pod kołdrę. Odwrócił głowę w lewo. Blondynka leżała do niego plecami. Chciał z nią porozmawiac, ale bał się, że kobieta po raz kolejny go odtrąci. Czuł, że ma problem z tym co się ostatnio w jej życiu działo, ale łudził się, że jest silna i da radę. Mimo to tym razem coś nie dawało mu spokoju. Może ten pocałunek z Radwanem, a może to, że przyłapał ją nad zdjęciem USG. Zaryzykował i szepcząc zapytał:
- Śpisz?
- Niee. – po chwili odpowiedziała niepewnie.
- Co z tą twoją pacjentką z oiomu?
- Musieliśmy przeprowadzić operację neonatologiczną, by usunąć wadę rozwojową płodu.- odwróciła się do męża, a głowę oparła na swojej ręce.
- Udało się tak jak chciałaś?
- Tak, naszczęście obyło się bez komplikacji.
- Jesteś wspaniała, wiesz? Na pewno po raz kolejny wszystkim zaimponowałaś swoimi umiejętnościami. Robisz wielkie rzeczy, Hana.
- Dzięki, ale nie przesadzaj. Innym pomagam, a sama sobie nie potrafię. – po chwili dopowiedziała to drugie zdanie po cichu, jakby do siebie. Ale nie uszło to nieuwadze Piotrka, natychmiast chciał ją jakąś pocieszyć. Dotknął jej twarzy i odgarnął kosmyk jej blond włosów.
- Kochanie.. – zaczął spokojnym tonem głosu, lecz ona szybko przymknęła oczy i weszła mu w słowo.
- Nieważne. – po chwili zapytała – Czytałeś ten artykuł w lokalnej gazecie?
- Tak. Straszny dupek z tego dziennikarzyny. Nie miał prawa tego pisać, szczególnie tych bredni o tobie.
- Myślałam, że to już do mnie nie wróci, a tymczasem wszystko zaczyna się od nowa.
- Daj spokój. Zostałaś oczyszczona z zarzutów, w dodatku wszyscy wiedzą, że jesteś cudownym lekarzem, z powołaniem. Masz swoje zaufanie wśród pacjentek. Jakiś szmatławiec nie zniszczy ci reputacji. Nie pozwolę na to.
Goldberg przytaknęła mu uśmiechem. Nie chciała już dalej o tym rozmawiać, ani tym bardziej myślec. Była zmęczona, choć czuła, że i tak nie zaśnie. Wszystkie swoje żale, smutki, problemy dusiła w sobie i nie umiała, a może i nie chciała podzielić się z nimi z Piotrem, pomimo, że czuła, że to jej ulży, a także, że i on tego oczekuje.
Położyła się na wznak i rzuciła – Dobranoc.- a po chwili odwróciła się na lewy bok.
Po paru chwilach, odezwał się:
- Hana? Mogę cię przytulic? – spytał niepewnie.
- Jasne. – odparła z niepełnym przekonaniem.
Chirurg przysunął się do żony i dotknął jej ramienia, a potem zbliżył się jeszcze bliżej i ucałował ją w głowę, dłonią przykrył jej rękę.
W tym momencie kobieta poczuła jak jej tego brakowało. Ciepło jakie płynęło od chirurga sprawiło, że poczuła się bezpiecznie, że może mu ufać, a może nawet jest gotowa powiedzieć mu co spędza jej sen z powiek. Ścisnęła i jego dłoń. Leżeli delikatnie wtuleni w siebie. Piotr czując jej boskie perfumy nie mógł się opanować. Tak bardzo jej pragnął jako kobiety, ale wiedział, że on sam nie może naciskać na jakiś bliższy stosunek. Kochał ją i wiedział, że ma jakiś problem. Nie mógł tylko zrozumieć czemu nie chce mu nic powiedzieć, unika go, od dłuższego czasu nie spędzili ani jednego wieczora wspólnie. Cała ta sytuacja dołowała go jeszcze bardziej. Leżał, ale nie mógł zasnąć. Czuł, że blondynka też nie śpi, pomimo zamkniętych oczu. W końcu nie wytrzymał i spróbował się odezwać.
- Hana? Coś nie tak?
Ginekolog nie odezwała się, udawała, że śpi, ale Piotr nie dał za wygraną. Zobaczył jak lekko się wzdrygnęła, kiedy on się odezwał, więc tym bardziej miał pewność, iż nie zasnęła jeszcze.
- Przecież wiem, że nie śpisz. – kontynuował. – Coś cię dręczy?
