hana i piotr

niedziela, 7 września 2014

Część XXXVIII

Część XXXVIII


Goldberg była w ciąży już u schyłku 5 miesiąca. Zrobił jej się pokaźny brzuszek przez co narzekała, że wygląda jak wieloryb i nie ma się w co ubrać. Dzielny Piotr znosił na szczęście jej wszystkie humory i narzekania. Akurat dla niego była wciąż piękna i urocza. Irytowało go tylko to, że jego żona kiepsko dbała o siebie i dziecko. Owszem, pracowała mniej, nie brała nocnych dyżurów, ale według niego dla niej to i tak za dużo. Dlatego też ich sprzeczki głównie opierały się wokół jednego tematu. I tym razem nie było inaczej.

Około 2 w nocy usłyszał dźwięk przekręcającego się zamka. Odruchowo usiadł na kanapie. Przetarł oczy, sam już przysypiał, był bardzo zmęczony po swoim ciężkim dniu w pracy. Słyszał jak jego żona cichutko skrada się do mieszkania. Kiedy zapaliła lampkę zobaczyła postać mężczyzny w salonie.
- Nie śpisz?
- Nie no co ty. Przecież młoda godzina. – ironizował.
- Przepraszam, musiałam…
- Tak, wiem.– wszedł w jej zdanie nieco podnosząc głos. Hana spojrzała na niego zrezygnowana, sama czuła się potwornie zmęczona, wiedziała, że ma rację, ale nie chciała po raz kolejny tego słyszeć. Ściągnęła buty i kurtkę.
- Miałam ciężki przypadek, zagrożenie życia i nie mogliśmy postawić diagnozy kiedy się udało trzeba było natychmiast operować. – wytłumaczyła się, ale Piotr się zachowywał jakby jej w ogóle nie słuchał. Poszedł do kuchni i wstawił wodę na herbatę. Ona w tym czasie poszła wziąć szybki prysznic. Zmyła z siebie cały stres i nieco zrelaksowała. Kiedy weszła do kuchni, na stole stała już jej herbata i kilka kanapek, które Piotr zdążył zrobić już wcześniej. Chciał już odejść, ale kobieta była szybsza. Wiedziała, że jest zły, ale nie chciała, by się tak zachowywał w stosunku do niej. Przytrzymała go w przedramieniu.
- Nic nie powiesz?
Odwrócił się i popatrzył na nią zamglonym wzrokiem.
- Co mam powiedzieć? Wszystko wiesz sama najlepiej. – odparł cicho.
- Piotr. To było ważne. Zrozum mnie, ty też jesteś lekarzem i wiesz jak to jest.
Przez dłuższą chwilę milczeli.
- No wyrzuć to z siebie! Nakrzycz na mnie, że jestem nieodpowiedzialna i że nie dbam o siebie i o dziecko. Miejmy to już z głowy.- blondynkę nieco poniosło. Jak już skończyła od razu ugryzła się w język, nie powinna się tak zachowywać. Jednak wkurzała ją ta jego obojętność. Mina Gawryły nie zmieniła się ani na moment.
- Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć. Poniosło mnie.
Chirurg po chwili obrócił się i wyszedł do sypialni. Położył się na swoim miejscu. Nie potrafił określić co czuje. Czy to były nerwy, złość czy zawiedzenie, smutek. Ale chyba najbardziej to było mu po prostu przykro.
Po kilkunastu minutach pod kołdrę wślizgnęła się blondynka. Gdy poczuła wygodne łóżko i ciepło oraz zapach swojego męża od razu poczuła się lepiej. Zerknęła na niego. Był obrócony do niej plecami i miał przymknięte oczy, jednak czuła, że jeszcze nie śpi.
- Przepraszam cię. Bardzo. Słyszysz? – dotknęła jego ramienia jednocześnie się zbliżając do niego.
- Zostaw mnie.
- Piotr. Proszę cię, nie zachowujmy się tak. Porozmawiajmy.
- Jestem zmęczony.
- Wiem. Ja też. Bardzo. Ale nie zasnę jak będziesz się na mnie gniewał. – nie wytrzymała i wtuliła się w niego niewiele myśląc o jego reakcji. – Myślisz, że nie dbam o nasze dziecko i jestem nieodpowiedzialna. To nie prawda. Bardzo mi zależy i staram się robić wszystko prawidłowo. Odżywiam się, badam się bardzo często, staram się jak najmniej operować, ograniczam się tylko do dyżurów w przychodni i konsultacji, unikam stresu, staram się dużo spać, spacerować, odrzuciłam buty na obcasie i w ogóle chcę, aby wszystko było dobrze. Ale nie mogę bezczynnie siedzieć w domu całymi dniami. Po prostu taka już jestem i nie zmienię tego. Dzisiaj przesadziłam. Wiem. Wiem to sama i czuję to. Ale jutro wzięłam wolne i odpocznę i wszystko będzie w porządku. – popatrzyła na niego dotykając jego zarośniętego policzka – Proszę cię zrozum też i mnie. – przybliżyła się jeszcze bardziej i pocałowała go w szyję. Nosem delikatnie połaskotała go po brodzie uśmiechając się przy tym. Wiedziała, że to jej nieskazitelna broń, bo zdawała sobie sprawę, że tym uśmiechem rozbraja Piotra zawsze. W końcu pocałowała go także w usta.
- Po prostu się o was martwię.
- Wiem. Rozumiem to i doceniam. Jesteś najwspanialszym partnerem i ojcem. – znowu się pocałowali.
- Na pewno się dobrze czujesz? – zapytał kładąc rękę na jej brzuchu.
- Tak. Nie martw się. Powiedziałabym ci gdyby coś było nie tak. – pogłaskała go barkach.
- To co, śpimy?
- Mhm. – kobieta usadowiła się w ramionach męża. Czuła się tam najlepiej, dodatkowo on mocniej ją objął i ucałował.
- To dobranoc.
- Dobranoc kochanie.