- Niee, czemu. – odezwała się cichutko.
Piotr odsunął się od niej i położył na wznak. Głośno westchnął i w końcu wyrzucił swoje przemyślenia:
- Od dłuższego czasu widzę, że co jest nie tak. Albo coś przede mną ukrywasz, nie chcesz mi mówić wszystkiego, albo… - zawahał się. Bał się to powiedzieć.
- Albo? – wyłapała Goldberg jednocześnie odwracając się na prawy bok.
- Albo mnie już nie kochasz.
Kobieta popatrzała na niego niebieskimi, szklistymi już oczami z niemałym zdziwieniem. Totalnie wybiło ją to pytanie.
- Czemu tak myślisz? – wybełkotała.
- Nie wiem.. Bardzo chciałbym się mylić. – popatrzył na nią z napięciem.
Hana lekko podniosła się opierając się o ścianę. Piotr też dołączył do niej.
- Po prostu nie potrafię poradzić sobie z niektórymi sprawami. A w dodatku nie umiem o tym mówić. – nadto cichy głos zaczynał jej się łamać. – Może dlatego tak to odebrałeś, ale nie przestałam cię kochać.
- Chodzi ci o to, że nie możesz zajść w ciąże? – zapytał delikatnie i złapał ją za rękę, by dodać jej otuchy. Chciał, by wreszcie się przed nim otworzyła.
- Też. Straciłam dziecko, Martynkę, nie mogę zajść w ciąże...
- Myślałem, że..
- Że oszalałam na punkcie dziecka? Bo chciałam zapłacić Pauli?
- Nie to chciałem powiedzieć. – odpowiedział speszony. – Nigdy nie pomyślałem, że oszalałaś. Rozumiem twój ból, chciałbym ci pomóc. – objął ją ramieniem – Mi też jest ciężko. Nie zapomniałem, że straciliśmy dziecko i do tej pory nie mogę sobie darować, że mnie przy tobie nie było. Bardzo chciałbym mieć z tobą dziecko, ale czasem tak się zdarza, że nie zawsze możemy mieć tego czego pragniemy. – kobieta popatrzyła na niego zaszklonym wzrokiem i lekko oparła głowę o ramię mężczyzny. – Hana, ja nie przestałem wierzyc, że się uda. Nie możemy się poddać, w końcu się spełni nasze marzenie. Zobaczysz. Przejdziemy przez to wszystko razem. Najważniejsze, że mamy siebie. Tylko musisz mi mówić o takich sprawach, zaufaj mi w końcu. Ja chcę ci pomóc, chcę, abyś była szczęśliwa.
- Nie chciałam, żebyś myślał, że użalam się nad sobą czy coś.
- No co ty w ogóle mówisz. – ucałował ją w głowę – Słuchaj, a może wybierzemy się razem do jakiegoś psychologa?
- Nie mówiłam ci, ale od pewnego czasu chodzę na terapie grupową dla osób, które straciły bliską osobę. – odsunęła się i popatrzyła na niego speszona.
- Nie wiedziałem… To dlatego tak często cię nie ma w domu. – odpowiedział zatroskany. – I jak? Pomaga ci to?
- Sama nie wiem. Jeszcze się z tym wszystkim nie oswoiłam.
- Może chcesz, żebym chodził tam z tobą?
- Nie. Wolę sama.
Piotr wziął dłoń kobiety i ucałował.
- Dziękuję, że w końcu mi o tym powiedziałaś. Martwię się o ciebie. Bardzo.
Położyli się już. Było grubo po północy. Hana przytuliła się do męża i pogłaskała go po jego kilkudniowym zaroście.
- Dziękuję, że jesteś.
- Zawsze będę tylko mi zaufaj. Kocham cię najbardziej na świecie Hana. – oświadczył to z pełnym przejęciem. Po czym złożył na jej ustach subtelny pocałunek. Stykając się czołami poczuli, że odrodziło się w nich uczucie potrzeby siebie nawzajem, wsparcia i tęsknoty.
Od tego czasu między nimi było już trochę lepiej. Gawryło wreszcie zrozumiał zachowanie żony i starał się robić wszystko, by czuła w nim wsparcie. I udawało mu się to. Ginekolog czuła się dzięki temu spokojniejsza i silniejsza wiedząc, że zawsze ma go u swojego boku. Można by powiedzieć, że w ich związku nawiązała się nic porozumienia i wsparcia i wszystko będzie już szło dobrym torem. Ale może to tylko pozory?
Super, ze wrocilas!
OdpowiedzUsuńFajnie ze piszesz dalej dla nas czekam na next
OdpowiedzUsuńCieszę się,że wróciłaś do nas! Mimo,że wiedziałam,że tamto opowiadanie się skończyło zaglądałam tu systematycznie,praktycznie codziennie i bardzo ucieszyło mnie gdy zobaczyłam tu całkiem nowiuśkie,świeże opowiadanie :) Chciałabym,żeby powstało z niego kilkanaście,najlepiej kilkadziesiąt świetnych,dłuuuugich części! Pozdrawiam mocno i czekam na nexta! / Natalia
OdpowiedzUsuńsuper, że jesteś i komentujesz ;)
Usuńdzięki takim komentarzom, aż chce się pisac!
next plis dzisiaj albo jutro !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper że wróciłaś. Czekam na next
OdpowiedzUsuńA ja mam kilka przemyśleń:
OdpowiedzUsuń1. Czy jest możliwość, wysyłania e-maili, że na twoim blogu pojawił się wpis?
Zależałoby mi na tym bardzo, ponieważ zaczęłam studia i mam coraz mniej czasu. I po prostu wchodzę tylko na te blogi, które mają regularnie dodawane posty. A szkoda byłoby mi nie czytać twojego opowiadania.
2. Ja wiem, po pierwszym opowiadaniu, że lubisz trzymać czytelnika w niepewności, ale mam nadzieję, że będzie sielanka. Na prawdę istnieją zgodne małżeństwa, którym "lekko" się żyję. I co najważniejsze potrafią wspierać się nawzajem, dogadują się.
3. Opis bardzo realistyczny. Szkoda, że w "Ndinz" bohaterowie są "budowani" na szybko i z lekkim niedopracowaniem. I tak wszystko dzieję się "po łepkach".
Pozdrawiam
no to odpowiadam:
Usuń1. Raczej nie. Jeśli zaczęłabym wysyłac mejle o nowym poście Tobie to i inny by chcieli, a na to nie mam czasu. Kliknięcie na stronkę od czasu do czasu zajmuje kilka sekund, więc może wcale tak dużo czasu Ci to nie odbierze :) Ze swojej strony mogę obiecac, że postaram się mniej wiecej określac kiedy pojawi się następna częsc, aczkolwiek sama tego nie wiem. Również studiuję, mam inne obowiązki i ciężko jest mi się określic. To opowiadanie nie będzie za długie, więc i nextów będzie mało, a najbliższy myślę, że w okolicach przyszłego weekendu.
2. Jasne, że fajnie jak wszystko gra i nie ma problemów, ale czy wówczas chciałoby się Wam czytac takie przewidywalne i słodkie opowiadania? Czasem można idealizowac, no ale bez przesady ;p
3. Też tego nienawidzę. Scenarzyści zaczynają tysiąc wątków i żadnego porządnie nie skończą. A losy Hany i Piotra prowadzone są całkowicie z grubsza i wielu ważnych scen mi brakuje. Przez to ich postacie robią się coraz mniej ciekawe, a nawet komiczne. Mogłabym o tym mówic i mówic, ale nie ma co się produkowac, bo i tak nic nie zmienimy :[
pozdrawiam (;
Myślałam o tym, że można ustawić e-maile automatycznie.
UsuńJednak nie robi mi to jakiegoś wielkiego problemu i tak zaglądam.
A co studiujesz i na którym roku?
aa to za bardzo wiem jak to zrobic :(
UsuńSuper się zaczyna :) Czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz next?
OdpowiedzUsuńnie wcześniej jak w okolicach czwartku-piątku
UsuńBomba
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta :D
OdpowiedzUsuńnext plsssssssssss
OdpowiedzUsuńNastał czwartek nie ma nic. Nastał piatek nie ma nic. Coz, czekamy dalej. Moze to chodziło o czwartek-piatek następnego tygodnia ;)
OdpowiedzUsuńno niestety, rozchorowałam się i nie miałam do tego głowy, ale może uporam się szybciej niż do piątku następnego tygodnia ;P
UsuńChillowo
UsuńAlex znając Ciebie ich losy będą bardzo skomplikowane, ale czekam na nie z utęsknieniem! Mam nadzieję, że na dniach coś się pojawi, bo zaczyna mi brakować czytania! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! I zapraszam również na tego bloga hanaipiotrcalkieminnahistoria.blogspot.com
OdpowiedzUsuńkiedy next ?????????????????
OdpowiedzUsuń