- Mm, a co tak pięknie pachnie? – zaczął Piotr, kiedy wrócił do domu ze szpitala po całym dniu. Rozebrał się i podszedł do żony, która właśnie mieszała coś w garnku. Objął ją od tyłu całując w szyję.
- Mm, to chyba ja. – uśmiechnęła się zalotnie.
Rozśmieszyło go to i ponownie pocałował blondynkę w policzek.
- W to nie wątpię, ale co tam pysznego robisz?
- Lasagne. – oznajmiła z dumą, a na twarzy chirurga wymalował się ogromny uśmiech. – Tak myślałam, że się ucieszysz kochanie.
- Czym sobie zasłużyłem, że robisz mi moją ulubioną potrawę?
Hana odwróciła się i poprawiła jego kołnierzyk szarej koszuli.
- Po prostu. Tym, że jesteś.
- Kocham cię wiesz?
- Ja ciebie bardziej. – złożyła na jego ustach subtelny pocałunek.
- Chcesz się licytować? – zapytał między pocałunkami.
- Czemu nie. Ale i tak wygram. – uśmiechnęła się i mocniej do siebie przyciągnęła.
- Mhm. A nie przypali ci się tam nic?
- O cholera.
Hanie nagle się przypomniało, że na gazie ma sos pomidorowy, oderwała się i szybko zaglądnęła pod pokrywkę. Naszczęscie nie przypaliło się. Ale potem kazała Piotrowi iść do salonu i sama dokończyła przygotowywanie obiadu. Po skończonym posiłku usiedli razem na kanapie. Piotr popijał czerwone wino, no a Hanie niestety przypadł sok pomarańczowy. Blondynka założyła na jego kolana swoje nogi, które on delikatnie masował. W tle leciała spokojna muzyka.
- Piotr, musimy pomyśleć o naszej przyszłości.
- Co masz na myśli? – chirurg ledwo się nie zakrztusił gdy usłyszał to pytanie.
- No już niedługo powiększy się nasza rodzina. Wiesz, do pewnego czasu dziecko będzie spało u nas w sypialni w łóżeczku, które zresztą powinniśmy już kupić. No ale później, będziemy potrzebowali nowego pokoju. To mieszkanie jest za małe, niestety.
- No tak. – wziął łyk trunku – No to przeprowadźmy się do mojego starego mieszkania. Tam jest jeden wolny pokój gościnny.
Goldberg się trochę skrzywiła, co nie uszło przeoczeniu Piotra.
- Coś z nim nie tak? – kontynuował.
- Nie o to chodzi. Znaczy się. Nie obraź się, ale nie chciałabym tam wracać. – kobieta chciała jeszcze dodać, że nie chce tam mieszkać, bo nie wiąże z tym miejscem najmilszych wspomnień. Nie powiedziała tego, bo nie chciała go urazić. Myślała jednak, że sam zrozumie. Nie myliła się.
- Ok, to jaki masz pomysł?
- Myślałam, abyśmy sprzedali sukcesywnie nasze mieszkania i może uda się kupić coś nowego, naszego. – jej oczy, aż zaiskrzyły, a usta ułożyły się w wielki uśmiech.
- No w sumie, czemu nie. Jakieś konkrety, marzenia?
- No nie wiem jakie byłyby to fundusze, ale chyba mamy trochę oszczędności i może udałoby się kupić jakieś duże, przestronne mieszkanie z salonem, oddzielną kuchnią, z łazienką koniecznie z dużą wanną no i prysznic też by się przydał, nasza sypialnia może z garderobą, no a już na pewno z miejscem na ogromną szafę, no i jeden pokój dla naszego dziecka, jeden przydałby się też dla Tosi, no i może jeszcze jeden – uśmiechnęła się nieśmiało – tak na wszelki wypadek.
- Widzę, że ty już masz wszystko dokładnie zaplanowane. – przyciągnął ją bliżej do siebie.
- Po prostu czuję, że potrzebujemy niewielkich zmian. Nowego gniazdka, które sami urządzimy. Co ty na to?
- Dla ciebie wszystko skarbie. – pocałował ją w skroń. – To może od razu wybudujemy domek z ogródkiem? – zażartował, a kobiecie, aż zaświeciły się oczy.
- Serio? To byłoby wspaniałe!
- No tak. Tylko nie wiem czy fundusze nam pozwolą. No, ale może weźmiemy kredyt. Będę brał więcej dyżurów czy coś. Damy radę.
- O nie, nie, nie. Nic ponad nasze siły. Nie chcę, żebyś siedział całymi dniami w szpitalu. Chce cię cały czas w domu. Już wolałabym, żebyśmy mieszkali w kawalerce niż, aby widywać cię raz na tydzień.
- Bez przesady.
- Ok. Zrobimy wstępny kosztorys ile mamy i zaczniemy się za czymś rozglądać. Ale żadnego kredytu nie będziemy brać. Ok.?
- Ok.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Myślałam, że mnie skrytykujesz.. – przytuliła się do męża.
- No co ty. Uważam, że to świetny pomysł. Sam powinienem na to wpaść, no ale na całe szczęście mam ciebie. – po raz kolejny się pocałowali.
- Idę wziąć krótką kąpiel, a ty czekaj na mnie w sypialni. – puściła mu oczko wychodząc z pomieszczenia i udała się do łazienki.
Za oknami było już zupełnie ciemno, a przez uchylone szyby przelatywało ciepłe powietrze.
Piotr czekał cierpliwie przeglądając coś w Internecie. Dopadało już go znużenie, a jej ukochanej nadal nie było. Podszedł do drzwi łazienki i zapukał. Słyszał tylko szumiącą wodę, wiec mógł się domyślić, że go nie usłyszy. Kiedy nacisnął klamkę, a drzwi okazały się być otwarte wszedł do środka, nie mógł się oprzeć, aby do niej nie dołączyć. Ściągnął pidżamę i odsunął drzwi od kabiny prysznicowej. Hana na sam szmer, aż się wzdrygnęła. Gawryło objął ją od tyłu.
- Nie bój się.
- No co ty..
- No jak to co. – uśmiechnął się szyderczo. – Ileż można brać prysznic? Przyszedłem umyć ci plecy.
- Ale ja już miałam wychodzić.
- No to ty mi umyjesz. – pocałował blondynkę, a ona wcale nie była mu dłużna. Spędzili pod prysznicem kilkanaście minut, aż w końcu znaleźli się w łóżku. Tam również nie szczędzili sobie czułości do czasu, aż nie zmorzył ich sen.



eh, miało byc inaczej niż zaplanowałam, ale nie wyszloo. Wiem, że za długo już czekacie, więc część którą miałam wstawić i miała być super długa rozdzielam na dwie. I ta 'niespodzianka' już chyba nie będzie niespodzianką, a na pewno nie w tej części ;)
czołem!

11 komentarzy: